Polpharma - SPEC Polonia: Mobilizująca presja
Presja spotkania podziałała mobilizująco na koszykarzy Polpharmy, którzy rozgromili u siebie Polonię 94:62.
Pierwsze minuty spotkania nie zwiastowały tego, co ostatecznie miało się później stać z zespołem Polonii. Warszawiacy mocno bronili, gospodarze mieli problem ze znalezieniem pozycji rzutowych, co pozwoliło graczom Wojciecha Kamińskiego na wyprowadzanie skutecznych kontrataków. Taki stan rzeczy nie utrzymał się jednak długo. Koszykarze Polpharmy doskonale zdawali sobie sprawę z rangi tego meczu. Hernol Hall tuż przed meczem nawet pomodlił się na parkiecie. Niedługo później naładowany pozytywną energią Kostarykańczyk walczył jak lew nie dopuszczając rywali do żadnej zbiórki i zdobywając efektowne punkty z trudnych pozycji. Jego zaangażowanie momentalnie udzieliło się pozostałym i Farmaceuci szybko wyszli na prowadzenie. Prawdziwy pogrom rozpoczął się jednak kiedy na parkiet wszedł Tony Weeden.
Amerykanin jest jednym z graczy, którzy jako ostatni dołączyli do długo budowanej drużyny ze Starogardu Gdańskiego. Mecz z Polonią był bez dwóch zdań jego najlepszym występem w polskiej lidze. Trafiał seryjnie, popisywał się widowiskowymi przechwytami i wsadami. Na nic zdały się próby Richardsona i Lucasa, którzy nie trafiali nawet z dobrych pozycji. Do przerwy Weeden miał już na swoim koncie 18 punktów. Polpharma, choć nie grała bezbłędnie, wyraźnie wygrywała, a Polonia kompletnie nie mogła się odnaleźć. – Z założeń taktycznych, które trener nam przed meczem przedstawił nie zrealizowaliśmy w zasadzie nic – ze złością mówiła Bartosz Sarzało.
Po pierwszej połowie Polpharma prowadziła 23 punktami. W końcu rozegrał się jednak Richardon, który trafił dwie trójki i przewaga Framaceutów zaczęła maleć. W ich grze pojawiło się rozluźnienie, które nie trwało jednak długo. Po wyrównanej trzeciej kwarcie starogardzianie odzyskali polot z drugiej i przybili ostatni gwóźdź do trumny Polonii. Co prawda w pojedynkę próbował jeszcze walczyć niewidoczny wcześniej Krzysztof Szubarga, ale jego wysiłek nie przekładał się na wynik.
A wszystko za sprawą świetnej postawy Polpharmy, którzy byli nieustępliwi do samego końca. Pomimo przekraczającej 20 punktów przewagi nie odpuścili i ostatnią kwartę wygrali 28:17. Kolejne trójki dokładał Weeden, zbiórki Hall, ale wynik końcowy to nie efekt indywidualnych popisów, ale zespołowej gry i ambitnej defensywy. Na wyróżnienie zasłużył każdy z graczy trenera Prabuckiego, bo każdy wywiązał się ze swojego zadania celująco i miał nieoceniony wkład w to imponujące zwycięstwo. – Wygrała drużyna lepsza w obronie. Polpharma zagrała jak zespół. Wcześniejsze porażki trzeba jak najszybciej zapomnieć i myśleć o tym co przed nami, o następnych meczach, abyśmy pozostali w lidze – mówił po spotkaniu Dusan Bocevski. Inna sprawa, że Polonia nie postawiła gospodarzom zbyt wygórowanych warunków. – Zagraliśmy fatalnie w ataku. Wszystkie rzuty nietrafione spod samego kosza czy straty na środku boiska dyskwalifikowały nas w walce o zwycięstwo - podsumował grę swojego zespołu trener Kamiński.