AZS - Energa Czarni: Davis na derby
Sześć trójek Miaha Davisa pozwoliło wygrać Enerdze Czarnym prestiżowy mecz z AZS Koszalin 74:63.
Mecz był emocjonujący i bardzo wyrównany przez trzy kwarty. Po 30 minutach gry AZS prowadził 56:55 i wydawało się, że o zwycięstwie decydować będzie jedna z ostatnich akcji meczu. Stało się inaczej. Na początku czwartej kwarty Dawid Witos nie mógł poradzić sobie z upilnowaniem Miaha Davisa i lider ekipy Griszczuka trafiając czterokrotnie za trzy dał Czarnym wyraźną przewagę.
Na dodatek dwa takie trafienia uzyskał Mantas Cesnauskis i wiadomo już było, że gospodarze tego pojedynku nie wygrają. Ostatnie sześćdziesiąt sekund gwardyjską halę wypełnił doping licznej grupy kibiców ze Słupska, która swoim zwycięzcom zgotowała wspaniałą owację.
- Zdecydowanie lepiej radziliśmy sobie pod koszem i dlatego wygraliśmy stwierdził po meczu Igor Griszczuk, trener słupszczan. Czarni nie tylko okazali się lepsi od AZS w powietrznej walce pod tablicami, ale także znacznie lepiej wykonywali rzuty za trzy - słupszczanie zdołali jedenaście razy trafić, a koszalinianie uczynili to zaledwie sześciokrotnie. Alex Dunn i jego koledzy zapisali na koncie aż 39 zbiórek. AZS uzyskał ich aż 19 mniej
Dopiero budujemy drużynę wyjaśnia Arkadiusz Koniecki, trener AZS. Już stać ją na grę w ekstraklasie przez trzydzieści minut. Myślę, że w następnym meczu będzie to co najmniej pięć minut więcej, a wkrótce zacznie wygrywać. Zespół robi postępy zapewnia szkoleniowiec akademików.
Wbrew temu co stwierdził trener Koniecki spisał się Michael Haynes. Amerykański skrzydłowy AZS, który przed tygodniem zadebiutował w barwach koszalińskiego klubu tym razem wypadł blado. Nie udało mu się trafić w żadnej, z siedmiu trzypunktowych prób. Po stronie swoich pasywów zapisał także cztery straty i trzy faule. Spodziewałem się, że Haynes może dziś zagrać słabiej mówi Koniecki. Po przylocie ze Stanów na świeżości wystąpił w Turowie, teraz przyszło załamanie formy ocenił drugi występ Haynesa.
Znacznie lepiej spisał się od niego za to debiutujący w AZS Joe Adkins. Po dość niemrawej pierwszej kwarcie, później nabrał nieco pewności siebie. Trafił nawet dwukrotnie z dystansu. Łącznie zdobył 12 punktów. Zawiódł jednak w decydującym fragmencie meczu. Nie był w stanie nie tylko uporządkować gry, ale i wziąć na siebie ciężaru odpowiedzialności za wynik. W efekcie pozbawiona lidera drużyna AZS, po pełnym walki meczu doznała dość wyraźnej porażki.
Tym razem Griszczuk zaprezentował koszalinianom bardzo prostą koszykówkę. Jego pomysł na atak opierał głównie się na zasłonach wykonywanych przez dwóch wysokich swoich graczy. Przy znakomitej dyspozycji rzutowej Davisa, który w tym spotkaniu trafiał wyłącznie za trzy (sześć razy) i dominacji pod koszem Alexa Dunna (14 zbiórek i 15 pkt.) Czarni odnieśli w pełni zasłużone zwycięstwo. Widać było i w grze słupszczan nieco słabsze momenty, kiedy to w zupełnie niewymuszonych sytuacjach oddawali piłkę przeciwnikowi. Mieli jednak pewnego siebie i swoich umiejętności lidera Miaha Davisa.