3. kolejka: Stelmet niepokonany
W ostatnim meczu kolejki Stelmet Zielona Góra wygrał z King Wilkami Morskimi Szczecin 98:92 i pozostaje niepokonany w Tauron Basket Lidze. Ogromne emocje w końcówce niedzielnego meczu w Sopocie - ostatecznie Śląsk pokonał Trefl 65:64. Asseco nie przestaje zaskakiwać - tym razem wygrało w Toruniu z Polskim Cukrem 83:79. W sobotę Anwil pokonał po dogrywce PGE Turów 87:84, a aż 39 punktów rzucił reprezentant Czech David Jelinek.
Stelmet Zielona Góra - King Wilki Morskie Szczecin 98:92
W pierwszej kwarcie szczecinianie zaskakiwali mistrzów. Na początku spotkania po trójce Franka Gainesa King Wilki Morskie prowadził 6:2. Bardzo dobrze radził sobie też Łukasz Majewski, a ważne punkty dokładał Paweł Leończyk. To pozwalało gościom na utrzymywanie się bardzo blisko rywali - dopiero akcja Nemanji Djurisicia ustawiła wynik inaugurującej części meczu na remis po 26. W drugiej kwarcie ekipa trenera Marka Łukomskiego bardzo długo grała ze Stelmetem jak równy z równym. Później jednak świetną skuteczność z dystansu pokazał Karol Gruszecki, a dobrze radzili sobie Vlad Moldoveanu i Dejan Borovnjak - dzięki temu zielonogórzanie uciekali swoim rywalom. Po rzutach wolnych Szymona Szewczyka było 53:41 na koniec pierwszej połowy.
Trzecia kwarta była ponownie bardzo ofensywna. Świetnie grał przede wszystkim Mateusz Ponitka - po jego kolejnych rzutach wolnych zielonogórzanie prowadzili nawet 67:46. Gościom udawało się jednak odrabiać lekko straty. Spotkanie cały czas kontrolowali zawodnicy trenera Saso Filipovskiego, a m.in. po rzucie Pawła Leończyka King Wilki Morskie przegrywał 12 punktami. W ostatniej kwarcie szczecinianie nie przestawali walczyć o lepszy wynik. Dzięki akcjom C.J. Aikena i Franka Gainesa zbliżyli się nawet na sześć punktów. Stelmet ma jednak w składzie Łukasza Koszarka i Dejana Borovnjaka, którzy trafiali w kluczowych momentach i nie pozwolili gościom na zmniejszenie strat. Ostatecznie gospodarze wygrali 98:92.
Najlepszym zawodnikiem Stelmetu był Karol Gruszecki z 19 punktami. Dejan Borovnjak dołożył do tego 17 punktów i sześć zbiórek. W ekipie gości wyróżniał się Frank Gaines z 20 punktami i czterema asystami.
Trefl Sopot - Śląsk Wrocław 64:65
Śląsk był zdecydowanie lepszy od rywali w pierwszej kwarcie. Trefl miał spore problemy z zatrzymaniem Jarvisa Williamsa, a po dwóch akcjach z rzędu Kamila Chanasa wrocławianie prowadzili 14:4. Później straty trochę zmniejszyli Sławomir Sikora i Nenad Misanović, ale to ekipa trenera Mihailo Uvalina po 10 minutach miała sześć punktów przewagi. W drugiej części spotkania ofensywa Śląska całkowicie się zatrzymała. To wykorzystywali sopocianie, którzy nie tylko doprowadzili do remisu, ale także wyszli na prowadzenie po trafieniu Marcina Stefańskiego. Pierwsze punkty w tej kwarcie zespół z Wrocławia zdobył dopiero po sześciu minutach. Ostatecznie gospodarze po pierwszej połowie wygrywali 31:22.
