1
Anwil Włocławek
20pkt
2
Legia Warszawa
18pkt
3
Dziki Warszawa
18pkt
4
Górnik Zamek Książ Wałbrzych
18pkt
5
Trefl Sopot
18pkt
6
King Szczecin
17pkt
7
Start Lublin
17pkt
8
Energa Icon Sea Czarni Słupsk
16pkt
9
PGE Spójnia Stargard
16pkt
10
WKS Śląsk Wrocław
16pkt
11
Zastal Zielona Góra
15pkt
12
Tasomix Rosiek Stal Ostrów Wielkopolski
15pkt
13
Tauron GTK Gliwice
14pkt
14
MKS Dąbrowa Górnicza
14pkt
15
Arriva Polski Cukier Toruń
13pkt
16
AMW Arka Gdynia
13pkt

12. kolejka: Wyrównany mecz w Koszalinie, AZS lepszy od Śląska

Autor:
12. kolejka: Wyrównany mecz w Koszalinie, AZS lepszy od Śląska
Przeczytasz w 10 minut

Po zaciętym spotkaniu AZS Koszalin pokonał przed własną publicznością Śląsk Wrocław 64:59 w ostatnim starciu tej kolejki Tauron Basket Ligi. W niedzielę Asseco Gdynia m.in. dzięki dobrej postawie Anthony'ego Hickeya wygrało z King Wilkami Morskimi Szczecin 71:65. Michał Sokołowski bohaterem Rosy! To jego rzut zapewnił zwycięstwo radomianom w świątecznej dogrywce ze Stelmetem Zielona Góra – 88:86.

AZS Koszalin – Śląsk Wrocław 64:59

Mimo że pierwsze punkty w meczu zdobył Ra’Shad James, to później lepiej prezentował się Śląsk. Wrocławianie bardzo dobrze grali w defensywie, a po trafieniu Kamila Chanasa prowadzili 7:2. Gospodarze doprowadzili później do remisu (10:10) dzięki akcji Igora Wadowskiego, ale pierwsza kwarta należała do gości – 13:10 po trójce Wojciecha Jakubiaka. W drugiej części meczu zespół prowadzony przez Radosława Hyżego miał cztery punkty przewagi dzięki rzutowi wolnemu Pawła Mroza. Od tego momentu inicjatywę przejął AZS. Seria 11:0 i trójka Artura Mielczarka pozwoliła im prowadzić 23:16. Śląsk trzymał się jednak blisko – dzięki rzutom wolnym Kamila Chanasa przegrywał po pierwszej połowie tylko trzema punktami.

W trzeciej kwarcie zespół trenera Davida Dedka kontrolował sytuację na parkiecie. Po jednej z akcji Mikołaja Witlińskiego gospodarze wygrywali nawet 10 punktami. Pod koniec tej części meczu wrocławianie zanotowali jednak serię 7:0 i po trójce Michała Jankowskiego brakowało im tylko dwóch punktów do remisu. Na początku ostatniej kwarty goście wyszli nawet na prowadzenie po trójce Mateusza Jarmakowicza. Do samego końca mecz był bardzo wyrównany. Kluczowe punkty w końcówce zanotowali jednak Witliński oraz Mielczarek – dzięki temu to AZS mógł cieszyć się ze zwycięstwa 64:59.

Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Mikołaj Witliński z 14 punktami i pięcioma zbiórkami. 12 punktów oraz pięć zbiórek dodał Szymon Łukasiak. W ekipie gości wyróżniał się Mateusz Jarmakowicz z 14 punktami.

 

 

Asseco Gdynia – King Wilki Morskie Szczecin 71:65

Na początku meczu trochę lepiej radzili sobie gospodarze. Głównie dzięki skutecznej grze Anthony’ego Hickeya prowadzili 10:4. Od tego momentu King Wilki Morskie zanotował serię 9:0 i po trafieniu Korie Luciousa zdobył trzypunktową przewagę. Do samego końca tej części meczu punkty zdobyli już jednak tylko gdynianie, którzy po rzutach wolnych Piotra Szczotki wygrywali 16:13. W drugiej kwarcie żadna z drużyn nie potrafiła wyjść na prowadzenie wyższe niż trzypunktowe. Trochę lepiej prezentowali się szczecinianie, którzy dzięki trafieniu z dystansu Luciousa po 20 minutach rywalizacji wygrywali 32:29. Obie ekipy w pierwszej połowie miały problem z trójkami – trafiały zaledwie po dwa razy.

