Kotwica po sezonie: Stały progres
Koszykarze Kotwicy zakończyli sezon na dziewiątym miejscu. Czarodzieje z Wydm notowali w tegorocznych rozgrywkach wiele wzlotów i upadków, aczkolwiek patrząc z perspektywy ostatnich lat, to udany sezon dla kołobrzeżan. Co więcej w strukturach klubu poczyniony został wyraźny skok jakościowy, co jest dobrym prognostykiem na przyszłość.
Początek sezonu nie zapowiadał ambitnej walki o fazę play-off. Do końca nie było wiadomo, czy kołobrzeżanie przystąpią do rozgrywek. Co więcej, w klubie doszło do zmiany na stanowisku prezesa. Przemysława Lasika zastąpił Stanisław Trojanowski, który od początku pracy w Kotwicy zaznaczał, że przed klubem jest wiele pracy. - To był trudny rok. Nie udało się wszystkiego zrealizować z uwagi na to, że zakres działalności był bardzo duży i obszerny - ocenia prezes Kotwicy.
Mimo to, Czarodzieje z Wydm skompletowali młody i ciekawy skład, który miał starać się postraszyć najlepsze kluby w lidze. Sukcesem działaczy było zatrzymanie Darrella Harrisa oraz Jessiego Sappa, którzy stanowili podstawę zespołu z sezonu 2010/2011. Wielką niewiadomą był transfer Odeda Brandweina, Izraelczyka z polskim paszportem, którzy przybył do Kołobrzegu z II ligii izraelskiej. Jak się później okazało, był to świetny ruch ze strony Kotwicy, ponieważ sympatyczny rozgrywający zaskoczył wszystkich, stając się czołową postacią drużyny.
- Sądzę, że to udany transfer, natomiast nie ograniczałbym tego tylko do Odeda Brandweina. Wcześniej był to Sapp, Kęsicki, Darrell Harris i plejada reszty zawodników. Tworzyliśmy drużynę, nie mieliśmy indywidualności, tak jak w poprzednich latach, że jeden zawodnik decydował o wyniku przegranym czy wygranym. W mijającym sezonie mieliśmy drużynę. W każdym meczu ktoś inny się otwierał - dodaje Stanisław Trojanowski.
Przez cały sezon kołobrzeżanie nie potrafili ustabilizować formy. Czarodzieje z Wydm byli w stanie pokonać u siebie Trefl Sopot, PGE Turów Zgorzelec czy też Zastal Zielona Góra po to, aby przegrać z AZS Politechniką Warszawską czy też ŁKS Łódź. M.in. przez te wpadki zawodnicy trenera Mrożka nie awansowali do dalszej fazy rozgrywek. Co więcej, kołobrzeżan trapiły kontuzje, przedwcześnie sezon zakończyli Jessie Sapp oraz Tomasz Kęsicki, którzy stanowili ważne ogniwa rotacji.
Czy Kotwica z Sappem i Kęsickim byłaby w stanie grać dalej? - Tak, sądzę, że tak. Z drugiej strony w sytuacji, kiedy zabrakło tych dwóch graczy, inni stanęli na wysokości zadania. Nie mieliśmy szczęścia, przytrafiały nam się kontuzje, a także przegrywaliśmy wtedy, kiedy powinniśmy wygrywać. Szkoda tych przypadkowych porażek - mówi środkowy Kotwicy Darrell Harris.
Jeśli chodzi o przyszłość, to w sezonie 2012/2013 na stanowisku trenera pozostanie Tomasz Mrożek, który udanie rozpoczął pracę na stanowisku szkoleniowca, wygrywając 18 meczów w swoim pierwszym sezonie. Poza trenerem, klub chciałby pozostawić w składzie część zawodników z tego sezonu. - Oczywiście potrzebne jest przewietrzenie, natomiast część graczy zostanie. Już zaczynamy rozmowy na ten temat, od pewnego czasu się toczą. Praca z trenerem Mrożkiem będzie nadal kontynuowana. Natomiast jeśli chodzi o zawodników, to nie chciałbym się zbytnio wypowiadać, dopiero skończyliśmy sezon. Najbliższe dni pokażą z kim będziemy chcieli nadal pracować - ocenia prezes Kotwicy.
Poza aspektem sportowym klub poczynił duży progres na tle organizacyjnym, o czym wspominają zawodnicy związani dłużej z Kotwicą. - Uważam, że organizacyjnie wszystko poszło o 100 procent do góry. Mogę pochwalić pracę całego zarządu, kierownika klubu, trenerów. Wszystko stało na bardzo wysokim poziomie. Dziewiąte miejsce może nas satysfakcjonować w tym sezonie. Może liczyliśmy na trochę więcej, na fazę play-off, aczkolwiek z tymi kontuzjami co mieliśmy uważam, że to dobre miejsce - mówi skrzydłowy Kotwicy Szymon Rduch.
Ciężko w tej chwili stwierdzić kto będzie w przyszłym roku reprezentować Kotwicę, ani jakie cele stawia przed zespołem zarząd. Jedyną pewną rzeczą jest fakt, że klub rozwija się i niewykluczone, że za parę lat będzie w stanie rywalizować o czołowe lokaty w Tauron Basket Lidze.
- To jest tylko sport i aż sport. Sport przynosi niespodzianki. Jak pokazuje liga, pieniądze nie do końca grają. Kotwica, która miała bardzo mały budżet potrafiła wygrać z tuzami tej ligi, ale potrafiła też przegrać ze słabszymi. Systematyczna praca będzie podnosiła poziom organizacyjny, ale także i sportowy, a więc ten wynik powinien być coraz lepszy - kończy Stanisław Trojanowski.