11. kolejka: Pewna wygrana Asseco we Wrocławiu
W ostatnim meczu tej kolejki Asseco Gdynia pewnie pokonało Śląsk Wrocław 82:60. W niedzielnym hicie Tauron Basket Ligi Stelmet pokazał świetną koszykówkę i nie dał żadnych szans Anwilowi Włocławek. Zielonogórzanie wygrali aż 91:64. W sobotnim meczu Polski Cukier Toruń wygrał w Kutnie z Polfarmexem 74:67. Korie Lucious bohaterem King Wilków Morskich - dzięki jego trafieniu szczecinianie wygrali z MKS Dąbrowa Górnicza 71:69.
Śląsk Wrocław - Asseco Gdynia 60:82
Lepiej to spotkanie rozpoczęli goście, którzy w pierwszych minutach mogli liczyć na Jakuba Parzeńskiego – po jego trafieniach było 7:2. Śląsk cały czas trzymał się jednak bardzo blisko, a dzięki efektownej trójce Norberta Kulona wyszedł nawet na prowadzenie 13:12. Wiele w grze gospodarzy zależało też od Jarvisa Williamsa, ale po pierwszej kwarcie i trafieniu Djordje Kaplanovicia to Asseco wygrywało 19:15. W drugiej części spotkania zespół trenera Tane Spaseva powiększał swoje prowadzenie. Świetnie radził sobie Przemysław Żołnierewicz – po jego kolejnej akcji gdynianie mieli już 12 punktów przewagi. Wrocławianie się nie poddawali – dzięki skutecznej serii Williamsa i Kowalenki potrafili zbliżyć się jeszcze do stanu 28:34.
W trzeciej kwarcie goście kontrolowali sytuację na parkiecie. Dobrze spisywali się Matczak i Żołnierewicz, a do gry ofensywnej włączył się także Sebastian Kowalczyk. W pewnym momencie przewaga Asseco wynosiła już nawet 17 punktów, ale pod koniec tej części meczu zmniejszył ją trochę Williams. Ostatnia kwarta niczego już nie zmieniła. Zespół trenera Spaseva powiększał swoje prowadzenie, a Śląska nie było stać na ofensywny zryw. Ostatecznie Asseco wygrało aż 82:60.
Najlepszym zawodnikiem zespołu trenera Tane Spaseva był Jakub Parzeński z 15 punktami i siedmioma zbiórkami. Przemysław Żołnierewicz dołożył do tego 13 punktów oraz osiem zbiórek. W ekipie gospodarzy wyróżniał się Jarvis Williams z 22 punktami i 12 zbiórkami.
Stelmet Zielona Góra – Anwil Włocławek 91:64
Mistrzowie Polski bardzo dobrze weszli w to spotkanie - w pierwszych minutach mogli liczyć na Mateusza Ponitkę oraz Vlada Moldoveanu i prowadzili 10:3. Włocławianie mieli jednak w składzie niesamowitego Chamberlaina Oguchiego. To m.in. dzięki jego ośmiu punktom goście zbliżyli się na dwa punkty. W końcówce tej części meczu ważne akcje kończyli jednak Nemanja Djurisić oraz Łukasz Koszarek - dzięki temu Stelmet wygrywał 24:17. W drugiej kwarcie zielonogórzanie pokazali świetną formę w ofensywie - szczególnie w rzutach z dystansu. Najpierw dzięki dobrej grze Przemysława Zamojskiego i Karola Gruszeckiego ich przewaga wzrosła do 15 punktów, a po pięciu punktów z rzędu Koszarka było nawet 54:28! Gospodarze w pierwszej połowie zanotowali 16 asyst i trafili aż osiem trójek (na 12 prób).
