Asseco Prokom - Trefl (7): Złoto dla gospodarzy
Po niesamowitym pojedynku Asseco Prokom Gdynia pokonał Trefl Sopot w siódmym meczu wielkich finałów 76:68 i został mistrzem Polski sezonu 2011/2012. Gospodarzy do zwycięstwa poprowadził duet Jerel Blassingame - Donatas Motiejunas, który zdobył łącznie 40 punktów i 17 zbiórek.
Niezwykła derbowa rywalizacja dobiegła końca. Po zaskakujących sześciu meczach w Hali Sportowo-Widowiskowej Gdynia Asseco Prokom i Trefl spotkały się w ostatnim starciu, które wyłonić miało nowego mistrza Polski. Przed tym spotkaniem nie było możliwości wskazywać na jakiegokolwiek faworyta, bo w środowy wieczór każdy z zespołów miał równe szanse na zdobycie złotego medalu. Nie były już ważne historia rywalizacji, liczba meczów w nogach, czy międzynarodowe ogranie - liczyły się wola walki, ambicja oraz żelazna psychika, która pozwoli jednemu z zespołów z sukcesem zakończyć sezon 2011/2012.
Spotkanie rozpoczął pojedynek dwóch najlepszych silnych skrzydłowych Tauron Basket Ligi - Donatasa Motiejunasa (23 punkty, 11 zbiórek) i Filipa Dylewicza (22 punkty). Obaj zawodnicy trafili szybko po trójce, bardziej asekuracyjnie grając w strefie podkoszowej. Choć w pierwszych minutach piłka nie za często przekraczała obręcz, to mecz był dynamiczny i efektowny - a co ważniejsze dla gdyńskich kibiców, lepszy dla gospodarzy. Asseco Prokom po rzucie Przemysława Zamojskiego (8 punktów) spod kosza prowadził już 12:5, a trener Karlis Muiznieks zmuszony był poprosić o przerwę na żądanie. Po rozmowie ze szkoleniowcem Trefl poprawił swoją grę i odrobił część straty. Swoje pierwsze punkty zdobył Łukasz Koszarek (16 punktów, 5 asyst), a mistrz Polski przekroczył limit fauli i kolejne przewinienia karane były rzutami wolnymi. Na półtorej minuty przed końcem tej części meczu o przerwę musiał prosić Andrzej Adamek, bo prowadzenie gdynian zmalało do czterech punktów.
- W dzisiejszym spotkaniu najważniejsza była druga kwarta, po której goniliśmy. Myślę, że byliśmy bardzo blisko, zabrakło dosłownie szczegółów, ale te szczegóły zadecydowały, że nie zostaliśmy mistrzem Polski - mówił po meczu Filip Dylewicz, kapitan Trefla.
Choć w końcówce znów lepiej zagrał Trefl, to początek drugiej kwarty bez wątpienia należał do mistrzów Polski - cztery punkty zdobył Adam Hrycaniuk (6 punktów), dwa dołożył Fiodor Dmitriew i Asseco Prokom wyszedł na dziesięciopunktowe prowadzenie. Mecz zaczął powoli tracić na dynamice, ale to zespół gości częściej faulował w obronie i mniej aktywnie pokazywał się pod koszem przeciwnika. Na trzy minuty przed końcem pierwszej połowy, po pięknym wsadzie Motiejunasa, mistrz Polski wygrywał 35:19 i wydawał się kontrolować sytuację. Drugi słabszy mecz rozgrywał za to Adam Waczyński (4 punkty), który nie potrafił przełamać niemocy strzeleckiej, a na dodatek nie był w stanie zatrzymać świetnie dysponowanego Zamojskiego.
Podczas kwadransa przerwy z pewnością więcej uwag do swoich zawodników miał trener Muiznieks, bo Trefl miał do odrobienia aż 18 punktów. Pierwsze akcje nie wskazywały jednak, żeby obraz gry miał się zmienić, bo pierwsze cztery punkty zdobył Asseco Prokom. Później, po serii fauli graczy obu drużyn, mecz się ponownie wyrównał, ale trenerowi gości doszedł problem z Jermainem Mallettem (7 punktów), który szybko złapał cztery przewinienia. Emocjom na trybunach towarzyszyły niestety nadmierne nerwy na parkiecie i w siódmej minucie trzeciej kwarty Łukasz Wiśniewski (6 punktów) został ukarany przewinieniem dyskwalifikującym za atak na Motiejunasa. Strata ważnego zawodnika zmobilizowała Trefl, który zdołał zmniejszyć stratę do zaledwie dwunastu punktów.
W ostatniej części meczu kibice w Hali Sportowo-Widowiskowej Gdynia wciąż oglądali rozpędzoną ekipę Trefla, która nieustannie odrabiała stratę. W ciągu niecałych dwóch minut goście z Sopotu zdobyli siedem punktów, przy braku jakiejkolwiek odpowiedzi ze strony mistrzów Polski. Spotkanie do złudzenia zaczęło przypominać poniedziałkowy mecz - szybko odrabiający straty Trefl, trener Adamek z jedną przerwą na żądanie, Jerel Blassingame (17 punktów) z czterema przewinieniami na koncie i kompletnie zdezorientowani mistrzowie Polski. Na pięć minut przed końcem starcia goście przegrywali różnicą zaledwie trzech punktów, a sektory pełne kibiców Trefla szalały. Na więcej jednak Asseco Prokom w tym meczu pozwolić nie zamierzał. W kolejnych minutach grę godną MVP pokazał Blassingame, ale i reszta zawodników walczyła ambitnie. W jednej z ostatnich akcji dwóch rzutów wolnych nie wykorzystał Mallett, co przesądziło o zwycięstwie gdynian. Asseco Prokom Gdynia wygrał siódmy mecz derbowych wielkich finałów Tauron Basket Ligi 76:68 i został mistrzem Polski sezonu 2011/2012.
Zaraz po spotkaniu odbyła się ceremonia wręczania medali. MVP finałowej rywalizacji został Jerel Blassingame z Asseco Prokomu, który zdobywał średnio 16,4 punktów i i 5,7 asyst w siedmiu ostatnich meczach. Medale i puchary wręczali: prezes PLK SA Jacek Jakubowski, prezes PZKosz Grzegorz Bachański, prezes POZKosz Krzysztof Bielak oraz przedstawiciele Tauron Polska Energia Elżbieta Karcz i Jacek Sakrejda.
- Wydaje mi się, że to było bardzo dobre spotkanie, szczególnie pierwsza połowa. Intensywność, fantastyczna obrona i to, co się przydarzało nam już kilka razy - druga obrona. Dużo gorzej było już z koncentracją i troszeczkę zgubliśmy swój rytm, przez co była, całkiem niepotrzebnie, bardzo nerwowa końcówka - mówił po spotkaniu Andrzej Adamek, trener Asseco Prokomu.