Wrocławianie na początku trzeciej kwarty zanotowali serię 7:0 i zbliżyli się na dwa punkty. Później jednak skuteczni byli Piotr Śmigielski, Grzegorz Surmacz oraz Sławomir Sikora - po trafieniu tego ostatniego Trefl wygrywał nawet 46:35. Przed ostatnią częścią meczu gospodarze mieli 10 punktów przewagi. Śląsk nie zamierzał się jednak poddawać i walczył o lepszy wynik. Na minutę przed końcem po wsadzie Misanovicia sopocianie wygrywali 64:58. Później na linii rzutów wolnych zimną krew zachowali Jarvis Williams oraz Kamil Chanas. Gospodarze byli nieskuteczni, a do remisu w kolejnej akcji doprowadził Anthony Smith. Następnie Śmigielski popełnił stratę, a faulowany Williams trafił jeden rzut wolny. Trefl nie miał już czasu na poprawę i to ostatecznie Śląsk wygrał 65:64.
Najlepszym zawodnikiem Śląska był Rashad Madden, który zanotował 14 punktów i cztery asysty. Jarvis Williams może pochwalić się efektownym double-double - 13 punktów i 16 zbiórek. Dla Trefla 19 punktów rzucił Piotr Śmigielski.
Polski Cukier Toruń - Asseco Gdynia 79:83
Pierwsze minuty spotkania należały do gospodarzy, którzy rozpoczęli od prowadzenia 7:0, a później było nawet 12:2 po trafieniach Łukasza Wiśniewskiego. Sytuację gości starali się zmieniać Anthony Hickey i Jakub Parzeński, ale ostatecznie po rzutach wolnych Markeitha Cummingsa pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 23:14. W drugiej części meczu Asseco bardzo mocno pracowało w obronie, a to przynosiło efekty. Gdynianom dość szybko udało się zbliżyć na dwa punkty, a później po trójce Hickeya wyjść na prowadzenie. Jeszcze w tej kwarcie Polski Cukier dzięki trafieniom Danny’ego Gibsona miał pięć punktów przewagi, ale po rzutach Filipa Matczaka i Sebastiana Kowalczyka to zespół trenera Tane Spaseva wygrywał 41:38.
W trzeciej kwarcie Asseco kontrolowało sytuację na boisku - po rzucie z dystansu Przemysława Frasunkiewicza ich prowadzenie wzrosło do ośmiu punktów. Polski Cukier potrafił zmniejszyć straty do dwóch punktów, ale później dobry fragment meczu zanotował Przemysław Żołnierewicz i gdynianie ponownie mieli wyższą przewagę. Po 30 minutach goście wygrywali 66:54. W ostatniej kwarcie Polski Cukier starał się odrabiać straty, ale Asseco nie dawało się wyprzedzić. W końcówce ważne punkty zdobywali Hickey, Frasunkiewicz i Szczotka, a zespół trenera Tane Spaseva wygrał 83:79.
Anthony Hickey był najlepszym zawodnikiem drużyny z Gdyni - zdobył 25 punktów i pięć asyst. Filip Matczak dołożył do tego 17 punktów. W ekipie Polskiego Cukru 22 punkty i cztery asysty zanotował Danny Gibson.
Start Lublin - MKS Dąbrowa Górnicza 74:75
Mecz od pierwszych minut był bardzo wyrównany i żadna z drużyn nie potrafiła zdobyć przewagi. Dopiero w samej końcówce inaugurującej kwarty po trójce Roba Poole’a i akcji Jarosława Trojana lublinianie wygrywali 23:20. W drugiej części meczu gospodarzom udało się powiększyć prowadzenie do siedmiu punktów po dwóch trafieniach Jana Grzelińskiego. Przewaga Startu była widoczna, ale MKS nie dawał za wygraną - trafienia Rashauna Broadusa utrzymywały dąbrowian w grze.
Trzecia kwarta niewiele zmieniła - co prawda goście potrafili zbliżyć nawet na jeden punkt po trafieniu Broadusa, ale lublinianie nie pozwalali na nic więcej. Start kontrolował wydarzenia na parkiecie i dlatego po jednej z akcji Marcina Salamonika prowadził nawet 53:42. Jeszcze na trzy minuty przed końcem Start miał osiem punktów przewagi po trafieniu Trency Jacksona. Od tego momentu gospodarze nie potrafili już jednak zdobyć punktów! Taką sytuację wykorzystali Marcin Piechowicz i Jakub Dłoniak - po trójce tego drugiego MKS wyszedł na prowadzenie, którego nie oddał już do końca meczu.