W trzeciej kwarcie dzięki akcjom Luciousa i Majewskiego zespół trenera Marka Łukomskiego prowadził już 41:34. Później trójki trafiali Żołnierewicz i dwukrotnie Kowalczyk, dzięki czemu Asseco nie tylko odrobiło straty, ale i zdobyło przewagę. Goście potrafili jeszcze doprowadzić do remisu, ale po 30 minutach to gdynianie byli lepsi – 50:48. W ostatniej kwarcie dzięki trafieniom Pawła Leończyka i Michała Nowakowskiego ekipa King Wilków Morskich ponownie wyrównała stan rywalizacji. Niezwykle ważne rzuty trafiał jednak Hickey, a kluczową dobitką popisał się też Piotr Szczotka. Jeszcze na 13 sekund przed końcem goście przegrywali zaledwie dwoma punktami, ale ostatecznie to Asseco wygrało całe spotkanie 71:65.

Anthony Hickey zanotował w tym meczu 23 punkty, sześć zbiórek i cztery asysty. Przemysław Żołnierewicz dołożył do tego 14 punktów, cztery zbiórki i trzy asysty. W ekipie gości najlepszy był Paweł Kikowski z 15 punktami.

 

 

BM Slam Stal Ostrów Wlkp. – Siarka Tarnobrzeg 71:67

Gospodarze bardzo dobrze weszli w ten mecz. Dzięki akcji Alexisa Wangmene po pięciu minutach rywalizacji prowadzili 11:2. Później Siarka potrafiła zbliżyć się nawet na trzy punkty po trafieniu Jakuba Patoki, ale to BM Slam Stal kontrolowała sytuację. Po serii 7:0 i rzucie wolnym Tomasza Ochońki pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 20:10. W drugiej części meczu zawodnicy trenera Zorana Sretenovicia nadal utrzymywali swoją przewagę. Ciągle dobrze radził sobie Patoka, a do zdobywania punktów włączył się też Jakub Zalewski, ale to było za mało na rozpędzonych ostrowian. Ważne akcje kończył Curtis Millage, a po rzutach wolnych Wangmene było 34:22 na koniec pierwszej połowy.

Trzecią kwartę gospodarze rozpoczęli od serii 9:0 i po akcji 2+1 Marcina Sroki wygrywali już 43:22. Później swoją przewagę pod koszami wykorzystywał także Alexis Wangmene, na którego nie mogła znaleźć sposobu Siarka. Przed ostatnią częścią meczu przewaga ostrowian wynosiła 17 punktów. Czwarta kwarta to zupełna zmiana postawy tarnobrzeżan. Goście w pewnym momencie zanotowali serię 15:0, w której świetnie radzili sobie Zalewski, Patoka i Robbins. Po rzutach wolnych Kacpra Młynarskiego zbliżyli się na zaledwie punkt! W kluczowych momentach nie zawodził jednak Millage i to BM Slam Stal wygrała 71:67.

Najlepszym zawodnikiem BM Slam Stali był Alexis Wangmene z 18 punktami i 12 zbiórkami. Curtis Millage dodał do tego 17 punktów, siedem zbiórek i cztery asysty. Jakub Zalewski rzucił dla Siarki 18 punktów.

 

Anwil Włocławek – Trefl Sopot 76:60

Od początku spotkania można było zauważyć przewagę gospodarzy. Dzięki trafieniom Kamila Łączyńskiego i Fiodora Dmitriewa Anwil prowadził 10:3. Włocławianie zaprezentowali także bardzo dobrą defensywę – to głównie dzięki niej Trefl potrafił zanotował w tej kwarcie tylko siedem punktów (wszystkie Tyreeka Durena). W drugiej części meczu po trójkach Piotra Stelmacha i Roberta Skibniewskiego przewaga zespołu trenera Igora Milicicia wzrosła do 13 punktów. Ta część meczu była trochę bardziej wyrównana, ale goście nie byli w stanie odrabiać strat. W pewnym momencie sopocianie co prawda zbliżyli się na siedem punktów po akcji Durena, ale po 20 minutach to Anwil wygrywał 37:26.

Trzecia kwarta należała do gospodarzy – zaczęli ją od serii 17:2! Sporo punktów w tym fragmencie zdobywali Dmitriew i Diduszko – po trafieniu tego ostatniego było już nawet 54:28. Pod koniec tej części meczu zespół trenera Zorana Marticia odrobił część tych strat – głównie dzięki rzutom Bilinovaca i Sikory, ale przewaga Anwilu była już znacząca. Ostatnia kwarta tak naprawdę niczego już nie zmieniła. Trefl walczył ambitnie do samego końca i nawet zmniejszył trochę różnicę punktową, ale to gospodarze byli zdecydowanie lepsi – wygrali ostatecznie 76:60.

