1
Anwil Włocławek
21pkt
2
Legia Warszawa
18pkt
3
Dziki Warszawa
18pkt
4
Górnik Zamek Książ Wałbrzych
18pkt
5
Trefl Sopot
18pkt
6
King Szczecin
17pkt
7
Start Lublin
17pkt
8
Energa Icon Sea Czarni Słupsk
16pkt
9
PGE Spójnia Stargard
16pkt
10
WKS Śląsk Wrocław
16pkt
11
Tauron GTK Gliwice
16pkt
12
Zastal Zielona Góra
15pkt
13
Tasomix Rosiek Stal Ostrów Wielkopolski
15pkt
14
AMW Arka Gdynia
15pkt
15
Arriva Polski Cukier Toruń
14pkt
16
MKS Dąbrowa Górnicza
14pkt

Oczko akademików

Autor:
Oczko akademików
Przeczytasz w 4 minuty

Aż dwadzieścia jeden miesięcy musieli czekać fani AZS na wyjazdowe zwycięstwo swojej drużyny w sezonie zasadniczym PLK. Doczekali się go w pojedynku derbowym. Akademicy pokonali beniaminka rozgrywek, zespól Kotwicy Kołobrzeg 82:71.


-Doznaliśmy porażki, bo przegraliśmy walką pod tablicami – powiedział chwilę po zakończeniu meczu Krzysztof Sidor, kapitan Kotwicy. – Tuż przed meczem zespół opuścil Denis Mims, a na dodatek kontuzja nie pozwoliła na dalsza grę Marko Djuriciowi i zmuszeni byliśmy do rozgrywania naszych akcji na obwodzie i rzutów z dystanu – dodał Sidor. – Mims wyjechał nagle z przyczyn osobistych – informuje Janusz Lubiński, prezes Kotwicy. – Klub definitywnie zrezygnował z usług tego zawdnika – dodał. Na dodatek zawiódł w drużynie Kotwicy duet rozgrywających Monvids Pirsko i Mantas Ignatavicius.

Koszalinianie mecz w kołobrzeskiej hali Milenium rozpoczęli wręcz koncertowo - po pięciu punktach Bradforda i dwóch Radwana prowadzili 7:0. Nieco spięci gospodarze, których mocno dopingowali kibice potrzebowali trochę czasu na dojście do siebie. Djurić i Hamilton wyrwali jednak kolegów z marazmu. Dzięki ich dobrej grze po 10. minutach Kotwica przegrywała tylko 18:19 (w czym duża zasługa Hamiltona, który zdobył w tym czasie 10 punktów). W 12. minucie za sprawą trafienia za trzy Sidora udało się Kotwicy objąć pierwsze w tym spotkaniu prowadzenie. W szesnastej minucie kołobrzeżanie wygrywali już 31:23 i wydawało się, że to dopiero początek ich show. W pojedynkach pod koszem Kowalczuk nie mógł znaleźć recepty na duet Djurić- Hamilton. Nieco lepiej w defensywie radził sobie testowany przez akademików Cory Underwood. Zupełnie z kolei zawodził w akcjach ofensywnych, w których bardziej niż koszykarza przypominał… boksera. – To był chyba ostatni występ tego zawodnika w barwach naszej drużyny. Underwood nie zagrał źle, ale poszukujemy zawodnika o nieco innych umiejętnościach – ocenił jego postawę trener Baran.

Na 58 sekund przed końcem pierwszej połowy Djurić faulując Bradforda upadł plecami na parkiet. Doznał poważnej kontuzji, która wykluczyła go z tego spotkania. To był kluczowy dla losów pojedynku moment. Kotwica pozbawiła się bowiem drugiego swojego wysokiego zawodnika. Jego zmiennik, Wojciech Pietrzak nie był w stanie podjąć skutecznej walki z Kowalczukiem, Underwoodem i wchodzącym na zmiany Robakiem.

