22. kolejka: PGE Turów wygrywa w Dąbrowie Górniczej
PGE Turów Zgorzelec pokonał w Dąbrowie Górniczej MKS 92:85 w najbardziej zaciętym niedzielnym meczu Tauron Basket Ligi. Trójka Johnny'ego Dee dała w sobotę Polpharmie Starogard Gdański zwycięstwo z Polskim Cukrem Toruń 74:73.
MKS Dąbrowa Górnicza – PGE Turów Zgorzelec 85:92
Bardzo dobry początek meczu zanotowali zgorzelczanie, a szczególnie duet Cameron Tatum - Kirk Archibeque. Po punktach tych graczy było nawet 11:2. Po późniejszych rzutach wolnych Tatuma PGE Turów wygrywał 20:10, ale dąbrowianie nie zamierzali się poddawać. Sprawy w swoje ręce wzięli Chorwaci. Najpierw świetnie grał Drago Pasalić, a później dwie trójki trafił Dominik Mavra i pierwsza kwarta zakończyła się remisem. Rzut z dystansu Pasalicia na początku drugiej kwarty dał zespołowi trenera Drażena Anzulovicia prowadzenie. PGE Turów potrafił jeszcze w tej kwarcie zdobyć cztery punkty przewagi dzięki akcjom Daniela Dillona, ale spotkanie się wyrównało i MKS również potrafił wracać na prowadzenie. Ostatecznie po akcji 2+1 Filipa Dylewicza pierwsza połowa zakończyła się remisem po 41.
Trzecia kwarta toczyła się rytmem „kosz za kosz”. W zespole ze Zgorzelca wyróżniali się Daniel Dillon i Jakub Karolak, natomiast w MKS pierwsze skrzypce grał Rashaun Broadus. Żadna z ekip nie potrafiła jednak zbudować większej przewagi. Dzięki trafieniu Mateusza Dziemby dąbrowianie po 30 minutach prowadzili 62:60. Czwarta kwarta ponownie była bardzo wyrównana, ale na dwie minuty przed końcem po rzutach wolnych Karolaka i Dylewicza PGE Turów wygrywał sześcioma punktami. Gospodarze starali się odpowiadać przede wszystkim rzutami z dystansu, ale nie trafiali. Goście w końcówce mieli sporo okazji do stawania na linii rzutów wolnych, gdzie zachowali zimną krew i wysoką skuteczność. Ostatecznie PGE Turów wygrał 92:85.
Do zwycięstwa poprowadził gości Cameron Tatum, który zanotował 22 punkty i dziewięć zbiórek. 17 punktów i 10 asyst dołożył Daniel Dillon. W ekipie gospodarzy 23 punkty, sześć zbiórek i cztery asysty zanotował Rashaun Broadus.
Śląsk Wrocław – Anwil Włocławek 69:86
Pierwsze minuty meczu były wyrównane, ale po rzutach Bartosza Diduszki i Davida Jelinka Anwil wygrywał 9:4. W Śląsku wyróżniali się Francis Han i Witalij Kowalenko, dzięki czemu gospodarze utrzymywali się w grze. W końcówce inaugurującej kwarty świetnie zagrał jednak Danilo Andjusić i dzięki jego dziewięciu punktom włocławianie prowadzili 26:18. W drugiej części meczu zespół trenera Igora Milicicia kontrolował sytuację na parkiecie i mógł liczyć na Chamberlaina Oguchiego – po jego kolejnej trójce było już 38:23. Później przewaga wzrosła nawet do 20 punktów, a straty dopiero w końcówce pierwszej połowy lekko zmniejszał Michał Jankowski.
