Zapowiedź: Zmusić Kijewskiego
Prokom Trefl Sopot, aktualny mistrz kraju, w sobotę grać będzie w Kołobrzegu z ligowym beniaminkiem, drużyną Kotwicy.
Mecz zostanie rozegrany w najbliższą sobotę w Kołobrzegu (hala Milenium, ul. Łopuskiego 36). Początek spotkania o 18. W pierwszym meczu lepsi byli koszykarze Prokomu, którzy wygrali 95:57, a swój najlepszy mecz w DBL rozegrał wtedy Ali Bouziane (18 punktów, 10 asyst).
Sopocianie nie tylko bronią złotych medali mistrzostw kraju, ale w obecnym sezonie są najlepszą drużyną rozgrywek. W dotychczasowych 23 grach doznali zaledwie trzech porażek (z Turowem 78:92, Stalą 74:91 i Anwilem 68:77). Na dodatek wydaje się, że Prokom lepiej gra na wyjazdach niż w meczach rozgrywanych przed własną publicznością. Na parkiecie rywala doznał bowiem tylko jednej porażki. Jej świadkami byli kibice we Włocławku. – Bij mistrza! – to hasło doskonale znamy w Kołobrzegu – mówi z pełnym przekonaniem Artur Gliszczyński, drugi trener kołobrzeżan. – Dlatego mocno sprężamy się i w pełni skoncentrowani oczekiwać będziemy na przyjazd sopocian – dodaje Gliszczyński.
Do składu Kotwicy wreszcie powróci Corneillus Richardson, którego uraz stawu skokowego wyeliminował z gry na parę tygodni. Zabraknie za to wypożyczonego z Prokomu Janusza Mysłowieckiego. – Szkoda, że Janusz nie zagra. Zmogła go grypa. Uważam, że w sobotę miałby znakomitą okazję do pokazania swoich umiejętności nie jednemu, a aż dwóm trenerom – dodaje Gliszczyński.
Koszykarze z Sopotu bez względu na wynik konfrontacji z Kotwicą mają już zapewnione pierwsze miejsce w rundzie zasadniczej. Pięć punktów przewagi nad drugim w ligowym rankingu zespołem Anwilu Włocławek to na trzy kolejki przed zakończeniem rozgrywek wystarczający dystans. Także do grona „spokojnych” należą koszykarze Kotwicy. Im z kolei ani awans do play-offów, ani tym bardziej ligowa degradacja nie grożą. – Zagramy bezstresowo, ale z pełnym zaangażowaniem. Prokom, to oczywiście faworyt, a my co najwyżej możemy po cichutki liczyć, że uda nam się sprawić jakąś niespodziankę. Ale właśnie dlatego ludzie tak kochają sport, bo zdarza się, że jest nieprzewidywalny – mówi Gliszczyński.
Kołobrzeżanie ostatnio znajdują się w wysokiej dyspozycji. Ulegli co prawda po zaciętej walce Turowowi Zgorzelec i koszalińskiemu AZS-owi, ale przed tygodniem już rozprawili się z tarnowską Unią. Prokom także nie zwalnia. W poprzedniej kolejce w Warszawie pokonał Polonię.
Pierwszy pojedynek Kotwicy z Prokomem, który odbył się w Sopocie zakończył się pewnym zwycięstwem mistrzów kraju – 95:57. Kołobrzeżanie byli w stanie sprostać rywalom tylko w pierwszych… dwóch minutach. Po 120 sekundach gospodarze prowadzili 10:2 i z każdą następną sekundą kontrolowali poczynania na parkiecie. Na dodatek całe spotkanie na ławce rezerwowych przesiedzieli sopoccy gwiazdorzy – Goran Jadognik, Adam Wójcik i Tomas Pacesas. Pod ich nieobecność dobry mecz rozegrał Algierczyk Ali Bouziane (18 pkt, 10 asyst i 5 zbiórek) Równorzędną walkę z ligowym potentatem starali się nawiązać jedynie dwaj wysocy gracze Kotwicy – Marko Djurić (15 pkt) i Blake Hamilton (13). I jeżeli w sobotę dołączą do nich pozostali zawodnicy gospodarzy, to zmuszą trenera Eugeniusza Kijewskiego i jego asystenta Jacka Winnickiego [na zdjęciu] do tego, by do walki posłali swoich najlepszych zawodników.
Przed meczem powiedzieli:
Grzegorz Arabas, rzucający Kotwicy Kołobrzeg: Na parkiet wyjdziemy po to, by wygrać. To chyba oczywiste. Bardzo chcemy sprawić kibicom miłą niespodziankę. Będzie to na pewno trudne, ale nasi fani ostatnio tak mocno wspierali nas, że zasłużyli na to, byśmy podjęli bezpardonową walkę z tak utytułowanym i groźnym przeciwnikiem.