Anwil przed ćwierćfinałem
Od innej niż w ostatnich kilkunastu latach sytuacji play-off zaczyna wicemistrz Polski Anwil Włocławek. Ostatni raz przewagi parkietu w ćwierćfinale zespół ten nie miał 13 lat temu.
Sytuacja, w której Anwil zaczyna play-off na parkiecie rywala nie jest nowością dla wicemistrza Polski, ale już dawno taki fakt nie miał miejsca. Od sezonu 1997/1998, w którym ekipa z Włocławka była na siódmym miejscu po sezonie zasadniczym, kibice tego zespołu zawsze mogli cieszyć się z przewagi parkietu w pierwszej rundzie play-off. Po 13 latach Anwil znów zacznie decydującą fazę sezonu od meczów wyjazdowych, które tym razem będą miały miejsce w Sopocie, bowiem przeciwnikiem drużyny trenera Emira Mutapcicia będzie Trefl.
Anwil nie grał tak równo jak sopocianie w sezonie, stąd do przedostatniej kolejki musiał walczyć o zapewnienie sobie gry w play-off, a nie tak jak Trefl w najlepszej czwórce. Włocławianom często przydarzały się wpadki, w tym przegrana z Treflem we własnej hali. Ekipa trenera Karlisa Muiznieksa musiała sobie wtedy radzić bez podstawowego środkowego i skrzydłowego, bowiem Dragan Ceranić nie zagrał w ogóle, a Marcin Stefański już w pierwszej kwarcie doznał kontuzji stawu skokowego i zakończył swój udział w tym meczu. Mimo to Anwil i tak nie zdołał wygrać.
- Przegraliśmy z Treflem dwa razy w sezonie zasadniczym, ale to były dwa różne mecze. We Włocławku przegraliśmy i to w złym stylu, ponieważ w tamtym etapie sezonu nie graliśmy dobrze. Teraz przegrywając w Sopocie pokazaliśmy, że możemy grać z nimi jak równy z równym, przegraliśmy w końcówce, gdzie większość meczu prowadziliśmy. Na pewno Trefl jest to zespół w naszym zasięgu i chcemy tę serię wygrać - mówi skrzydłowy Anwilu Łukasz Majewski.
Problemem włocławian w walce z tym zespołem jest na pewno gra wysokich, a konkretnie silnych skrzydłowych. Trefl ma po swojej stronie świetnego Filipa Dylewicza, który jest najsilniejszym punktem swojego zespołu. Dylewicz przeciwko Anwilowi rozgrywał w tym sezonie jedne ze swoich najlepszych spotkań. W lidze rzucił włocławianom 24 punkty we Włocławku i 14 w Sopocie, a w półfinale Pucharu Polski 21. Wszystkie te wyniki są wyższe, aniżeli średnia tego zawodnika w TBL (13,9).
- Filip jest tym najgroźniejszym zawodnikiem dla nas. On jest kluczową postacią swojego zespołu i jeżeli on gra dobrze, to cały zespół Trefla gra dobrze. To nie tylko przekłada się na to, że Filip zdobywa dużą ilość punktów, dlatego na pewno trzeba będzie się na nim skupić i postarać się jego poczynania jak najbardziej - dodaje Majewski.
Siłą Anwilu w tej serii powinna być obrona. W ostatnich sześciu meczach sezonu zasadniczego włocławianie grali wyśmienicie w obronie i spośród tych spotkań tylko Asseco Prokom Gdynia zdołał rzucić Anwilowi więcej niż 70 punktów. Inne zespoły nie potrafiły tego zrobić. - Mamy jedną z najlepszych defensyw w lidze - mówił ostatnio trener wicemistrza Polski Emir Mutapcić.
Ciekawie zapowiada się walka w strefie podkoszowej. Anwil nie jest postrzegany na pozycjach cztery i pięć za najlepszego defensora, ponieważ Paula Millera i Nikolę Jovanovicia często rywale ogrywają, ale ci dwaj zawodnicy o wiele lepiej radzą sobie w ofensywie. Ich zmiennicy czyli Stipe Modrić i Seid Hajrić są ich przeciwieństwami i to od nich powinno się wymagać zatrzymania przeciwników.
W innych aspektach będzie odbierana rzucających obu zespołów. Andrzej Pluta to jeden z najbardziej doświadczonych koszykarzy w lidze. Dla jego kolegi z zespołu Dardana Berishy to dopiero drugi sezon w ekstraklasie. Naprzeciwko nim staną niewiele bardziej doświadczeni w bojach w najwyższej klasie rozgrywkowej od Berishy Adam Waczyński i Paweł Kikowski. Obaj pokazali w tym roku, że mogą być prawdziwym motorem napędowym Trefla, co dla włocławskich rzucających, mających słabsze warunki fizyczne może być problemem.
Wszystko zacznie się już w piątek w Ergo Arenie, a następnie przeniesie do Hali Mistrzów. - Lepiej, iż Trefl nie gra w hali stulecia Sopotu, ponieważ jest to hala mniejsza i kibice sopocian jest bardzo blisko parkietu. Myślę, że handicap jest na pewno po stronie Trefla, ponieważ mają więcej spotkań u siebie, ale na pewno zrobimy wszystko, aby urwać jedno, a może nawet dwa mecze na wyjeździe - tłumaczy Majewski.