Jakub Dłoniak był najlepszym strzelcem MKS - zdobył 22 punkty. Paweł Zmarlak dołożył do tego 12 punktów i sześć zbiórek. W ekipie Startu po 12 punktów rzucili Trency Jackson i Marcin Salamonik.
Anwil Włocławek - PGE Turów Zgorzelec 87:84 (po dogrywce)
Gospodarze bardzo dobrze rozpoczęli to spotkanie - głównie dzięki trafieniom Davida Jelinka i Roberta Tomaszka prowadzili 8:3. PGE Turów potrafił zbliżyć się na jeden punkt dzięki akcjom Daniela Dillona, ale później skuteczni byli Robert Skibniewski oraz Jelinek, a Anwil miał nawet 10 punktów przewagi. Zgorzelczanie odrobili jeszcze część strat i dlatego wynik po pierwszej kwarcie to 24:18. W drugiej części mecz nadal świetnie radził sobie reprezentant Czech, który był nie do zatrzymania. W końcówce pierwszej połowy PGE Turów zbliżył się co prawda na trzy punkty dzięki akcjom Camerona Tatuma i Filipa Dylewicza, ale rzuty wolne Jelinka ustawiły wynik po 20 minutach na 42:37.
Trzecia kwarta była zdecydowanie bardziej wyrównana, nawet mimo że po trafieniu Kamila Łączyńskiego Anwil prowadził 48:43. PGE Turów szybko to odrobił, a dzięki dwóm trójkom Filipa Dylewicza zdobył przewagę. W ekipie gospodarzy nadal świetny był Jelinek i głównie z tego powodu ta część meczu zakończyła się jednopunktowym zwycięstwem. W czwartej kwarcie zgorzelczanie potrafili prowadzić 69:64 po trafieniu Daniela Dillona, ale dzięki rzutom z dystansu Diduszki i Jelinka Anwil ponownie doprowadził do wyrównania. Końcówka podstawowego czasu gry była bardzo emocjonująca. Piotr Niedźwiedzki nie trafił jednak dwóch z czterech rzutów wolnych i przez to kibice we Włocławku oglądali dogrywkę. W dodatkowym czasie gry żadna z drużyn nie chciała oddawać pola rywalowi. Bohaterem został jednak Robert Skibniewski, który trafił kluczową trójkę. Dzięki niemu zespół trenera Igora Milicicia wygrał 87:84.
Najlepszym zawodnikiem spotkania był David Jelinek z 39 punktami i ośmioma zbiórkami. Robert Skibniewski dołożył do tego 17 punktów i siedem asyst. W ekipie PGE Turowa wyróżnił się Daniel Dillon z 19 punktami i 10 zbiórkami.
Polfarmex Kutno - AZS Koszalin 74:70 (po dogrywce)
AZS rozpoczął ten mecz od trzech akcji Mikołaja Witlińskiego i prowadzenia 6:1. Później gospodarze objęli kontrolę nad spotkaniem - pierwszy raz wyszli na prowadzenie po trójce Michała Gabińskiego. Dzięki serii 17:0 i trafieniu z dystansu Bartłomieja Wołoszyna Polfarmex wygrywał 18:6. Ostatecznie tę część meczu gospodarze zakończyli z 11 punktami przewagi. W pewnym momencie drugiej kwarty po rzutach wolnych Josha Parkera zespół z Kutna wygrywał nawet 33:17. Do końca pierwszej połowy koszalinianie tylko nieznacznie zmniejszyli straty - po rzutach A.J. Waltona było 37:26.
Trzecią kwartę AZS rozpoczął od serii 12:0 i dzięki trafieniu Waltona zmniejszył straty do jednego punktu. Polfarmex nie pozwalał jednak na nic więcej, a po rzutach z dystansu Jarosława Zyskowskiego przewaga gospodarzy wzrosła do dziewięciu punktów. Przed czwartą częścią meczu ekipa z Kutna prowadziła 51:44. Kutnianie bardzo długo kontrolowali sytuację na parkiecie, ale w końcówce podstawowego czasu gry zaczęli trafiać A.J. Walton i Devon Austin. Na 17 sekund przed końcem po rzutach wolnych tego ostatniego był remis po 67. Sytuację na korzyść swojego zespołu mógł zmienić Josh Parker, ale nie trafił. W dogrywce AZS nie potrafił zdobyć punktów z gry, a pojedyncze rzuty wolne trafiał Polfarmex - dlatego ostatecznie wygrał 74:70.
