Prokom – Czarni 2-0: Lider Atkins
Kolejny świetny mecz Rashida Atkinsa i sopocianie prowadzą już 2:0 w półfinale. W niedzielę wygrali 73:57.
Sopocianie znów fatalnie rozpoczęli mecz. Pierwsze punkty zdobyli dopiero w czwartej minucie spotkania. W tym czasie Czarni mieli ich już na swoim koncie 11. W tym okresie aktywny był zwłaszcza Omar Barlett. Amerykanin wdał się jednak w potyczkę słowną z Tomasem Masiulisem i trener Griszczuk postanowił dać mu odpocząć. Spotkanie od początku było bardzo nerwowe. W pierwszej kwarcie przewinieniem technicznym została ukarana jeszcze ławka Prokomu, a obie ekipy bez przerwy prowadziły rozmowy z sędziami. Bardziej odporni na stres okazali się niespodziewanie goście, którzy po dziesięciu minutach prowadzili 17:7. Trzeba przyznać, że zatrzymanie Prokomu we własnej hali na siedmiu punktach w kwarcie, to nie lada wyczyn.
Mistrzowie Polski obudzili się w drugich dziesięciu minutach. Bohaterem znów był Rashid Atkins [na zdjęciu], który na parkiecie robił dosłownie wszystko. Rzucał, podawał, przechwytywał, a nawet dwukrotnie blokował rywali. Poderwał całą Halę 100-lecia, gdy wpierw uniemożliwił rzut Burneice, a następnie dosłownie wbił w parkiet Miah Davisa. Dla gospodarzy najważniejsze było jednak to, że w 15 minucie objęli prowadzenie 23:22. Trener Griszczuk znów płacił cenę za wpuszczenie na parkiet zawodników rezerwowych, mimo iż całkiem nieźle grał Burneika. Czarni poważny błąd popełnili w 16 minucie, w której stracili 5 punktów z rzędu. Wpierw faulowany przy zbiórce był Nemeth, a po chwili przewinienie techniczne otrzymał szkoleniowiec gości. Gospodarze wykorzystali 3 z 4 rzutów wolnych, a że przysługiwała im jeszcze piłka z boku, to faulowany Atkins dołożył kolejne dwa punkty. Tylko zryw w końcówce Omara Barletta spowodował, że zespół ze Słupska przegrywali do przerwy tylko 31:34.
W trzeciej kwarcie trener Kijewski nakazał bronić swoim graczom strefą, co nieco wybiło gości z rytmu. Agresywna obrona powodowała proste straty gości lub rzuty z nieprzygotowanych pozycji. Mistrzowie Polski robili co mogli, aby wypracować bezpieczną przewagę, ale goście nie dawali za wygraną. Obudził się Goran Jagodnik, który trafił dwie trójki. Były to jego pierwsze punkty w meczu. W zespole ze Słupska świetną partię rozgrywał Kudriawcew. Rzucający Czarnych bardzo dobrze bronił, co owocowało przechwytami i łatwymi punktami po kontrach. Nie popisał się jednak w jednej z najważniejszych akcji meczu, gdy próbując wsadzić piłkę do kosza, poślizgnął się Po 30 minutach sopocianie prowadzili 52:46.
Ostateczny szturm mistrzowie Polski przeprowadzili w czwartej kwarcie. Znów gdy gościom zabrakło sił. Dodatkowo sytuację skomplikowało zejście z parkietu Omara Barletta, który popełnił piąte przewinienie. Po punktach Jagodnika, Atkinsa, Nordgaarda i Masiulisa Prokom prowadził 65:48 i było już w zasadzie po meczu. Sopocianie grali szybko i skutecznie, a goście nie mieli już sił, aby zastopować kolejne kontry wyprowadzane przez Atkinsa. Pogoń gości nie była już tak imponująca jak w piątek. Do końca meczu niewiele się już wydarzyło. Godny odnotowania jest tylko rzut za trzy punkty Alexa Dunna, co nie zdarza się zbyt czesto. Prokom wygrał 73:57.
Sopocianie wygrali, bo po raz kolejny wykorzystali swoje atuty. Poza Atkinsem, który zdobył 19 punktów, na wyróżnienie zasługuje także Filip Dylewicz. Polski skrzydłowy zanotował 8 punktów i 8 zbiórek. 12 punktów miał Goran Jagodnik, ale Słoweniec zagrał tym razem na słabszej skuteczności. Słabiej znów wypadł Michael Andersen.
W drużynie ze Słupska najskuteczniejszy okazał się tym razem Alex Dunn. Zdobył 17 punktów i dołożył 5 zbiórek. W tej ostatniej kategorii królował niespodziewanie Miah Davis, który zebrał 9 piłek z tablicy, ale dał swojej drużynie tylko 8 punktów. Omar Barlett zapisał na swoim koncie 10 punktów i 6 zbiórek.
Prokom prowadzi w serii 2:0 i do Słupska pojedzie kończyć serię. Wydaje się, że trzeci mecz zagra podobnie. Będą wyczekiwał na moment, w którym Czarnym zabraknie sił i wtedy przystąpi do decydującego szturmu. Sopocianie nie mogą jednak po raz kolejny zacząć tak fatalnie spotkania. Być może trener Kijewski powinien rozważyć zmiany w pierwszej piątce.
Wkrótce szczegółowa relacja z meczu.