W trzeciej kwarcie Śląsk starał się dotrzymywać kroku rywalom, ale nie odrabiał strat. Dobrze radzili sobie Mateusz Jarmakowicz i Norbert Kulon, a swoje akcje dokładał też Mateusz Stawiak. Po kolejnych trafieniach Fiodora Dmitirewa to Anwil był górą – po 30 minutach gry prowadził 73:52. Ostatnią kwartę zespołowi trenera Emila Rajkovicia udało się nawet wygrać 17:13, ale wcześniej zdobyta przewaga włocławian była już zbyt duża do odrobienia. W Śląsku szansę na debiut otrzymali srebrni medaliści ostatnich Mistrzostw Polski do lat 20 Maciej Krakowczyk i Filip Pruefer. Kolejna odsłona „świętej wojny” dla Anwilu – 86:69.
Fiodor Dmitriew był najlepszym strzelcem Anwilu z 14 punktami. Po 13 dołożyli Bartosz Diduszko, David Jelinek i Danilo Andjusić. W Śląsku po 12 punktów rzucili Norbert Kulon i Michał Jankowski.
King Wilki Morskie Szczecin – Start Lublin 121:70
Szczecinianie rozpoczęli ten mecz od prowadzenia 7:0 m.in. dzięki trójce Pawła Leończyka. Start po akcjach Alana Czujkowskiego i Jana Grzelińskiego potrafił zmniejszyć straty do czterech punktów, ale od tego momentu serią 13:0 popisali się zawodnicy gospodarzy. Dzięki rzutowi Pawła Kikowskiego było 31:14. Druga część meczu była jeszcze bardziej ofensywna. King Wilki Morskie miał świetną skuteczność z dystansu i głównie dzięki temu powiększał swoją przewagę. Świetnie grali Łukasz Majewski i Michał Nowakowski, a po kolejnych trafieniach Pawła Leończyka po 20 minutach rywalizacji było 69:33.
Cała druga połowa nie mogła tak naprawdę niczego zmienić. W Starcie sporo punktów zdobywał Grzegorz Małecki, a nieźle spisywał się Nikola Jeftić, ale to było zdecydowanie za mało na rozpędzoną ekipę trenera Marka Łukomskiego. Po trzeciej kwarcie King Wilki Morskie wygrywał już 94:50. Na parkiecie we Wrocławiu pojawiała się cała 12 graczy i tylko Jakub Garbacz nie zanotował na swoim koncie punktów. Gospodarze rzucili 16 trójek i wygrali ostatecznie 121:70.
Najlepszym strzelcem King Wilków Morskich był Michał Nowakowski z 18 punktami. 17 punktów, cztery zbiórki i cztery asysty dołożył Paweł Kikowski. W ekipie Startu 16 punktów i siedem zbiórek zanotował Nikola Jeftić.
Siarka Tarnobrzeg – Trefl Sopot 92:81
Od początku spotkania trochę lepiej wyglądała gra Siarki, która najpierw prowadziła 4:0, a później 12:7 po rzucie Jakuba Zalewskiego. W Treflu nieźle radzili sobie Josip Bilinovac i Piotr Śmigielski, ale dzięki trójce Kacpra Młynarskiego tarnobrzeżanie po 10 minutach rywalizacji wygrywali 30:24. Drugą kwartę zespół trenera Zbigniewa Pyszniaka rozpoczął od serii 14:1 i dzięki akcji Zacha Robbinsa prowadził już 44:25. W tej części meczu goście nie byli w stanie nawiązać walki – zanotowali na swoim koncie zaledwie sześć punktów. Po rzucie wolnym Daniela Walla Siarka mogła cieszyć się z wyniku 49:30.
