Wojciech Kamiński: 19-11? Coś niesamowitego!

- Myślę, że przed sezonem nikt nie stawiał nas w roli faworytów i nie pozycjonował tak wysoko w tabeli. Szczerze? To coś niesamowitego. Sam nie wierzyłem w to, że jesteśmy w stanie osiągnąć taki rezultat - mówi Wojciech Kamiński, trener PGE Startu Lublin.
PGE Start to największa rewelacja fazy zasadniczej w ORLEN Basket Lidze. Podopieczni Wojciecha Kamińskiego, dla którego to pierwszy sezon pracy w Lublinie, wygrali 19 z 30 meczów i zajęli 3. miejsce, ustępując jedynie ekipom z Włocławka i z Sopotu.
- Myślę, że przed sezonem nikt nie stawiał nas w roli faworytów i nie pozycjonował tak wysoko w tabeli. Szczerze? To coś niesamowitego. Przed sezonem nie wierzyłem w to, że jesteśmy w stanie osiągnąć taki rezultat - nie ukrywa Wojciech Kamiński.
W ostatniej kolejce rundy zasadniczej lublinianie sensacyjnie pokonali Anwil Włocławek na wyjeździe, mimo że na siedem minut przed końcem meczu mieli aż 16-punktową stratę do gospodarzy. Gości to nie złamało, konsekwentnie niwelowali przewagę. Pięć ostatnich punktów zdobył Tevin Brown. Jego rzut z dystansu był na wagę 19. zwycięstwa i trzeciego miejsca w tabeli.
- Chciałbym pogratulować moim zawodnikom wiary i walki do samego końca. Myślę, że przy wyniku “-16” wszyscy spodziewali się, że jest już po meczu. Tymczasem nam nie tylko udało się wrócić, ale także wygrać, co jest ogromnym sukcesem - mówi szkoleniowiec PGE Startu.
Wspomniany Brown był jednym z najważniejszych transferów lubelskiego zespołu. Amerykanin dołączył do drużyny po kontuzji Manu Lecomte’a w trakcie trwania rozgrywek.
- Warto pamiętać, że wygraliśmy na otwarcie w Toruniu, ale później ponieśliśmy trzy porażki z rzędu. Do tego doszły kłopoty zdrowotne. Problemy z urazami mieli CJ Williams, Manu Lecomte i Jakub Karolak. W trybie awaryjnym został pozyskany Tevin Brown, który okazał się strzałem w dziesiątkę - podkreśla.
Trener Kamiński nie ukrywa, że w letnim off-season nie miał łatwego zadania podczas budowania składu. To efekt odejścia poprzedniego sponsora tytularnego. To wpłynęło na ruchy na rynku transferowym. Szkoleniowiec musiał szukać graczy z niższego poziomu finansowego. Ostatecznie udało się skonstruować taką drużynę, która była groźna dla każdego (bilans w meczach domowych 11-4). PGE Start dwukrotnie pokonał Trefl Sopot, raz Anwil i raz Legię.
- Myślę, że kluczowa była odpowiednia konstrukcja naszego zespołu. Przy zmniejszonym budżecie - po odejściu sponsora tytularnego - udało się zbudować dobrą drużynę za mniejsze pieniądze. Znaleźliśmy graczy, którzy dali nam odpowiednią jakość. Cieszę się, że to wszystko zafunkcjonowało - zaznacza Wojciech Kamiński.
W ćwierćfinale lublinianie zagrają z Energa Icon Sea Czarnymi Słupsk. W fazie zasadniczej był remis 1-1 (małe punkty na korzyść zespołu ze Słupska). Pierwsze spotkanie tych drużyn odbędzie się w czwartek.
- Przed nami najważniejsza część sezonu. Musimy być gotowi pod względem sportowym i mentalnym. Na pewno nikt tu nie odpuści. Każdy będzie walczył na 100 procent - mówi trener PGE Startu Lublin.