Luther Muhammad: Z MKS po duże cele

- Spójnia i MKS nie miały takiego sezonu, na jaki liczyły, więc zarówno klub, jak i ja mamy cel, aby osiągnąć sukces. To mnie bardzo motywuje do działania. Czas spędzony w Polsce był bardzo udany i nie miałem nic przeciwko temu, by znów tu być - mówi Luther Muhammad, nowy gracz MKS Dąbrowa Górnicza.
Do Polski po krótkiej przerwie wraca Luther Muhammad, który w PGE Spójni pokazał się z bardzo dobrej strony. Amerykanin był jednym z czołowych zawodników ORLEN Basket Ligi. Ze średnią 19 punktów na mecz był w czołówce klasyfikacji najlepszych strzelców rozgrywek. Amerykanin w 18 z 20 spotkań miał 10 i więcej punktów. W pięciu ostatnich meczach za każdym razem przekraczał granicę 20 punktów.
Później grał w Izraelu i w Nowej Zelandii. W rozgrywkach NBL 26-letni koszykarz radził sobie bardzo dobrze, notując średnio ponad 21 punktów na mecz. W jednym ze spotkań nowy gracz MKS zdobył 36 punktów, trafiając 13 z 20 rzutów z gry.
Teraz Muhammad założy koszulkę MKS Dąbrowa Górnicza, klubu, który ma bardzo ambitne cele na sezon 2025/2026. Dąbrowianie chcą wrócić do gry w fazie play-off. Amerykanin ma w tym pomóc.
Karol Wasiek: Czy żałujesz, że w trakcie sezonu opuściłeś szeregi PGE Spójni Stargard?
Luther Muhammad, nowy gracz MKS Dąbrowa Górnicza: Trochę tak. Głównie ze względu na fakt, że zespół ostatecznie spadł do pierwszej ligi. Mój czas w Stargardzie był naprawdę bardzo udany. Trafiłem na świetnych ludzi, kolegów z drużyny. Później oczywiście śledziłem wyniki, mocno im kibicowałem. Szkoda, że końcówka sezonu nie ułożyła się po myśli zespołu. Mam nadzieję, że PGE Spójnia szybko wróci do ekstraklasy.
Jak oceniasz pobyt w Izraelu? W zespole Maccabi Ramat Gan zagrałeś w pięciu spotkaniach. Czy był to udany okres pod względem sportowym? Jak wygląda tam życie na co dzień?
- Mój czas w Izraelu był naprawdę udany. Jeśli chodzi o koszykówkę, to było świetne doświadczenie rywalizować z zawodnikami w mocniejszej lidze. Sam życie w Izraelu? Również było dobre. Mam na myśli pogodę czy jedzenie. Wiem, że w mediach społecznościowych widzimy wiele złych rzeczy, ale nie można oceniać czegoś, czego samemu się nie doświadczyło.
Później grałeś w Nowej Zelandii, a teraz znów wracasz na parkiety ORLEN Basket Ligi. Dlaczego wybrałeś MKS Dąbrowa Górnicza?
- Podpisałem kontrakt z MKS, ponieważ rozmowy o współpracy układały się świetnie. Spójnia i MKS nie miały takiego sezonu, na jaki liczyły, więc zarówno klub, jak i ja mamy cel, aby osiągnąć sukces. To mnie bardzo motywuje do działania. Powtórzę, że czas spędzony w Polsce był bardzo miły i nie miałem nic przeciwko temu, by znów tu być. Zaczynam się czuć jak miejscowy gracz (śmiech).
Jak wyglądały rozmowy z trenerem Krzysztofem Szablowskim?
- Nie będę wchodził w szczegóły rozmowy, bo zdradziłbym, jak chcemy grać w koszykówkę w tym sezonie (śmiech). Mogę powiedzieć, że poza koszykówką rozmawialiśmy o walce, obronie, poświęcaniu się i umiejętności komunikowania się w rozwiązywaniu problemów oraz dochodzeniu do porozumienia. To była bardzo merytoryczna rozmowa. Cieszę się, że będę grał dla tego trenera w nadchodzących rozgrywkach.
W MKS spotkasz się m. in. z Ronem Currym i Dominiciem Greenem. Jak patrzysz na współpracę z tymi graczami?
- Obaj są starsi, bardziej doświadczeni i nie mogę się doczekać, żeby ich poznać. A także uczyć się, rywalizować i wzajemnie się doskonalić każdego dnia.