1
Anwil Włocławek
14pkt
2
Trefl Sopot
13pkt
3
Górnik Zamek Książ Wałbrzych
12pkt
4
Legia Warszawa
12pkt
5
King Szczecin
11pkt
6
Dziki Warszawa
11pkt
7
Energa Icon Sea Czarni Słupsk
10pkt
8
Start Lublin
10pkt
9
MKS Dąbrowa Górnicza
10pkt
10
WKS Śląsk Wrocław
10pkt
11
PGE Spójnia Stargard
10pkt
12
Arriva Polski Cukier Toruń
10pkt
13
Tauron GTK Gliwice
10pkt
14
Zastal Zielona Góra
9pkt
15
Tasomix Rosiek Stal Ostrów Wielkopolski
8pkt
16
AMW Arka Gdynia
8pkt

Andrzej Kowalczyk: Najważniejsza cierpliwość

Autor:
Andrzej Kowalczyk: Najważniejsza cierpliwość
Przeczytasz w 9 minut

- W Ostrowie osiągam wyniki i dobrze mi się pracuje, ponieważ tutaj jest bardzo zdrowe podejście do trenerów, którego być może brakuje w innych klubach – mówi trener Stali, Andrzej Kowalczyk.


Marcin Gebel: Jest Pan zadowolony z miejsca, które osiągnął zespół Stali w tym sezonie?

Andrzej Kowalczyk: Pozycją, którą zajęliśmy, jest dla nas wielkim sukcesem, biorąc pod uwagę nasz bardzo skromny budżet. Wprawdzie nie chciałbym jako trener wypowiadać się na temat spraw finansowych klubu, ale wiem, że władze SSA „Ostrów” z prezesem Maciejem Karwackim na czele wykonały gigantyczną pracę – utrzymując przez cały sezon ciągłość finansową bez sponsora strategicznego. Mogę tylko zacytować słowa prezesa, że budżet wyniósł w tym sezonie około półtora miliona złotych, a w całym sezonie 2005/2006 zostało na bieżące wydatki wykorzystane około miliona dwieście. My w tym sezonie dysponowaliśmy budżetem, który przekroczył nieco milion złotych. Na tle innych drużyn, które wyprzedziliśmy, a które dysponowały większymi zasobami finansowymi, jest to naprawdę bardzo dobry wynik. My cały czas jesteśmy postrzegani jako drużyna biedna, a drużyny biedne szanuje się nieco mniej. Większym szacunkiem i respektem cieszą się zespoły bogate. Jest to rzecz naturalna i w pełni zrozumiała przez nas, ale takie rzeczy wpływają na to, że nam jest dużo trudniej osiągnąć dobry wynik sportowy. Bo jak nie od dziś wiadomo, te elementy poza sportowe mają także duży wpływ na rezultaty, jakie się osiąga.

Tym bardziej, że po raz pierwszy od kilku sezonów Stal występowała bez sponsora strategicznego, a wtedy o dobry wynik sportowy jest jeszcze trudniej?

- Jeszcze raz powiem, że nie chciałbym wypowiadać się na temat spraw finansowych, a mogę wyrazić swą opinie tylko na tematy czysto sportowe. My jesteśmy jednym z garstki zespołów, bodajże obok Noteci i Kotwicy Kołobrzeg, który występował w tych rozgrywkach bez głównego sponsora. Wydaję mi się, że taka sytuacja nie może mieć miejsca w następnym sezonie, ponieważ dwa lata pod rząd po prostu będzie bardzo trudno, wiem że w tej przerwie musimy zrobić wszystko, żeby takiego sponsora pozyskać. W tym miejscu w imieniu prezesa i całego zarządu pragnę podziękować wszystkim tym firmom, które nas wspierały przez całe minione rozgrywki. Te mniejsze i większe firmy, które nam pomagały w trudnych momentach, ponieważ bez nich nie osiągnęlibyśmy tego wszystkiego.