Najlepszym strzelcem Polfarmexu był Josh Parker z 22 punktami, a Jarosław Zyskowski dołożył ich 19. W ekipie gości wyróżniał się A.J. Walton z 22 punktami i sześcioma asystami.
Siarka Tarnobrzeg - Polpharma Starogard Gdański 74:69
Starogardzianie bardzo dobrze weszli w ten mecz i dlatego po rzucie Michaela Hicksa prowadzili 8:2. Później ta przewaga wzrosła nawet do 13 punktów dzięki akcji Kevina Baileya. Pierwsza kwarta należała do Polpharmy, która wygrała ją 24:14. W drugiej części meczu Siarka starała się zbliżać do gości. To udawało się głównie dzięki Jakubowi Patoce i Jakubowi Zalewskiemu - po rzucie tego ostatniego tarnobrzeżanie przegrywali tylko dwoma punktami. Zespół trenera Dariusza Szczubiała opanował sytuację - trafiali J.T. Tiller, Marcin Flieger i Hicks, a starogardzianie prowadzili czteroma punktami po 20 minutach rywalizacji.
Trzecia kwarta nie przyniosła wielkich zmian. Skuteczni byli Tiller i Hicks, a Siarka nie potrafiła przeciwstawić się niezłej obronie gości. Kluczowa była jednak czwarta część gry. Wtedy za odrabianie strat wzięli się Gary Bell i Jakub Patoka, a po rzucie Zacha Robbinsa tarnobrzeżanie wyszli na prowadzenie 66:65. Od tego momentu zespół ze Starogardu Gdańskiego nie potrafił już zdobyć przewagi, a na linii rzutów wolnych spokojem imponował faulowany Eugene Harris. Ostatecznie Siarka wygrała po raz trzeci z rzędu - tym razem 74:69.
Po 14 punktów dla gospodarzy zdobyli Jakub Patoka, Kacper Młynarski i Zach Robbins. W ekipie Polpharmy na wyróżnienie zasługiwał Marcin Flieger z 17 punktami i pięcioma asystami.
Rosa Radom - BM Slam Stal Ostrów Wlkp. 77:65
Spotkanie rozpoczęło się trochę zaskakująco, bo częściej na prowadzeniu, głównie dzięki trafieniom Marcina Sroki, był beniaminek z Ostrowa Wlkp. Później sytuację opanował trochę Torey Thomas, ale Sroka nie dawał za wygraną - po jego akcji 2+1 było 20:14 dla BM Slam Stali. W drugiej kwarcie ważną rolę odgrywał Łukasz Bonarek - najpierw po jego trójce Rosa zbliżyła się na jeden punkt, a kolejne jego trafienie dało gospodarzom remis. Później kluczowe rzuty trafiał też Daniel Szymkiewicz - to dzięki niemu radomianie po 20 minutach wygrywali 40:39.
Trzecia kwarta była bardzo wyrównana. Zespół trenera Wojciecha Kamińskiego w pewnym momencie zanotował serię 8:0 i po rzucie C.J. Harrisa prowadził 51:44, ale tylko na chwilę. Później ważne punkty zdobywali Tomasz Ochońko oraz Curtis Millage, a do remisu doprowadził Deshawn Delaney. Dopiero w końcówce spotkania, głównie dzięki Michałowi Sokołowskiemu i Toreyowi Thomasowi, udało się radomianom zdobyć bezpieczną przewagę. Po trafieniu tego ostatniego było 72:63 na półtorej minuty przed końcem.
Torey Thomas zanotował w tym spotkaniu 22 punkty, dziewięć zbiórek i sześć asyst. C.J. Harris dołożył do tego 13 punktów. Curtis Millage zdobył dla BM Slam Stali 23 punkty, osiem zbiórek i cztery asysty.
-----