Christian Vital: Do zobaczenia w Szczecinie
- Oddaliśmy kolejne spotkanie. To kolejny mecz, w którym cały czas prowadziliśmy, czuliśmy się komfortowo, a zwycięstwo jest po stronie Kinga. Biorę to na siebie. Nie byłem sobą. Czekam na spotkania w Warszawie. Do zobaczenia w Szczecinie. Jeszcze tu wrócimy - mówi Christian Vital, koszykarz Legii Warszawa.
Legia Warszawa ma prawo czuć ogromny niedosyt po dwóch pierwszych meczach w Szczecinie. W obu spotkaniach podopieczni Marka Popiołka byli na prowadzeniu przez... 35 minut. Sęk w tym, że na samym finiszu lepsi i skuteczniejsi okazywali się koszykarze Kinga Szczecin, którzy prowadzą w tej serii 2:0 i są w komfortowej sytuacji przed meczami w stolicy.
- Rywale znów byli od nas trochę lepsi. Zadecydowały detale, oba mecze były bardzo wyrównane. Prowadziliśmy przez większość spotkania, ale nie byliśmy na wystarczająco dobrym poziomie, aby dowieźć to zwycięstwo do samego końca. Bardzo szkoda tych dwóch meczów, bo czuję, że graliśmy lepiej niż wskazuje na to bilans - przekonuje Marek Popiołek.
Trener Legii Warszawa jako kluczowe elementy tego drugiego meczu wskazuje: zbiórki w ofensywie w czwartej kwarcie i egzekucję rzutów wolnych w najważniejszych momentach. Tu prym wiódł Andrzej Mazurczak, który w całym meczu trafił aż 15 z 18 rzutów wolnych.
- W samej końcówce kluczowe były zbiórki ofensywne, które dawały rywalom dodatkowe posiadania. Szczecinianie mieli świetną skuteczność rzutów wolnych w ostatniej kwarcie. Nie zmarnowali swoich szans. W przeciwieństwie do nas. To przede wszystkim zdecydowało o porażce w końcówce - podkreśla Popiołek.
Na pewno w Legii oczekują więcej po Christianie Vitalu, liderze zespołu, który został wybrany do najlepszej piątki sezonu zasadniczego. Otrzymał też sporo głosów na MVP. A w obu meczach w Szczecinie zdobył tylko 22 punkty, trafiając 4 z 24 rzutów z gry. Sam zawodnik ma świadomość, że zagrał poniżej oczekiwań. Więcej wymaga od samego siebie. Deklaruje też, że on i jego koledzy wrócą jeszcze do Szczecina.
- Oddaliśmy kolejne spotkanie. To kolejny mecz, w którym cały czas prowadziliśmy. Czuliśmy się komfortowo, ale tego nie dokończyliśmy. Biorę to na siebie. Nie byłem sobą. Nie ma z naszej strony żadnych nerwów. Szczecinianie są przecież drużyną, którą już pokonaliśmy w sezonie zasadniczym. Nie wykonaliśmy planu, ale to jest seria do trzech wygranych. Nie mogę się doczekać powrotu do Warszawy, by zagrać przed gorącą publicznością. Jestem pewien, że to na pewno mi pomoże. Do zobaczenia w Szczecinie. Jeszcze tu wrócimy - przyznaje Vital.
Kolejne spotkanie w tej serii już w czwartek. W Legii - jak podkreśla Popiołek - nikt nie składa broni.
- Najgorsze jest to, gdybyśmy utracili wiarę, że możemy pokonać Kinga. Nie składamy jednak broni. Będziemy jeszcze lepiej przygotowani na mecz numer trzy i naszym celem jest powrót do Szczecina - zaznacza Marek Popiołek.