Trojanowski: Dlaczego nie?
- To jest tylko sport i aż sport. Sport przynosi niespodzianki. Jak pokazuje liga, pieniądze nie do końca grają. Kotwica, która miała bardzo mały budżet potrafiła wygrać z tuzami tej ligi, ale potrafiła też przegrać ze słabszymi. Systematyczna praca będzie podnosiła poziom organizacyjny, ale także i sportowy, a więc ten wynik powinien być coraz lepszy – mówi prezes Kotwicy Kołobrzeg Stanisław Trojanowski po swoim pierwszym sezonie spędzonym w Kołobrzegu.
Bartosz Szczechowski: Jest to dla Pana pierwszy sezon w roli prezesa Kotwicy Kołobrzeg. Jak Pan może ocenić ten okres? Kiedy pojawił się Pan w Kołobrzegu zastał Pan nieład organizacyjny.
Stanisław Trojanowski: To był trudny rok. Nie udało się wszystkiego zrealizować z uwagi na to, że zakres działalności był bardzo duży i obszerny.
Za Pana kadencji zauważalna była większa aktywność marketingowa klubu. Czy na kolejny rok te działania mają szansę być jeszcze bardziej poszerzone?
- Innego wyjścia nie ma. Wizerunek klubu musi się poprawiać poprzez takie akcje, ale także poprzez poprawę organizacji i wyniku sportowego.
Co do wyniku sportowego. W tym sezonie to dziewiąte miejsce, aczkolwiek na przestrzeni ostatnich lat można to uznać za sukces.
- Jeżeli spojrzymy na cały sezon to tak, natomiast można powiedzieć, że w którymś momencie byliśmy wyżej w tabeli, mogliśmy realnie myśleć o szóstce. Mieliśmy zbyt małą głębię składu, przyszły do nas kontuzje. Spowodowało to to, że nie mieliśmy siły przebicia na boisku. Podjąłem decyzję o nie wzmacnianiu składu z uwagi na to, jak już Pan wcześniej zauważył, że klub potrzebował troszeczkę reorganizacji. Natomiast nie wszystko można zrobić w ciągu jednego roku, mając ograniczone środki budżetowe.
Jeśli chodzi o decyzje transferowe, to przysłowiowym strzałem w dziesiątke okazał się Oded Brandwein. Zawodnik z II ligii izraelskiej stał się jednym z kluczowych graczy. Jak Pan skomentuje ten transfer?
- Sądzę, że to udany transfer, natomiast nie ograniczałbym tego tylko do Odeda Brandweina. Wcześniej był to Sapp, Kęsicki, Darrell Harris i plejada reszty zawodników. Znakomite występy w ostatnim czasie Wojtka Złotego, który poczynił duże postępy. Tworzyliśmy drużynę, nie mieliśmy indywidualności, tak jak w poprzednich latach, że jeden zawodnik decydował o wyniku przegranym czy wygranym. W mijającym sezonie mieliśmy drużynę. W każdym meczu ktoś inny się otwierał.
Czy jest może jakiś transfer, z którego nie jest Pan zadowolony?
- Nie - sądzę, że drużyna była na miarę możliwości Kotwicy Kołobrzeg i nie chciałbym oceniać nikogo w sposób negatywny. To był nasz wybór i się pod nim podpisuję w każdym miejscu, w każdym calu.
Łukasz Wichniarz wspominał niedawno, że klub idzie w dobrym kierunku. Jaka jest Pańska wizja składu Kotwicy na przyszły sezon? Chciałby Pan przewietrzyć skład, czy też oprzeć się na tych samych graczach?
- Oczywiście potrzebne jest przewietrzenie, natomiast część graczy zostanie. Już zaczynamy rozmowy na ten temat, od pewnego czasu się toczą. Jest już wizja drużyny Tomka Mrożka, ja po części się pod nią podpisuje. Rozmawiamy prawie codziennie na temat tego. co chcemy osiągnąć w przyszłym sezonie, jacy zawodnicy nas interesują i jak Kotwica Kołobrzeg powinna funkcjonować w przyszłych rozgrywkach.
Czy w tej wizji jest miejsce dla młodych zawodników, którzy będą mieli okazję przebić się do składu seniorskiego z drużyn juniorskich?
- Jak widać, ten etap przebijania jest bardzo trudny, ponieważ ekstraklasa to jednak wyższy poziom. Dzisiaj Wojtek [Złoty – red.], który cierpliwie trenował przez cały sezon, nie mając szansy występu czy też występując sporadycznie, wchodząc na parę sekund czy minutę w już rozstrzygniętych meczach, kończy sezon jako zawodnik pierwszopiątkowy. Pokazuje to też, że jeżeli zawodnik trenuje, jeżeli chce wykonywać pracę, słucha trenera to przynosi to efekt. Mam nadzieję, że młodzi zawodnicy, którzy przyszli do Kotwicy Kołobrzeg trenować z seniorami i sporadycznie występowali, zrozumieją, że innej drogi nie ma. Trening, trening i jeszcze raz trening może spowodować wybuch ich talentu i grę na najwyższym poziomie.
W ostatnich latach Kotwica nie mogła liczyć na wsparcie sponsora tytularnego jednakże w ostatnim okresie klub wykonuje dobrą pracę na tle organizacyjnym i marketingowym. Czy w związku z tym, istnieje szansa, że potencjalni sponsorzy zainteresują się tym klubem?
- Aktywność, aktywnością, ale dzisiaj trzeba spojrzeć na to z innego punktu. Na świecie panuje kryzys. Coraz mniej pieniędzy jest przeznaczanych na sponsoring, marketing w firmach. Oczywiście my pracujemy, mam nadzieję, że uda nam się pozyskać sponsora, bo są potrzebne pieniądze, aby klub przeżył kolejną ewolucję. Czynimy starania, ale nie tylko ja. Pracujemy wspólnie z prezydentem Januszem Gromkiem czy też z posłem Markiem Hokiem. Rozmawiamy i mam nadzieję, że po jakimś czasie przyniesie to efekty.
Czy uważa Pan, że możliwa jest sytuacja, w której Kotwica w najbliższych latach dostanie się do czołówki ligi? Zauważamy to choćby na przykładzie Zastalu Zielona Góra, który przecież dwa lata temu był w I lidze?
- Powiem przewrotnie, a dlaczego nie? To jest tylko sport i aż sport. Sport przynosi niespodzianki. Jak pokazuje liga, pieniądze nie do końca grają. Kotwica, która miała bardzo mały budżet potrafiła wygrać z tuzami tej ligi, ale potrafiła też przegrać ze słabszymi. Systematyczna praca będzie podnosiła poziom organizacyjny, ale także i sportowy, a więc ten wynik powinien być coraz lepszy.
Czy z kadry zespołu są zawodnicy, z którymi chciałby Pan od razu przedłużyć umowy i czy Tomasz Mrożek może liczyć na dalszą współpracę z zespołem?
- Praca z trenerem Mrożkiem będzie nadal kontynuowana. Natomiast jeśli chodzi o zawodników to nie chciałbym się zbytnio wypowiadać, dopiero skończyliśmy sezon. Najbliższe dni pokażą z kim będziemy chcieli nadal pracować.
Jak się Pan czuje w Kołobrzegu?
- W Kołobrzegu czuję się bardzo dobrze, natomiast jestem zmęczony sezonem, zmęczony problemami, które tutaj zastałem i które trzeba było rozwiązywać. Natomiast Kołobrzeg jako miejsce jest wspaniałe do życia.