W trzeciej kwarcie Stelmet może nie grał już aż tak ofensywnie, ale ciągle utrzymywał odpowiedni poziom w obronie. To pozwalało tej drużynie na utrzymywanie wysokiego prowadzenia, a w pewnym momencie nawet na jego powiększenie. Dzięki efektownej akcji w kontrze Karola Gruszeckiego zielonogórzanie wygrywali już nawet 76:45. W ostatniej części meczu swoje umiejętności miał okazję pokazać Marcel Ponitka, który również trafiał z dystansu. Do końca spotkania niewiele się zmieniło. Mistrzowie Polski zagrali świetnie i dzięki temu wygrali z Anwilem zdecydowanie – aż 91:64.
Najlepszym strzelcem gospodarzy był Przemysław Zamojski z 16 punktami, siedmioma zbiórkami i dwiema asystami. Karol Gruszecki dołożył 12 punktów. W ekipie gości wyróżniał się Chamberlain Oguchi z 19 punktami.
Siarka Tarnobrzeg – Rosa Radom 73:86
Goście rozpoczęli mecz od prowadzenia 6:2 po trafieniu Igora Zajcewa, ale późniejsze akcje Jakuba Zalewskiego oraz Daniela Walla zmieniły sytuację i to Siarka zdobyła przewagę. Dzięki kolejnym rzutom Zacha Robbinsa i Walla tarnobrzeżanie wygrywali po 10 minutach 15:12. Drugą kwartę Rosa zaczęła od serii 9:0 i głównie po świetnej grze Zajcewa było już 21:15 dla radomian. Gospodarze bardzo długo trzymali się blisko rywali, ale ci starali się już kontrolować sytuację. Swoje dokładali Michał Sokołowski i C.J. Harris, a pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 39:31 dla zespołu trenera Wojciecha Kamińskiego.
Na początku trzeciej kwarcie goście potrafili zbliżyć się nawet na jeden punkt dzięki trafieniom Gary’ego Bella. W pewnym momencie osiem punktów z rzędu zdobył jednak Michał Sokołowski, a Rosa prowadziła 56:45. Po jednej z kolejnych akcji Zajcewa przewaga radomian wzrosła nawet do 15 punktów. Ostatnia część meczu niczego już nie zmieniła. Goście nie pozwolili się dogonić i dyktowali tempo spotkania. Dobrą formę utrzymywał Sokołowski, a Rosa wygrała ostatecznie 86:73.
Michał Sokołowski był najlepszym zawodnikiem Rosy w tym meczu – zanotował 23 punkty, pięć zbiórek i cztery asysty. Igor Zajcew dołożył do tego 18 punktów. W Siarce wyróżniał się Gary Bell z 27 punktami.
Polfarmex Kutno - Polski Cukier Toruń 67:74
Goście rozpoczęli to spotkanie od prowadzenia 4:0 po rzucie Łukasza Wiśniewskiego, ale później zdecydowanie lepiej spisywał się Polfarmex. Po trafieniach z dystansu Josha Parkera i Kevina Johnsona było nawet 14:6. W samej końcówce pierwszej kwarty po akcjach Stevana Milosevicia i Kamila Michalskiego torunianie zbliżyli się na cztery punkty. Dzięki rzutom Krzysztofa Sulimy w drugiej części meczu zespół trenera Jacka Winnickiego doprowadził do remisu. Goście spisywali się lepiej w ataku, a po rzutach wolnych Danny’ego Gibsona prowadzili nawet 29:23. Kutnianie nie pozwolili Polskiemu Cukrowi na rozpędzenie się i dzięki akcjom Josha Parkera i Michała Gabińskiego po pierwszej połowie przegrywali tylko jednym punktem.
W trzeciej kwarcie, po serii 8:0 i rzucie wolnym Maksyma Kornijenki, Polski Cukier wygrywał już 46:37. Polfarmex dwukrotnie zbliżał się na jeden punkt, żeby później po trójce Grzegorza Grochowskiego doprowadzić do remisu. Dzięki rzutowi z dystansu Marcina Malczyka kutnianie wygrywali po 30 minutach 53:52. W ostatniej kwarcie obie drużyny miały problemy ze skutecznością, choć po akcji 3+1 Kornijenki Polski Cukier wrócił na minimalne prowadzenie. Jeszcze na dwie minuty przed końcem Polfarmex po akcji Jarosława Zyskowskiego przegrywał tylko dwoma punktami, ale później ważne akcje kończyli Sulima oraz Kornijenko. W samej końcówce gospodarze nie potrafili dogonić rywali, którzy dobrze spisywali się na linii rzutów wolnych. Ostatecznie Polski Cukier wygrał 74:67.
