1
Anwil Włocławek
2pkt
2
King Szczecin
2pkt
3
Górnik Zamek Książ Wałbrzych
1pkt
4
Zastal Zielona Góra
1pkt
5
Legia Warszawa
0pkt
6
Polski Cukier Start Lublin
0pkt
7
WKS Śląsk Wrocław
0pkt
8
Trefl Sopot
0pkt
9
AMW Arka Gdynia
0pkt
10
MKS Dąbrowa Górnicza
0pkt
11
PGE Spójnia Stargard
0pkt
12
Energa Icon Sea Czarni Słupsk
0pkt
13
Dziki Warszawa
0pkt
14
Arriva Polski Cukier Toruń
0pkt
15
GTK Gliwice
0pkt
16
Tasomix Rosiek Stal Ostrów Wielkopolski
0pkt

Energa Czarni - Asseco Prokom (1:3): Straszliwa walka dla mistrza

Autor:
Energa Czarni - Asseco Prokom (1:3): Straszliwa walka dla mistrza
Przeczytasz w 5 minut

Po wspaniałej walce Asseco Prokom wygrał po raz trzeci z Energą Czarnymi Słupsk. Tym razem w Słupsku mistrzowie Polski wygrali 87:78 i o zakończenie serii powalczą w meczu 5 w Gdyni w środę 27 kwietnia.

Zobacz też: Wideo | Dźwiękowy zapis konferencji prasowej | Galeria zdjęć | Rozmowa z Tomasem Pacesasem | Rozmowa z Wojciechem Szawarskim | Przed meczem 4 Trefl - PGE Turów

We wtorkowym meczu 4 w Słupsku walka była niesamowita. Nie brakowało spięć i fauli poza piłką, ale ani przez moment ta twarda walka nie przerodziła się w niesportowe zagrania. To było znakomite widowisko. – Mieliśmy kolejny w tej serii bardzo zacięty i wyrównany mecz. Czarni walczyli naprawdę ambitnie. Spotkanie mogło podobać się widzom, ponieważ obie drużyny znacznie poprawiły swoją skuteczność, ale to my lepiej trafialiśmy i właśnie dzięki temu wygraliśmy – mówił po meczu trener gości Tomas Pacesas.

Asseco Prokom rozpoczął świetnie, prowadząc po sześciu minutach 20:6. Było to efektem braku koncentracji gospodarzy, którzy tracili piłki, a gdynianie zamieniali swoje przechwyty na punkty z kontrataków.  – Rywale postawili nam bardzo ciężkie warunki od pierwszych minut. Prokom wykorzystywał swoje największe atuty, czyli m.in. szybki atak, z którego zdobyli 10 punktów. Pozwalając im tak grać nie da się zwyciężyć – wyjaśniał Dainius Adomaitis, szkoleniowiec Energi Czarnych.

Słupszczanie jednak dominowali do końca pierwszej połowy, a do boju poderwał ich dwiema trójkami rezerwowy Wojciech Szawarski. To właśnie rzuty z dystansu pozwoliły gospodarzom odrobić straty, a nawet wyjść na prowadzenie już w drugiej kwarcie. Wszystko to dzięki siedmiu celnym trójkom z ośmiu oddanych w pierwszych 13. minutach gry. – Czarni trafiali jak w transie – podsumował Pacesas.

W drugiej połowie nastąpił jednak drugi szturm Asseco Prokomu. W trzeciej kwarcie gdynianie zdominowali grę pod koszami i odskoczyli na 16 punktów. Mimo ambitnej walki słupszczanie nie zdołali już zniwelować strat, dochodząc rywali w końcówce najwyżej na pięć punktów.