Teraz wychwala się Pana i wynik zespołu, ale przed rokiem tak kolorowo nie było? Zwolniony z kadry, z klubu w Zgorzelcu, nie układał się tamten sezon po Pana myśli. W domu zdecydowanie najlepiej?

- Nie zgadzam się z tą opinią, że Andrzej Kowalczyk to trener tylko i wyłącznie Ostrowa. Ja chcę być dobrym trenerem tutaj, bo to moje rodzinne miasto, tutaj są moi najbliżsi, moja rodzina, tutaj jest całe moje środowisko i tutaj się wychowałem. Ale boli mnie zdanie i opinia ludzi, którzy twierdzą, że ja sobie nigdzie indziej nie poradzę. W Ostrowie osiągam wyniki i dobrze mi się pracuje, ponieważ tutaj jest bardzo zdrowe podejście do trenerów, którego być może brakuje w innych klubach. Od początku naszej gry w ekstraklasie zarząd klubu zmieniał się tak często jak skład naszej drużyny. Ale wszyscy prezesi wykazywali ogromny spokój do mojej osoby. W pierwszym czy w drugim naszym sezonie w ekstraklasie zawsze graliśmy słabiej na początku rozgrywek, ale z czasem było znacznie lepiej, a to wszystko wiązało się z cierpliwością ze strony zarządu. Podobna sytuacja była w tym sezonie, gdzie się wstrzymano od podejmowania pochopnych decyzji, dlatego chwała za to Maciejowi Karwackiemu, który kontynuuje tradycje wcześniejszych prezesów SSA „Ostrów”. To nie jest tylko przykład naszego klubu. Proszę spojrzeć na zachowanie działaczy Anwilu czy Prokomu, gdzie zespoły przechodziły kryzys, prezesi zostawiali szkoleniowców na stanowiskach. Taka polityka przynosi rezultaty.

Czyli jeśli dano by Panu więcej czasu popracować z kadrą czy w Zgorzelcu wyniki przyszłyby z czasem?

- Tego nie można obiecać. Ja tylko mogę powiedzieć, o sprawie, kiedy do zespołu przychodzi nowy szkoleniowiec. Wtedy jest poruszenie całego środowiska, wszystkich zawodników. Jest coś nowego i wówczas wszyscy odżywają. Pojawiają się wyniki, większość popada w hurra-optymizm, a kiedy przytrafi się porażka, od razu winna jest jedna osoba – trener. Ja dokładnie przerabiałem to właśnie z kadrą. Przejąłem reprezentację w trudnym momencie, założenia były takie, aby odmłodzić ją i budować w perspektywie następnych mistrzostw lub ewentualnego awansu w barażach, gdyż grupa do której trafiliśmy, była bardzo mocna i mało kto zakładał bezpośredni awans. W okresie przygotowawczym graliśmy turniej we Wrocławiu. Wtedy pokonaliśmy zespół Rosji, Izraela i Portugalii, a to się źle odbiło na dalszych losach kadry. Był wielki boom na grę reprezentacji, wszyscy uwierzyli, że jesteśmy niesamowicie silnym zespołem. W eliminacjach przegraliśmy dość wysoko pierwszy mecz z Czechami i do tego momentu rozpoczęły się problemy i już myślano o moim zwolnieniu. Jak było, wszyscy wiemy, po przegranych eliminacjach pożegnałem się z reprezentacją Polski.

W pracy w Zgorzelcu i Słupsku było podobnie?