Najlepszym zawodnikiem Polskiego Cukru był Maksym Kornijenko, który zdobył 20 punktów i siedem zbiórek. Danny Gibson dołożył do tego 16 punktów i osiem asyst. Josh Parker zanotował 14 punktów i siedem asyst dla Polfarmexu.
Polpharma Starogard Gdański - PGE Turów Zgorzelec 74:81
Po pierwszych wyrównanych minutach, to Polpharma zaczęła kontrolować sytuację na parkiecie. Seria 11:0 i świetne akcje Urosa Mirkovicia pozwoliły starogardzianom prowadzić nawet 13:4. Ostatecznie pierwsza część meczu zakończyła się dziesięciopunktową przewagą gospodarzy, a PGE Turów zdołał w trakcie 10 minut rzucić zaledwie 5 punktów. W drugiej części meczu goście potrafili zbliżyć się na cztery punkty po trafieniach Camerona Tatuma i Mateusza Kostrzewskiego, ale później znowu lepiej zaczęli grać zawodnicy trenera Mindaugasa Budzinauskasa. Dzięki rzutowi Michaela Hicksa Polpharma wygrywała 34:25.
W trzeciej kwarcie gospodarze bardzo sługo kontrolowali sytuację na parkiecie, a po trafieniu Michaela Hicksa wygrywali nawet 51:38. Od tego momentu PGE Turów zaczął odrabiać straty. Dzięki akcjom Mateusza Kostrzewskiego i Camerona Tatuma goście zbliżyli się na dwa punkty. Po dwóch rzutach z rzędu Jovana Novaka na początku ostatniej kwarty zgorzelczanie wyszli na minimalne prowadzenie. Później skuteczni byli Daniel Dillon i Filip Dylewicz - dzięki trafieniom tego ostatniego goście wygrywali nawet siedmioma punktami. Polpharma potrafiła jeszcze zbliżyć się na punkt po rzutach wolnych Michaela Hicksa, ale kluczowe akcje należały do Dylewicza i Dillona. Ostatecznie PGE Turów wygrał 81:74.
Najlepszym strzelcem PGE Turowa był Cameron Tatum, który rzucił 20 punktów. 18 punktów i sześć asyst dołożył Daniel Dillon. Uros Mirković zanotował dla Polpharmy 19 punktów i sześć zbiórek.
Trefl Sopot - Start Lublin 72:66
Goście doskonale weszli w to spotkanie - dzięki trafieniom Jarosława Trojana i Marcina Salamonika prowadzili nawet 11:0. Trefl zaczął w tej kwarcie zdobywać punkty, ale przewaga Startu była niepodważalna. Rzut Piotra Śmigielskiego zbliżył jednak gospodarzy na sześć punktów. Na początku drugiej kwarty trafienia tego samego zawodnika pozwoliły zmniejszyć straty sopocian do zaledwie jednego punktu. Późniejsze dwie trójki Nicka Kellogga uspokoiły sytuację lublinian. Pod koniec pierwszej połowy dzięki rzutom wolnym Amerykanina zespół trenera Dusana Radovicia wygrywał już 44:30.
Kluczowa dla losów meczu była trzecia kwarta. Najpierw Trefl zanotował serię 10:0, dzięki czemu zbliżył się ponownie na jeden punkt. Późniejsze rzuty Atera Majoka i Piotra Śmigielskiego wyprowadziły gospodarzy na prowadzenie. W ostatniej części meczu goście potrafili jeszcze zdobyć minimalną przewagę, ale wtedy serię 9:0 zanotowali sopocianie, którzy po rzutach wolnych Grzegorza Kulki wygrywali już 70:62. Goście nie potrafili już zagrozić rywalom. Ostatecznie Trefl wygrał 72:66.
