Sokołów Znicz - Energa Czarni: Triumf Okorna
Gaspar Okorn triumfuje w Jarosławiu. Jego Energa Czarni bez problemów rozgromiła Sokołów Znicz 87:57.
Gospodarze po cichu liczyli na niespodziankę. Grająca w kratkę drużyna Sokołowa Znicza, porażki przeplatała zwycięstwami, ale ta reguła nie potwierdziła się w starciu z Czarnymi. Goście zagrali mądrzej i zdecydowanie ambitniej od miejscowych, którzy dosłownie przeszli obok meczu.
Jarosławianie prowadzili tylko na samym początku. Po efektownym wsadzie najlepszego w ich szeregach Grady Reynoldsa i akcji spod kosza Marka Miszczuka, który ostatecznie kompletnie zawiódł, w drugiej minucie wygrywali 4:0, ale za chwilę skutecznym rzutem za trzy popisał się Jay Straight. W ósmej minucie przyjezdni prowadzili 10 punktami i wcale nie zamierzali zwalniać narzuconego tempa. Znicz całkowicie się pogubił i zaczął seryjnie popełniać proste błędy, na dodatek jego strefa była dziurawa niczym ser szwajcarski, co skrzętnie wykorzystywali goście. – Kluczem do tego zwycięstwa była obrona. Ponadto graliśmy bardzo konsekwentnie w ataku. Długo utrzymywaliśmy się przy piłce – skwitował Marcin Dutkiewicz, skrzydłowy Czarnych.
– Analizowaliśmy grę Znicza w meczu z Prokomem. Jarosławianie przegrali wyraźnie, ale wbrew pozorom wcale źle nie grali – mówił natomiast z dużą kurtuazją trener Okorn. – Podeszliśmy do tego spotkania na dużej koncentracji. Od początku mieliśmy twardo bronić. Uważam, że żelazna defensywa jest kluczem do wygrywania. Cieszę się, że chłopcy zrealizowali przedmeczowe założenia. Teraz musimy myśleć o przyszłości i skupić się na kolejnych meczach – kontynuował szkoleniowiec ekipy ze Słupska.
W zupełnie odmiennym nastroju był tymczasem opiekun Sokołowa Znicza. – Przyjście trenera Okorna odmieniło obliczę drużyny ze Słupska. Zmieniła się organizacja gry w ataku. Wcześniej grali szaloną koszykówkę, teraz wyglądało to inaczej. W moim zespole zabrakło przede wszystkim agresywności w defensywie. To wielki mankament. Nie wiem, z czym to się wiąże, ale bronimy bardzo delikatnie – podsumowywał Stanisław Gierczak. Miał rację, Energa Czarni z łatwością dochodziła do czystych pozycji i spokojnie punktowała, a jarosławianie tylko się przypatrywali.
– Rywale zagrali bardzo dobry mecz. Świetnie spisywali się w obronie, a my zaprezentowaliśmy się dosłownie jak juniorzy. Zamiast zespołowo, gramy zbyt indywidualnie. Nie ma zagrywek, wszystko jest zbyt czytelne. Musimy koniecznie poprawić grę w defensywie, bo w tej chwili to jest katastrofa – mówił Marcin Ecka, rozgrywający Znicza, a Grady Reynolds dodał – Musimy coś zmienić, bo te porażki są za wysokie. Czarni obnażyli nasze słabe strony. Rozpracowali nas i szybko oponowali sytuację na boisku.