W Zgorzelcu pracowałem dwa miesiące, ponieważ przyjechałem tam zaraz po meczach kadry w październiku, a zwolniono mnie już w grudniu. Z Turowem wygraliśmy kilka pierwszych spotkań i byliśmy wysoko w tabeli. Założenia klubu były takie, że mamy wejść do ósemki. W międzyczasie przegraliśmy trzy spotkania, pojawiły się kontuzje w zespole, a mnie zwolniono, mimo że drużyna była wówczas na czwartym bądź piątym miejscu w tabeli. Przychodząc do Słupska, przejąłem zespół w trudnej sytuacji, a celem było utrzymanie się w ekstraklasie. Przyszedłem do drużyny, odnieśliśmy trzy, cztery zwycięstwa z rzędu i wszyscy byli szczęśliwi. Ostatecznie nie udało nam się awansować do play off, ale tam popełniłem błąd, do którego mogę się otwarcie przyznać. Zgodziłem się na dwójkę zawodników rozgrywających z zagranicy. Zrezygnowaliśmy z usług Łukasza Żytki, w miejsce którego mógł pojawić się Krzysztof Sidor, a zostali nam Berry i Ciskovic, co nie wyszło na dobre temu zespołowi. Obcokrajowcy będący sami na pozycji rozgrywającego, mieli monopol na granie samemu i statystyki indywidualne zaczęły się bardziej dla nich liczyć niż dobro zespołu. Zawsze na tej pozycji rozgrywającego obok gracza zagranicznego stawiam polskiego zawodnika – tutaj złamałem swą zasadę.

Czyli kluczem do sukcesu cierpliwość i spokój prezesów i działaczy?

- W dużym stopniu tak. Bo wystarczy spojrzeć na wyniki zespołów, gdzie trenerzy pracują dłuższy czas z zespołem i chwała tym wszystkim prezesom, którzy taki plan działania obierają.

Ostatnio Dariusz Parzeński w wywiadzie wspominał o częstej przebudowie zespołów w naszej lidze, co też ma duży wpływ na osiągane wyniki, drużyny nie mają czasu się zgrać przez miesiąc czy dwa. Jak Pan się ustosunkuje do takiej opinii?

- Trudno się nie zgodzić z tą opinią. To jest kolejny problem wszystkich trenerów. Stal Ostrów od początku swych występów w ekstraklasie budowała drużynę wokół Zorana Sretenovicia, Dariusza Parzeńskiego czy też Wojtka Szawarksiego. Zawsze starałem się zachować trzon zespołu. Każdy trener powinien budować drużynę w perspektywie dwóch czy trzech sezonów. Jednak tutaj znów pojawia się problem pieniędzy, ponieważ zawodnik, który jest liderem w jednym sezonie, w następnym chce zarabiać dwa razy więcej i wtedy bardzo trudno jest go zatrzymać na kolejny sezon i dlatego w PLK mamy taką sytuację, a nie inną, gdzie co roku zespołu praktycznie od podstaw przemeblowują swoje składy.

Uciekając może trochę od przeszłości, spójrzmy na najbliższe miesiące. Jakie ma Pan plany w związku z pracą z ostrowskim klubem i czy w ogóle Pan pozostanie w Stali na kolejny sezon?

- Czy zostanę w Ostrowie na kolejny sezon, wszystko jest uzależnione od wyników pracy, która nas czeka w najbliższych dniach. Nie będę mógł pracować, jeśli nie będzie określonych pieniędzy na najbliższy sezon. Dlatego wszyscy musimy się w pełni zmobilizować, jeśli chcemy mieć koszykówkę w Ostrowie i postarać się uzbierać budżet, z którym spokojnie będziemy mogli startować w następnych rozgrywkach. Taki próg minimalny, który pozwala poważnie myśleć o osiąganiu przyzwoitych wyników to kwota około dwóch milionów złotych. A jeśli mamy jeszcze dalej uciekać w przyszłość to warto zastanowić się nad faktem, który ostatnio dość trafnie zauważył Adam Romański. Stwierdził, że w Ostrowie potrzebna jest hala z prawdziwego zdarzenia oraz całe zaplecze, ponieważ jak pokazał ten sezon, zapotrzebowanie na koszykówkę jest spore w naszym mieście. Musimy tutaj stworzyć warunki i podstawę finansową, na której będziemy mogli się oprzeć i myśleć o budowaniu obiektu czy też szkolenia młodzieży, bo to jest równie ważne. Ponieważ z tym mamy również niemały problem, musimy iść kierunkiem, który kilka lat temu obrał Anwil Włocławek.