Od początku trzeciej odsłony trwał napór akademików. Gospodarze od 23 do 27 minuty nie potrafili zdobyć punktu. W tym czasie stracili ich aż dziesięć. Tą strzelecką niemoc przerwały dopiero celne wolne Hamiltona. Kotwica pozbawiona wysokich zawodników próbowała zdobywać punkty z dystansu. Ale tego dnia najwyraźniej jej graczom rzut nie siedział. Gospodarze przegrali tą część wyraźnie 10:18 i znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji.

I mimo to podjęli wyzwanie w ostatniej kwarcie. Długo nie potrafili jednak przebić się przez koszalińską defensywę, która z akcji na akcję grała coraz lepiej. Akademicy wyprowadzali także kontrataki, które najczęściej…. nie przynosiły im kolejnych punktów. Zawodziła skuteczność. Ale zbierając piłkę ponawiali swoje ataki. W rezultacie w 34 minucie wygrywali już 70:55. Później za przewinienia parkiet musieli opuścic kolejno: Kowalczuk, Gray i Underwood. Wydawało się, że dojdzie do emocjonującej końcówki. Tym bardziej, że trener Kotwicy, Wojciech Krajewski zdecydował się wprowadzić na parkiet młode wilki, czyli Marcina Juszczaka i Pawła Kikowskiego. Obaj jednak mimo olbrzymiej ambicji zawiedli. W tej sytuacji celny rzut Mrożka zza lini 6.25 m nie był już w stanie odwrócić losów meczu. Koszalinianie pokonali w Kołobrzegu Kotwicę 82:71 odnosząc pierwsze od 21 miesięcy wyjazdowe zwycięstwo.

Po meczu powiedzieli:

Piotr Baran, trener AZS: Przed tym meczem ustaliliśmy z trenerem Dolińskim, że jeżeli uda nam się zastopować Kotwicę przed siedemdziesięcioma punktami to wygramy. Nie udało nam się to. Kotwica wywalczyła 71 punktów, a my mimo to wygraliśmy. W zwycięstwie trochę pomogło nam szczęście. Kontuzja wyeliminowała bowiem z walki Djurica i to osłabienie zmusiło kołobrzeżan do zmiany taktyki.

Grzegorz Radwan, skrzydłowy AZS: Bardzo dziękuję w imieniu swoim oraz Dawida Witosa kołobrzeskim kibicom za przyjęcie nas. Nie spodziewaliśmy się tak ciepłego powitania. Kluczem do zwycięstwa była nasza dobra gra w obronie.

Wojciech Krajewski, trener Kotwicy: Na porażkę miał duży wpływ niespodziewany wyjazd Mimsa oraz kontuzja Djuricia. Gdyby moi zawodnicy przyłożyli się bardziej do walki pod tablicami wynik z pewnością byłby inny. Przeciwnik zebrał nam aż 31 piłek, a my tylko 22. Zabrakło nam także armat… bo dziś wyjątkowo nie siedział nam rzut. Dobra postawa Łukasza Wichniarza i Krzysztofa Sidora to za mało do tego by wygrać mecz.

Krzysztof Sidor, rzucający Kotwicy: Próbowaliśmy walczyć obwodem, bo pod koszem nie mieliśmy większych szans. Nie można jednak walczyć obwodem, gdy popełniamy 23 straty. To jest co najmniej dziesięć punktów i w tym elemencie upatrywałbym także powód naszej porażki.

Polska - Litwa

Najnowsze aktualności

Najnowsze multimedia

90 zdjęć23.12.2024

Arriva Polski Cukier Toruń - Tauron GTK Gliwice

Zobacz także
Zapisz się do newslettera

Przed każdą kolejką ORLEN Basket Ligi wysyłamy do kibiców i dziennikarzy newsletter, który zawiera ważne informacje o nadchodzących wydarzeniach oraz linki do najciekawszych wiadomości.

Dziękujemy za zapisanie się do newslettera!

Dziękujemy za zapisanie się na nasz newsletter ORLEN Basket Ligi! Teraz będziesz na bieżąco z najważniejszymi informacjami o nadchodzących wydarzeniach i najciekawszymi wiadomościami. Cieszymy się, że jesteś z nami!

Śledź nas w mediach społecznościowych