Anwil – Besiktas: Godnie pożegnać Halę Mistrzów
Dla Anwilu będzie to ostatni pucharowy mecz we Włocławku w tym sezonie. Wicemistrz Polski nie ma już szans na awans.
Włocławianie po raz kolejny nie mogą być zadowoleni ze swoich wyników na arenie międzynarodowej. Który to już raz chciałoby się rzec. Drugi rok występów w bezpośrednim zapleczu Euroligi – Pucharze ULEB i drugi raz zawód. Anwil może co najwyżej powtórzyć wynik z ubiegłego sezonu, kiedy to debiutując w tych rozgrywkach zajął przedostatnie miejsce w swojej grupie. Włocławianie wyprzedzili tylko zespół Demon Astronauts Amsterdam. W tym roku miało być inaczej.
Nowy trener David Dedek zapowiadał, że planem minimum jest wyjście z grupy, które jest w zasięgu ręki. Rozgrywki grupowe się kończą, trenerem Anwilu nie jest już młody Słoweniec, a drużyna nie jest na pozycji premiowanej awansem. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele, a jedną z nich jest to, że włocławianie od samego początku sezonu mają problemy ze skompletowaniem składu. Problemy te są wynikiem kontuzji podstawowych zawodników w początkowej fazie rozgrywek, które były bardzo widoczne przy dzieleniu sił na ligę i Puchar Uleb.
Bywały mecze, w których w meczowej dziesiątce Anwilu było aż trzech juniorów, którzy rzadko występują nawet w rodzimej DBE. Tak było chociażby we Włoszech, w meczu przeciwko Snaidero. To wszystko złożyło się na to, że włocławianie już dawno stracili najmniejsze szanse na wyjście z grupy i mecz przeciwko półfinaliście ligi tureckiej będzie zaledwie meczem o honor. Oba zespoły mają tyle samo punktów w tabeli i ten mecz może przesądzić o zajęciu piątego – przedostatniego miejsca w grupie B.
W pierwszym meczu rozegranym w Stambule mogliśmy zobaczyć dwa różne oblicza obu zespołów. Z jednej strony świetna obrona Anwilu i druga kwarta wygrana 24:6. Z drugiej zaś strony kompletna niemoc w ataku podopiecznych trenera Dedka w drugiej połowie, w której to gospodarze pokonali wicemistrzów Polski aż 44:17. To było zabójcze dla włocławian, którzy przegrali, mimo ogromnej szansy jaką mieli po dwóch kwartach meczu.
Teraz powinno być inaczej, gdyż od tamtego meczu Anwil wzmocniło dwóch świetnych graczy. Doszedł Otis Hill, który pod koszem potrafi zrobić niemal wszystko i jego zatrzymanie jest ogromnie trudne. Zakontraktowany w ostatnich dniach został także Goran Jagodnik, który rozegrał już jedno spotkanie w barwach Anwilu. Debiut Słoweńca należy zaliczyć do udanych i mieć nadzieję na podobne występy w najbliższych spotkaniach.
Trener Ales Pipan po ostatnim meczu ligowym wspomniał, że spotkanie przeciwko Besiktasowi potraktuje jako pewnego rodzaju sparing. Szansę gry otrzymają zapewne zawodnicy, którzy w ostatnim czasie spędzali niewiele minut na parkiecie, czyli Michalski, Soskić czy Pelkić. Dla tego ostatniego będzie to ostatnia szansa, aby przekonać do siebie szkoleniowca Anwilu. W przeciwnym wypadku klub prawdopodobnie rozstanie się z tym zawodnikiem.