Jakub Musiał: Dziewięć szwów na głowie. Chciałem pomóc drużynie

- Bardzo zależało mi na występie. Czułem się dobrze, dlatego też pojawiłem się na parkiecie. Wyszedłem i wykonałem swoje zadanie. Cieszę się, że kilka rzutów wpadło. Dałem taką małą iskierkę drużynie - mówi Jakub Musiał, koszykarz Trefla Sopot.
Jakub Musiał po piątkowym spotkaniu z MKS Dąbrowa Górnicza pojechał do szpitala. Pojawiło się dużo krwi na jego głowie. Tam przeszedł badania medyczne, a także został opatrzony. Na jego głowie lekarz założył dziewięć szwów. Koszykarz po tej interwencji został wypuszczony do domu.
- Nie było różowo. To fakt - uśmiecha się Jakub Musiał, koszykarz Trefla Sopot.
- Od razu po meczu pojechałem do szpitala na badania. Tu chciałbym podkreślić, że klub stanął na wysokości zadania. Bardzo szybko załatwiono profesjonalną pomoc medyczną. Zarówno w hali, jak i później w szpitalu. Przeszedłem badania, które nic nie wykazały. Lekarz założył mi dziewięć szwów na głowie. W domu byłem około północy. W sobotę obserwowałem siebie i nie miałem żadnych objawów wstrząsu. Byłem też pod okiem mojej rodziny i sztabu medycznego w Treflu Sopot - relacjonuje.
Musiał pojawił się na sobotnim treningu, ale ostateczną decyzję co do występu miał podjąć tuż przed samym spotkaniem. Na jego występ nalegał trener Żan Tabak, który zdawał sobie sprawę z faktu, że poza grą będzie inny obwodowy: Benedek Varadi. Brak Węgra i Musiała byłby sporym problemem dla Trefla w niedzielnym meczu. Polak czuł się jednak na tyle dobrze, że chciał pomóc drużynie, zdając sobie sprawę z wagi tego spotkania. Pożyczył specjalną opaskę od Aarona Besta i pojawił się na parkiecie.
- Trener przed meczem powiedział nam: "to jest najważniejsze spotkanie w tej serii". Bardzo nalegał na mój występ, ale powtarzał: "ostateczna decyzja należy do ciebie". Nie ukrywam, że chciałem pomóc drużynie. Bardzo zależało mi na tym występie. Nie kalkulowałem. Czułem się dobrze, dlatego też pojawiłem się na parkiecie - podkreśla Jakub Musiał.
Polak spisał się świetnie. W pełni wykonał swoje zadanie. W ciągu 11 minut spędzonych na parkiecie zdobył 11 punktów. Swój moment miał w drugiej kwarcie, w której - w niespełna dwie minuty - trafił trzy rzuty z dystansu, redukując straty do prowadzącego zespołu z Dąbrowy Górniczej. To było małe show w wykonaniu Musiała.
- Wyłączyłem się. Kompletnie nie myślałem o tym, co jest dookoła. Wymazałem z pamięci tę sytuację z piątku. Wyszedłem i wykonałem swoje zadanie. Cieszę się, że kilka rzutów wpadło. Dałem taką małą iskierkę drużynie. Uważam, że każdy dołożył małą cegiełkę do sukcesu - zaznacza Polak.
Trefl Sopot prowadzi z MKS Dąbrowa Górnicza 2-0 w ćwierćfinale play-off ORLEN Basket Ligi.
- Chcemy zamknąć tę serię już w piątek. Bardzo nam na tym zależy - przyznaje Jakub Musiał.
Trzecie spotkanie w tej serii odbędzie się w piątek. Początek o 17:30. Transmisja w Polsat Sport 3.