Astoria-Noteć: Kolejne triple-double
Paweł Wiekiera najbardziej cieszył się po meczu Astorii z Notecią. Pierwsze w karierze triple-double dało mu sporo powodów do radości.
Kapitan Astorii niecierpliwie szukał więc po meczu statystyk nie dowierzając, że udało mu się wejść do historii polskiej ligi. A jednak: 10 punktów, 13 zbiórek i 10 asyst – to dorobek skrzydłowego (w piątek centra) bydgoszczan, który poprowadził Astorię do zwycięstwa 102:88.
Podopieczni Jerzego Chudeusza od początku objęli prowadzenie, jednak nie było ono aż tak wyraźne, jak by się mogło wydawać. Kibice Noteci, zasiadający na trybunach Łuczniczki, mogli więc mieć nadzieję na pierwsze zwycięstwo w lidze, jednak w końcówce parkiet za 5 przewinień opuścił Maciej Raczyński, kluczowy gracz inowrocławian i marzenia o sukcesie w meczu w najwyższej klasie rozgrywkowej trzeba odłożyć w Inowrocławiu na później.
Póki co kibice mogą być dumni z koszykarzy, którzy wystąpili w Bydgoszczy. Nawiązali walkę z silniejszym rywalem, przegrali, za to grali bardziej widowiskowo. Celował w tym zwłaszcza lider gości Krzysztof Mielczarek, który popisywał się efektownymi wsadami, rozgrywając kolejny udany mecz. Na uwagę zasługuje 27 punktów, 12 zbiórek i 7 przechwytów. Tylko jest jedno ale - jak można trafić tylko 1 z 10 rzutów wolnych?
W Bydgoszczy z przedłużonego play-out mogą cieszyć się juniorzy. Z gry w ekstraklasie mogli być dumni bowiem wychowankowie bydgoskiego klubu: Bierwagen, Laydych, Poliwka i Szopiński.
Po meczu powiedzieli:
Jerzy Chudeusz (trener Astorii): Wygraliśmy ten mecz, choć mogliśmy zrobić na złość pozostałym drużynom grającym w play-out i przegrać... żartowałem oczywiście.
Siergiej Żełudok (trener Noteci): Astoria chyba nas nie lubi. Ostatnio ciągle tu przegrywamy.