W trzeciej kwarcie zespół trenera Zorana Marticia starał się odrabiać straty. Duży wkład mieli w to Ater Majok i Josip Bilinovac. Przewaga gospodarzy była jednak dość spora, więc dzięki akcjom Mfona Udofii oraz Kacpra Młynarskiego udawało się ją utrzymywać. W końcówce tej części meczu sporo punktów zdobył jeszcze Marcin Dutkiewicz, ale dzięki trafieniu Udofii to Siarka wygrywała 66:55. W ostatniej kwarcie Trefl kilkakrotnie zbliżał się na sześć punktów, ale gospodarze szybko na to odpowiadali. W ważnych momentach nie zawodzili Kacper Młynarski oraz Zach Robbins i dzięki temu odskoczyli nawet na 13 punktów. Sopocianie na minutę przed końcem po trójce Dutkiewicza zmniejszyli straty do stanu 86:81. W samej końcówce tarnobrzeżanie mieli sporo okazji do stawania na linii rzutów wolnych, a zwycięstwo Siarki 92:81 przypieczętował Młynarski.
Kacper Młynarski był najbardziej wyróżniającym się zawodnikiem Siarki – zanotował 22 punkty i osiem zbiórek. Zach Robbins dodał do tego 20 punktów, 11 zbiórek, trzy asysty i sześć bloków. W Treflu najlepszy był Josip Bilinovac z 21 punktami.
Polpharma Starogard Gdański - Polski Cukier Toruń 74:73
Początkowe minuty spotkania były raczej wyrównane, chociaż częściej na minimalnym prowadzeniu utrzymywał się Polski Cukier. Świetny fragment meczu zanotował Michał Michalak - po jego trzech akcjach goście wygrywali 15:11. W końcówce pierwszej części meczu trafił jeszcze trójkę, a jego drużyna była lepsza - 20:15. W Polpharmie sytuację bardzo starał się zmienić Michael Hicks, ale to było za mało na rozpędzonych gości. Po rzutach Krzysztofa Sulimy i Tomasza Śniega torunianie mieli nawet 11 punktów przewagi. Starogardzianie dzięki rzutowi wolnemu Damiena Kinlocha zbliżyli się na pięć punktów, ale po 20 minutach to zespół trenera Jacka Winnickiego wygrywał 35:27.
W trzeciej kwarcie głównie dzięki rzutom Michaela Hicksa i Urosa Mirkovicia Polpharma zbliżyła się na zaledwie dwa punkty do rywali. Polski Cukier odpowiadał jednak trafieniami Tomasza Śniega, Michała Michalaka i Łukasza Wiśniewskiego, dzięki czemu utrzymywał przewagę i nie pozwolił się dogonić. Po tej części meczu prowadził 55:45. Jeszcze na trzy minuty przed końcem meczu torunianie mieli przewagę 12 punktów - ważne akcje kończyli jednak Uros Mirković i Johnny Dee. Na minutę przed końcem po trafieniu tego ostatniego Polpharma wyszła na prowadzenie. W samej końcówce rzut wolny trafił jednak Krzysztof Sulima, a później celnym rzutem popisał się Danny Gibson, co oznaczało minimalną przewagę gości. Starogardzianie mieli trzy sekundy na ostatnią akcję. Piłkę dostał Johhny Dee, który trójką zapewnił zwycięstwo gospodarzom.
Najlepszym strzelcem Polpharmy był Michael Hicks, który zdobył 26 punktów i sześć zbiórek. Johhny Dee dołożył do tego 14 punktów i cztery asysty. W ekipie z Torunia wyróżniał się Michał Michalak z 23 punktami.
Energa Czarni Słupsk - Polfarmex Kutno 87:84, po dogrywce
Pierwsze cztery minuty meczu były bardzo wyrównane i żadna z drużyn nie potrafiła utrzymać przewagi na dłużej. Dobrze zaprezentowali się jednak pod koszami Cheikh Mbodj oraz Justin Jackson. Po trafieniu tego ostatniego Energa Czarni prowadziła po 10 minutach rywalizacji 18:12. W Polfarmexie większość punktów zanotowali Michael Fraser oraz Kevin Johnson. W drugiej kwarcie po trójce Jarosława Mokrosa słupszczanie mieli przewagę nawet 11 punktów i starali się ją utrzymywać. W drużynie z Kutna akcje kończyli Mateusz Bartosz i Jarosław Zyskowski, ale zespół trenera Donaldasa Kairysa ma w składzie Demonte Harpera. Po pięciu punktach z rzędu Amerykanina Energa Czarni po pierwszej połowie wygrywała 41:27.