Piotr Śmigielski był najlepszym strzelcem Trefla - zanotował 19 punktów. Tyreek Duren dołożył do tego 11 punktów i siedem asyst. W ekipie Startu wyróżniał się Marcin Salamonik z 18 punktami.
King Wilki Morskie Szczecin - MKS Dąbrowa Górnicza 71:69
Lepiej w mecz weszli szczecinianie, którzy po trafieniu Pawła Leończyka wygrywali 9:4. Później MKS potrafił zbliżyć się jeszcze na jeden punkt, ale dzięki celnym rzutom Pawła Kikowskiego przewaga gospodarzy wzrosła nawet do sześciu punktów. W drugiej kwarcie nadal lepiej spisywali się zawodnicy King Wilków Morskich. Nawet gdy po rzucie Rashauna Broadusa goście zmniejszyli straty do pięciu punktów, to zespół trenera Marka Łukomskiego potrafił zanotować serię 12:0 i po rzucie Kikowskiego wygrywać 40:23.
Trzecia kwarta to czas kontrolowania sytuacji przez gospodarzy. Dąbrowianie potrafili zbliżać się na siedem punktów, ale na więcej nie pozwalała defensywa King Wilków Morskich. Dzięki trójce Broadusa MKS zmniejszył straty do stanu 52:47, ale kolejna akcja Kikowskiego uspokoiła szczecinian. Ostatnią kwartę goście rozpoczęli od serii 7:0 i dzięki temu doprowadzili do remisu. Od tego momentu mecz się zdecydowanie wyrównał. Dwie minuty przed końcem po rzucie Urosa Nikolicia King Wilki Morskie miał pięć punktów przewagi, ale to nie wystarczyło. Osiem sekund przed zakończeniem meczu dąbrowianie doprowadzili do remisu po rzutach wolnych Broadusa. Bohaterem został jednak Korie Lucious, którego rzut zapewnił zwycięstwo gospodarzom.
Najlepszym strzelcem gospodarzy był Paweł Kikowski z 18 punktami. Uros Nikolić dołożył do tego 15 punktów i 11 zbiórek. W ekipie MKS wyróżniał się Rashaun Broadus z 18 punktami.
Energa Czarni Słupsk - BM Slam Stal Ostrów Wlkp. 83:77
Słupszczanie rozpoczęli to spotkanie od prowadzenia 5:0 po trójce Jerela Blassingame’a. Goście dość długo utrzymywali się blisko rywali. Po serii 7:0 i rzutach wolnych Jarosława Mokrosa przewaga gospodarzy wzrosła do ośmiu punktów. Dzięki doskonałej dyspozycji Folarina Campbella po 10 minutach słupszczanie wygrywali 30:16. W drugiej części meczu zawodnicy trenera Donaldasa Kairysa kontrolowali sytuację na parkiecie, a BM Slam Stal nie potrafiła im zagrozić. Pierwsza połowa zakończyła się więc wynikiem 49:38.
W trzeciej kwarcie bardzo długo nic się nie zmieniało, ale w pewnym momencie ostrowianie zanotowali serię 8:0 i po rzutach wolnych Christo Nikołowa zbliżyli się na zaledwie dwa punkty. Późniejsze trafienia Mantasa Cesnauskisa i Jerela Blassingame’a uspokajały sytuację gospodarzy. W ostatniej kwarcie ekipa trenera Zorana Sretenovicia kilkakrotnie zbliżała się na pięć punktów, ale to nie wystarczało. W samej końcówce, po dwóch rzutach Curtisa Millage’a BM Slam Stal zmniejszyła jeszcze straty do czterech punktów, ale na więcej nie starczyło czasu. Energa Czarni wygrała 83:77.
Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Jerel Blassingame z 21 punktami i ośmioma asystami. Folarin Campbell dołożył do tego 16 punktów. W ekipie z Ostrowa wyróżniał się Curtis Millage z 26 punktami i czterema asystami.
-----