Polonia – Kotwica: Zwycięstwo szybkich
-Byliśmy trzy razy wolniejsi od Polonii – tłumaczył Kotwicę jej trener Mariusz Karol po porażce w Warszawie 66:90.
Faktycznie, różnice w przygotowaniu szybkościowym było widać jak na dłoni, ale to nie jedyna przyczyna przegranej kołobrzeżan. Warszawianie zagrali naprawdę dobrze, a zastępujący Jeffa Sterna Kenny Walker pokazał, że ma nieźle ułożony rzut i potrafi świetne skakać do bloków. W obronie nie radził sobie jednak z Rafałem Bigusem, który w stolicy zagrał jeden z najlepszych meczów w ostatnich latach (22 punkty, 7 zbiórek). – Nie wiem, co dalej z Walkerem. Na razie jest na testach, na pewno zagra w Sopocie – komentował po meczu trener warszawian Wojciech Kamiński.
Jednak brak Sterna zupełnie zmienił grę warszawian. – W pierwszej połowie zbudowaliśmy przewagę i potem było już łatwiej – mówił po spotkaniu trener Polonii. Więcej piłkę w rękach miał Antonio Hudson, który czarował obrotami, po których bezradni obrońcy gości mogli tylko patrzeć, jak Amerykanin zdobywa kolejne punkty. Hudson popisał się też dwoma fantastycznymi rzutami – w trzeciej kwarcie trafił z połowy i nie był to rzut rozpaczy, wykonywany kombinowaną techniką, a w czwartej kwarcie wypchnięty na samą linię rzucił zza tablicy i też zdobył punkty. Miejsce po Sternie pod koszem wykorzystywali też Grady Reynolds (świetne wsady) i Rolandas Alijevas, nurkujący odważnie pod mierzącego 216 centymetrów Bigusa.
Co ciekawe, trener Karol miał jeszcze do dyspozycji dwóch innych wysokich – Augustinasa Vitasa i Marko Djuricia, ale obaj nie zagrali. – Nie było żadnych kontuzji, chciałem dać pograć tym, którzy są już dłużej w składzie – mówił po meczu trener Karol, ale jego decyzje mogły zaskakiwać. Bigus miał ogromną przewagę pod koszem, przyzwoicie też radził sobie skoczny Chris Daniels, ale trener Kotwicy przez długie minuty grał nawet bez tej dwójki, z Sebastianem Machowskim na środku.
Polonia prowadziła od początku, a dwudziestopunktową przewagę osiągnęła na początku trzeciej kwarty. Potem trener Kamiński sięgał coraz głębiej do rezerw, ale nie zmieniło to przebiegu spotkania – cały czas dominowali gospodarze. Dzięki tak korzystnemu wynikowi szanse debiutu w rozgrywkach DBE dostali Artur Kijanowski i Konrad Opalski, a rezerwowy center Marcin Balicki mógł sobie bez żadnych konsekwencji pozwolić na dwa rzuty za trzy z rzędu.
- Przegrywaliśmy jeden na jeden, zaprezentowaliśmy się bardzo słabo w obronie – komentował po spotkaniu środkowy gości Rafał Bigus. – Nie wiem dlaczego moi gracze byli trzy – cztery razy wolniejsi. Przy takiej potwornej różnicy szybkości mecz wyglądał tak jak wyglądał. – uzupełniał trener kołobrzeżan.
- Po tych pierwszych dwóch porażkach atmosfera podupadła, ale teraz będzie lepiej. – zapewniał kapitan Polonii Michał Przybylski. Teraz stołeczny zespół czeka mecz z Prokomem w Sopocie. – Wiadomo, jaki to mecz. Ale powalczymy – zapewnia Przybylski.