Trzecia kwarta pozwoliła wrócić do meczu Polfarmexowi. Najpierw po serii 9:0 i akcji 2+1 Jarosława Zyskowskiego goście zbliżyli się na osiem punktów. To nie było ostatnie słowo kutnian. Po chwili zanotowali jeszcze serię 13:0 i kolejne trafienia Zyskowskiego dały drużynie trenera Jarosława Krysiewicza prowadzenie 56:53. Czwarta kwarta była bardzo wyrównana i drużyna będąca na prowadzeniu co chwilę się zmieniała, ale żadna nie potrafiła utrzymać przewagi. W końcówce podstawowego czasu gry do kolejnego remisu doprowadził rzutami wolnymi Michael Fraser. Obie ekipy miały szanse na zwycięstwo, ale ich nie wykorzystały. Dodatkowy czas gry był bardzo podobny, ale po rzutach wolnych Demonte Harpera to Energa Czarni zdobyła pięć punktów prowadzenia. Trójką odpowiedział na to Josh Parker, który w ostatniej akcji mógł doprowadzić do drugiej dogrywki, ale nie trafił. Dzięki temu słupszczanie wygrali 87:84.
Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Demonte Harper z 20 punktami i trzema asystami. Justin Jackson dołożył do tego 14 punktów. W ekipie gości wyróżniał się Jarosław Zyskowski z 24 punktami.
AZS Koszalin - Rosa Radom 79:85
Spotkanie zdecydowanie lepiej rozpoczęli goście, którzy po trójce Michała Sokołowskiego prowadzili 5:0. Późniejszy rzut z dystansu C.J. Harrisa dał nawet osiem punktów przewagi Rosie. Straty starał się odrabiać przede wszystkim Adam Pechacek, a dzięki trafieniu Piotra Dąbrowskiego AZS zbliżył się na dwa punkty. Nieźle radzili sobie jednak Damian Jeszke i Igor Zajcew, a po rzutach wolnych Toreya Thomasa było 24:15 dla radomian. W drugiej kwarcie Rosa potrafiła prowadzić nawet 31:20 po kolejnej trójce Harrisa, ale gospodarze cały czas byli w grze dzięki rzutom z dystansu Camerona Gliddona i Artura Mielczarka. Swoje punkty zdobywał także A.J. Walton, a po następnej trójce Gliddona koszalinianie na koniec pierwszej połowy zbliżyli się do stanu 36:41.
Trzecia kwarta była zdecydowanie lepsza w wykonaniu zespołu trenera Wojciecha Kamińskiego. Po serii 12:0 i trójce Damiana Jeszke Rosa prowadziła już 56:40. Starali się tozmieniać Stefhon Hannah i Adam Pechacek, ale to goście kontrolowali sytuację na parkiecie. Po 30 minutach było 64:54 dla radomian. Bardzo szybko w ostatniej kwarcie gospodarze zbliżyli się na trzy punkty po trójce Patrika Audy i rzucie wolnym Piotra Dąbrowskiego. Później ważne trójki trafiali jednak Robert Witka i Igor Zajcew, co uspokajało grę Rosy. Gospodarze do końca walczyli o lepszy wynik, ale faulowany Torey Thomas nie mylił się na linii rzutów wolnych i dzięki temu radomianie wygrali ostatecznie 85:79.
Najlepszym zawodnikiem gości był C.J. Harris z 20 punktami i trzema asystami. 17 punktów, sześć zbiórek i sześć asyst dołożył Torey Thomas. W ekipie gospodarzy wyróżniał się Patrik Auda z 18 punktami i siedmioma zbiórkami.
-----