Najlepszym zawodnikiem Anwilu był Bartosz Diduszko z 13 punktami i 12 zbiórkami. Chamberlain Oguchi dodał do tego 12 punktów. W ekipie gości wyróżniał się Tyreek Duren z 13 punktami i trzema asystami.

 

Rosa Radom – Stelmet Zielona Góra 88:86

Początek spotkania był bardzo wyrównany i widoczna była ogromna determinacja z obydwu stron. Rosa w pewnym momencie zanotowała jednak świetną serię 11:0 i głównie dzięki trafieniom Roberta Witki prowadziła już 21:9. Później jeszcze ważne punkty dokładał Michał Sokołowski, dzięki czemu radomianie wygrali pierwszą kwartę 28:18. Impuls do odrabiania strat dał Stelmetowi Dee Bost. Skuteczny był też Dejan Borovnjak, z którym spore problemy mieli wysocy gospodarzy. Dzięki trójce Karola Gruszeckiego w ostatniej sekundzie pierwszej połowy zielonogórzanie zmniejszyli straty do zaledwie czterech punktów.

W trzeciej kwarcie obydwie drużyny nie były zbyt skuteczne. Po jednym z rzutów wolnych Toreya Thomasa Rosa prowadziła pięcioma punktami, ale później dzięki trafieniom Ponitki i Moldoveanu Stelmet zbliżył się na dwa punkty. Po 30 minutach jednak to radomianie wygrywali 53:50. Czwarta kwarta przyniosła ogromne emocje. W pewnym momencie zespół trenera Wojciecha Kamińskiego miał nawet 10 punktów przewagi, ale dzięki Łukaszowi Koszarkowi mistrzowie zmniejszyli straty do trzech punktów. Później po akcji Nemanji Djurisicia Stelmet wyszedł nawet na prowadzenie, ale w końcówce dwa punkty przewagi mieli gospodarze. Do dogrywki doprowadził Dee Bost, który trafił dwa rzuty wolne. W dodatkowym czasie gry Rosa wygrywała nawet 82:75 po trójce Thomasa, ale goście dzięki trafieniom Koszarka i Djurisicia doprowadzili do kolejnego remisu. W kluczowym momencie świetną formę potwierdził Sokołowski – to jego akcja zapewniła zwycięstwo Rosie 88:86!

Michał Sokołowski zanotował w tym spotkaniu 22 punkty, osiem zbiórek i dwie asysty. 19 punktów, osiem zbiórek i osiem asyst dołożył C.J. Harris. Najlepszym zawodnikiem Stelmetu był Dee Bost z 17 punktami, siedmioma zbiórkami i pięcioma asystami.

 

 

BM Slam Stal Ostrów Wlkp. – Polski Cukier Toruń 64:75

Pierwsze minuty mogły być zaskakujące – gospodarze rozpoczęli mecz od prowadzenia 7:0 po trafieniu Christo Nikołowa. Goście mieli spore problemy z organizacją swojego ataku, więc później ta przewaga wzrosła nawet do dziewięciu punktów. Po 10 minutach było 14:8, a straty odrabiał Danny Gibson. Po serii 8:0 i trafieniu Krzysztofa Sulimy Polski Cukier w drugiej kwarcie zbliżył się na trzy punkty. BM Slam Stal długo odpierał ataki gości, ale później lepiej zaczął prezentować się Łukasz Wiśniewski i to dzięki niemu torunianie wyszli na prowadzenie 25:24.

W trzeciej kwarcie drużyna będąca na prowadzeniu co chwilę się zmieniała. Ostrowianie zanotowali jednak serię 11:0 i głównie dzięki rzutom Deshawna Delaneya i Marcina Sroki wygrywali już 47:38. W końcówce tej części meczu skuteczny ponownie był jednak Polski Cukier. Po akcjach Krzysztofa Sulimy i Łukasza Wiśniewskiego goście zbliżyli się na jeden punkt. W ostatniej kwarcie zespół trenera Jacka Winnickiego wyszedł na prowadzenie po trafieniu Maksyma Kornijenki. Później do ataku włączył się także Markeith Cummings – to dzięki niemu przewaga torunian wzrosła do 10 punktów. Z tym gospodarze nie potrafili już sobie poradzić. Ostatecznie Polski Cukier wygrał 75:64.

Najlepszym zawodnikiem gości był Danny Gibson z 21 punktami i pięcioma asystami. Łukasz Wiśniewski dołożył do tego 12 punktów. W ekipie gospodarzy wyróżniał się Christo Nikołow z 14 punktami.

