ŁKS - Siarka Jezioro: Na kłopoty strefa
W pojedynku dwóch targanych kłopotami kadrowymi zespołów Siarka Jezioro Tarnobrzeg pokonała w Łodzi ŁKS 89:82. Czwarty w tym sezonie triumf nad łodzianami tarnobrzeżanie zawdzięczają przede wszystkim wysoko wygranej pierwszej kwarcie oraz skutecznej obronie stefowej.\r\n
- Obawialiśmy się trochę tego spotkania. Dwa dni temu w meczu z Polpharmą zagraliśmy słabo, straciliśmy dwóch zawodników, więc były problemy z rotacją. Na szczęście, przy słabej skuteczności gospodarzy w rzutach z dystansu, strefa dała nam możliwość zachowania sił i dogrania do końca tego spotkania. Dosyć szczęśliwie nikt nie spadł za pięć fauli i w jakiś sposób wygraliśmy, co mnie osobiście bardzo cieszy - mówił na konferencji prasowej trener Siarki Jezioro Dariusz Szczubiał.
Rozpoczęcie spotkania należało co prawda do gospodarzy, którzy po czterech minutach meczu prowadzili 8:2, ale później dzięki wspomnianej już obronie strefowej kontrolę nad spotkaniem przejęli goście. W pierwszej kwarcie tarnobrzeżanie ograniczyli skuteczność ŁKS do 21 procent (4/19 z gry), a dzięki 9 punktom w tej części gry rozgrywającego Josha Millera sami zdobyli aż 26 punktów i wygrali pierwszą część 26:14.
Próbując ratować wynik trener ŁKS Piotr Zych w drugiej kwarcie również zdecydował się na obronę strefową, którą jednak Siarka Jezioro rozbijała najprostszymi sposobami. - Zagraliśmy dzisiaj bardzo słaby mecz. Moi gracze w pierwszej połowie poruszali się na boisku jakby wstali prosto… nie wiem skąd. Dopiero fragmenty trzeciej kwarty i może czwartej, kiedy młodzi gracze byli na boisku, wtedy gra trochę się ożywiła, ale wiadomo, że wtedy wynik był już praktycznie zamknięty. Tak jak tutaj coach powiedział, mieliśmy problemy z rozbiciem obrony strefowej, szczególnie do przerwy. Jeszcze większym problemem był zupełny brak obrony. Straciliśmy do przerwy 48 punktów. Nie wygra się meczu w tej lidze jeżeli w taki sposób się broni - podsumował spotkanie Zych.
O ile obrona łodzian w drugiej kwarcie pozostawiała sporo do życzenia, tak na wyższe obroty weszła ofensywa gospodarzy, gdzie jasnym punktem był młodziutki Jarosław Zyskowski, który zdobył w tej części 8 ze swoich 16 punktów.
Lepszą grę z drugiej kwarty łodzianom udało się przenieść również na drugą połowę spotkania. Skuteczna obrona, zdecydowanie wygrana walka o zbiórki (42:29 w całym meczu) i zdobywane spod kosza (Sulima i Dłuski) jak i z obwodu punkty (Zyskowski, Szczepaniak) pozwoliły łodzianom na zmniejszenie straty do zaledwie dwóch punktów (50:52). Wtedy jednak dwie fatalne straty popełnili obrońcy ŁKS. - Zeszliśmy na 4 punkty, wtedy ja i Piotr Trepka podaliśmy piłkę przeciwnikowi w ręce. Siarka to wykorzystała i przewaga automatycznie wzrosła do 7 punktów. Nie wiem z czego to się bierze. Na pewno takie błędy nie powinny się przydarzać - mówił po spotkaniu Bartłomiej Szczepaniak.
Aktywna gra Nicchaeusa Doaksa (14 punktów), kolejne punkty świetnie dysponowanego rzutowo Dariusza Wyki (17 punktów, 7/12 z gry) pozwoliły Siarce Jezioro na odbudowanie kilkunastopunktowej przewagi, której goście nie oddali już do końca spotkania.
- Bardzo liczyliśmy na zwycięstwo w dzisiejszym spotkaniu. Chcieliśmy po tych wszystkich meczach, które graliśmy z Siarką odbić się i wygrać choć jedno spotkanie. Jednakże pierwsza połowa była bardzo słaba w naszym wykonaniu. Siarka postawiła nam strefę i praktycznie nie potrafiliśmy sobie z nią poradzić. Rzut za 3 punkty w pierwszej połowie praktycznie w ogóle nie istniał, więc myślę, że to też był duży problem. Zostały nam jeszcze dwa spotkania, w których na pewno jedno będziemy chcieli wygrać - podsumował mecz Szczepaniak.