Bergson Śląsk - Polonia SPEC: Na linii ognia
To był nieudany zamach na lidera. Bergson Śląsk wygrał z Polonią SPEC 84:77, ale potrzebował do tego dogrywki.
Można by przewrotnie powiedzieć, że kula wystrzelona przez koszykarzy Polonii minimalnie chybiła. Podobnie jak dwa rzuty spod kosza Deana Olivera [na zdjęciu] w ostatnich sekundach czwartej kwarty. Jeden z nich mógł dać Śląskowi zwycięstwo. Kibice zgromadzeni we wrocławskiej hali Orbita obejrzeli prawdziwy dreszczowiec, w którym emocje opadły dopiero w dogrywce.
Jeszcze na dwanaście sekund przed końcem regulaminowego czasu gry Kisner doprowadził do remisu 69:69. Zaraz po tym piłkę mieli goście i wydawało się, że są w znacznie korzystniejszej sytuacji. Wtedy jednak przypomniał o sobie niezawodny Oliver, który popisał się kapitalnym przechwytem. I to tak naprawdę była akcja meczu, bo dogrywkę należy uznać za teatr jednej drużyny. W dodatkowych dziesięciu minutach gry warszawski zespół kompletnie opadł z sił i przestał być dla wrocławian równorzędnym przeciwnikiem.
Trudno się temu dziwić, skoro w ekipie Wojciecha Kamińskiego punktowali praktycznie tylko obcokrajowcy. Warto odnotować, że wymęczony tercet Hudson- Walker- Reynolds zdobył 64 z 77 punktów swojego zespołu. Osiem dołożył Alijevas. Przed meczem Michał Przybylski mówił, że jeśli Polonia chce wygrać, to Polacy też muszą zdobywać punkty. Ale ich wsparcia znowu zabrakło i dlatego warszawiacy po raz kolejny musieli obejść się smakiem.
- Pod koszem jesteśmy od Śląska silniejsi- wydawało się temu samemu Przybylskiemu. Co ciekawe nie znajduje to potwierdzenia w statystykach. W poniedziałkowym spotkaniu to wrocławianie zdominowali strefę podkoszową, zbierając z tablic czterdzieści jeden piłek. Dla porównania drużyna gości zebrała ich tylko dwadzieścia osiem. Mimo wszystko Polonia miała więcej asyst. I naprawdę nie ma się czego wstydzić.
- Zagrali bardzo dobre spotkanie- uważa szkoleniowiec gospodarzy, Andrej Urlep.- My mieliśmy duży problem pod koszem i po raz kolejny było to widać. Dzięki naszemu charakterowi i wierze w końcowy sukces udało się nam ten mecz wygrać- kończy.
Na całą sprawę trochę inaczej patrzy trener Polonii Warszawa, Wojciech Kamiński.- Błędy, które popełniliśmy w końcówce, zabrały naszej drużynie zwycięstwo- przypomina.- Mamy piłkę, prowadzimy, możemy wyprowadzić kontratak i w tym momencie popełniamy stratę. Później kolejną. Nic dodać, nic ująć- dodaje.
- Na pewno to był dobry mecz w naszym wykonaniu- kontynuuje. -Zagraliśmy go tak, jak chcieliśmy, czyli przez cały czas blisko Śląska. Zresztą podobnie wyglądają każde nasze spotkania w bieżącym sezonie. Staramy się trzymać jak najbliżej przeciwnika i w końcówce szukać zwycięstwa. W Sopocie się udało, ale drugiego lidera nie pokonaliśmy- wyjaśnia.
Wtóruje mu Marcin Balicki. -Myślę, że poniedziałkowy pojedynek mógł się podobać do ostatnich minut. W ostatnich minutach zabrakło nam sił i szczęścia. Mieliśmy wygrany mecz, ale w końcówce popełniliśmy kilka strat- opowiada.
Najlepszym zawodnikiem wrocławian był Dean Oliver, który zapisał na swoim koncie osiemnaście punktów. I chyba śmiało można uznać go za jednego z najlepszych zmienników w Dominet Bank Ekstralidze.
W ostatnim czasie wrocławski klub z jednej strony odnosi zwycięstwo za zwycięstwem, ale z drugiej naraża swoich kibiców na dość duże stresy w trakcie kolejnych bardzo wyrównanych meczów. -Znowu potwierdziliśmy, że lepiej rozgrywamy drugie połowy. Mam nadzieje, że w kolejnych spotkaniach to się zmieni- powiedział skrzydłowy lidera, Marcin Stefański.