A patrząc pod kątem budowania samego zespołu? Znany jest Pan z dość intensywnego skautingu między sezonami, znów obierze Pan kierunki wschodnie, by podglądać rozgrywki na Łotwie czy Litwie?

- Oczywiście, że będę jeździł i szukał graczy do zespołów. Już od kilku sezonów wybieram się na decydującą fazę rozgrywek na Litwie oraz na Łotwie. Nie inaczej będzie tym razem, ja po prostu wykonuję swoją pracę. Ale cały czas musimy ostro pracować nad budowaniem budżetu na kolejny sezon, ponieważ bez tego ani rusz. Myślę, że do połowy lipca musimy mieć już wyjaśnioną sytuację i dopiero wtedy będziemy działać na poważnie.

A co jeśli tych pieniędzy nie uda się pozyskać?

- Boje się myśleć o tym, ale wtedy będę zmuszony szukać innego rozwiązania.

Co z zawodnikami, którzy grali w tym sezonie, mówił Pan o budowaniu zespołu przyszłościowego, na kilka lat, czyli będzie Pan chciał pozostawić większość graczy z tego składu?

- Dla mnie zawsze najważniejszym graczem jest zawodnik na pozycji rozgrywającego. Wokół tego gracza będę chciał budować swój zespół. Rozmawiałem po zakończeniu rozgrywek z Gregiem Harringtonem, który bardzo chciałby pozostać w Ostrowie na kolejny sezon, także jesteśmy cały czas w kontakcie. Jeśli nie Greg to będziemy szukali innego zawodnika. Jeżeli chodzi o zawodników na innych pozycjach, to także jest sprawa otwarta. Ważna w tym momencie jest również decyzja PLK, ilu graczy z USA będzie mogło grać w przyszłym sezonie w Polsce.

Co z Ansleyem? Klub zdeklarował się zapewnić mu operację kolana i z czym to się wiąże?

- Mike w połowie maja, a dokładnie siedemnastego dnia tego miesiąca przejdzie w Poznaniu operację kolana, które tak bardzo mu doskwierało w tym sezonie. On grając z kontuzją, zrobił dla nas bardzo wiele w tym sezonie i my poczuwamy się w pełni odpowiedzialni za to, aby w następnym był w pełni zdrowy. Jest to nasz obowiązek.

A jak wygląda sytuacja z resztą graczy?

- Z zawodnikami polskimi jak i z Łotyszami również jestem w stałym kontakcie, będę chciał pozostawić tych graczy, którzy grali w minionym sezonie, ale tutaj podobnie jak wcześniej powrócimy do rozmów dopiero wtedy, kiedy będziemy mieli ustabilizowaną sytuację finansową.

Co robi Andrzej Kowalczyk tuż po zakończeniu sezonu i kiedy nie myśli o koszykówce?

- Muszę się pochwalić, ponieważ w ostatnim czasie bardzo ostro wziąłem się za szlifowanie języka angielskiego. Mam także więcej czasu, aby zająć się zarządzaniem inwestycjami giełdowymi. Dodatkowo mam w planach zrzucić kilka zbędnych kilogramów (śmiech).

EuroBasket 2024

Najnowsze aktualności

Najnowsze multimedia

79 zdjęć18.11.2024

PGE Spójnia Stargard - Górnik Zamek Książ Wałbrzych

Zobacz także
Zapisz się do newslettera

Przed każdą kolejką ORLEN Basket Ligi wysyłamy do kibiców i dziennikarzy newsletter, który zawiera ważne informacje o nadchodzących wydarzeniach oraz linki do najciekawszych wiadomości.

Dziękujemy za zapisanie się do newslettera!

Dziękujemy za zapisanie się na nasz newsletter ORLEN Basket Ligi! Teraz będziesz na bieżąco z najważniejszymi informacjami o nadchodzących wydarzeniach i najciekawszymi wiadomościami. Cieszymy się, że jesteś z nami!

Śledź nas w mediach społecznościowych