 

MKS Dąbrowa Górnicza – Polpharma Starogard Gdański 74:57

Po wyrównanych i nerwowych pierwszych minutach meczu MKS zaczął zdobywać przewagę. Skuteczny z dystansu był Piotr Pamuła – po jego dwóch trójkach gospodarze prowadzili 13:6, a kolejnych pięć punktów dołożył Sam Dower. Polpharma miała spore problemy z zatrzymaniem ofensywy dąbrowian, a ci się rozpędzali – po trafieniu Marcina Piechowicza było aż 24:11. W drugiej części meczu zespół trenera Drażena Anzulovicia miał nawet dziewiętnastopunktową przewagę, ale wtedy serię 11:0 zanotowali goście, dzięki czemu znacznie zmniejszyli straty. Później po rzutach Michaela Hicksa potrafili zbliżyć się nawet na pięć punktów. Ostatecznie jednak dzięki rzutowi wolnemu Pamuły MKS wygrywał po 20 minutach rywalizacji 43:35.

W trzeciej kwarcie gospodarze starali się kontrolować sytuację. Bardzo pomagały w tym kolejne trójki Piotra Pamuły. MKS utrzymywał około 10 punktów przewagi, a Polpharma nie mogła znaleźć sposobu, aby zanotować kolejny ofensywny zryw. Dzięki trafieniu Erica Williamsa dąbrowianie wygrywali 59:47. Ostatnia kwarta tak naprawdę niczego już nie zmieniła. Starogardzianie nie potrafili odrabiać strat, a MKS prowadził coraz wyżej – po ósmej trójce Pamuły było nawet 69:51.

Piotr Pamuła był najlepszym strzelcem tego meczu – rzucił 25 punktów. 12 punktów i osiem zbiórek dołożył Eric Williams. W ekipie Polpharmy wyróżniał się Uros Mirković z 13 punktami i pięcioma zbiórkami.

 

Polfarmex Kutno – Start Lublin 67:58

Pierwsze minuty spotkania były raczej wyrównane, choć po trójce Bartłomieja Wołoszyna Polfarmex prowadził najpierw 10:6, a później nawet 17:10 dzięki trafieniu z dystansu Josha Parkera. Do końca kwarty te straty zmniejszyli trochę Jarosław Trojan i Jan Grzeliński. W drugiej części meczu gospodarze wygrywali już 25:16 po kolejnym rzucie Parkera i trafieniu Jacka Jareckiego. W tym momencie ofensywa kutnian zatrzymała się. Lublinianie zanotowali serię 12:0, w której bardzo dobrze radził sobie Igor Czumakow. Po rzucie wolnym Roba Poole’a to goście prowadzili 28:25. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 31:28 dla Startu dzięki trafieniu Jana Grzelińskiego.

W kolejnej kwarcie Polfarmex potrafił wrócić na prowadzenie. Nieźle spisywał się Michael Fraser i to m.in. dzięki niemu zdobył pięciopunktową przewagę. Start bardzo szybko doprowadził jednak do kolejnego remisu. Końcówka tej części meczu należała do Grzegorza Małeckiego – jego pięć punktów dało gościom prowadzenie 50:47. Po dwóch minutach ostatniej kwarty przewagę ponownie miał Polfarmex. W pewnym momencie zanotował niesamowitą serię 15:0 i po trójce Grzegorza Grochowskiego wygrywał już 62:52. Start od tego momentu nie potrafił już nawiązać walki z rywalami. Ostatecznie gospodarze zwyciężyli 67:58.

Najlepszym zawodnikiem Polfarmexu był Josh Parker, który zdobył 13 punktów, pięć zbiórek i dwie asysty. Kevin Johnson dołożył do tego 12 punktów i osiem zbiórek. W ekipie gości wyróżniał się Rob Poole z 12 punktami.

 

-----

 

 

 

4f - pzkosz

Najnowsze aktualności

Najnowsze multimedia

89 zdjęć22.12.2024

Energa Icon Sea Czarni Słupsk - MKS Dąbrowa Górnicza

Zobacz także
Zapisz się do newslettera

Przed każdą kolejką ORLEN Basket Ligi wysyłamy do kibiców i dziennikarzy newsletter, który zawiera ważne informacje o nadchodzących wydarzeniach oraz linki do najciekawszych wiadomości.

Dziękujemy za zapisanie się do newslettera!

Dziękujemy za zapisanie się na nasz newsletter ORLEN Basket Ligi! Teraz będziesz na bieżąco z najważniejszymi informacjami o nadchodzących wydarzeniach i najciekawszymi wiadomościami. Cieszymy się, że jesteś z nami!

Śledź nas w mediach społecznościowych