Gdy pięć minut przed końcem gdynianie prowadzili 78:72 Energa Czarni nie wykorzystali swojej szansy. Gospodarze zmarnowali cztery akcje z rzędu, trzykrotnie pudłując i raz tracąc piłkę. Taka niemoc słupszczan musiała w końcu przynieść korzyść drużynie Asseco Prokomu. Co ciekawe, przez dwie i pół minuty nieskutecznych akcji Energi Czarnych, goście również nie mogli trafić – a raczej nie mógł tego dokonać Daniel Ewing. Lider gdynian w końcu za czwartym razem trafił z dystansu i zapewnił swojej drużynie prowadzenie, które wystarczyło do wygranej.

– Zaczęliśmy ten mecz nienajlepiej, przez co musieliśmy gonić naszych przeciwników, co kosztowało nas wiele sił. Walczyliśmy jak potrafiliśmy, ale nie ma się co oszukiwać: Prokom był po prostu od nas lepszy – mówił skrzydłowy Energi Czarnych Wojciech Szawarski.

W zespole z Gdyni najskuteczniejsi byli skuteczni przy trójkach Ewing (17 punktów, 3/9 za trzy) i Robert Witka (16 pkt., 4/8 za trzy). Asseco Prokom zagrał bez kontuzjowanego Ratko Vardy i Qyntela Woodsa. W Enerdze Czarnych Jerel Blassingame miał 19 punktów i 9 asyst, ale trafił tylko 4 z 15 rzutów z gry. 12 punktów zdobył Ermin Jazvin.

– Moi zawodnicy walczyli, jakby to był ostatni mecz, decydujący o wszystkim. A było to niezwykle ważne spotkanie. Jednak na pewno nie poddamy się i pojedziemy do Gdyni grać o zwycięstwo. Będziemy walczyć do samego końca – zapewnia Adomaitis.

– Przyjechaliśmy do Słupska po dwa zwycięstwa i udało się zrealizować nasz plan w 100%. To jednak nie koniec, potrzebujemy jeszcze przynajmniej jednego. Musimy po świętach je sobie zapewnić i awansować do finału – zapowiedział Krzysztof Szubarga, rozgrywający Asseco Prokomu.

Mecz 5 w tej rywalizacji odbędzie się w środę 27 kwietnia w Gdyni, transmisja w TVP Sport od 17.50.

Ekspert PLK.pl Robert Jakubiak (trener reprezentacji Polski U-20)

Według mnie górę w tym spotkaniu wzięła jednak równość i szerokość składu Asseco Prokomu. Druga rzecz, to fakt, że gdynianie byli bardzo zdeterminowani. Już w wywiadach przedmeczowych chociażby Krzysiek Szubarga deklarował, że przyjechali do Słupska po dwa zwycięstwa i było to widać w poczynaniach zawodników i trenera. Goście byli bardzo skoncentrowani i zorientowani na swój cel, jakim była wygrana.

Gra się tak, jak przeciwnik pozwala, a w czwartym meczu Asseco Prokom nie pozwalał na wiele. Na uwagę zasługuje fakt, że aż pięciu zawodników z Gdyni miało dwucyfrową zdobycz punktową. To szalenie ważna rzecz, która oddaje, że zagrożeniem była właśnie szerokość składu – zagrożenie dla Energi Czarnych nadchodziło ze wszystkich stron. Nieobecność Ratko Vardy nie miała wielkiego znaczenia, ponieważ szybcy wysocy gości w krótkim czasie wprowadzili Bryana Davisa i Ermina Jazvina w problemy z faulami. To pokazuje, że czas klasycznych środkowych, typu Krzysztof Wilangowski czy Kordian Korytek, już przemija. Teraz lepiej radzą sobie centrzy o wzroście około 204 cm, którzy są bardziej kreatywni, mają lepszy rzut i są lepiej przygotowani atletycznie. Kiedyś to byli silni skrzydłowi, a dziś z powodzeniem mogą grać jako środkowi.

Mecz ułożył się po myśli Asseco Prokomu już na początku i tak naprawdę gdynianie ustawili go pod siebie, nawet mimo późniejszej szarży Energi Czarnych. W mojej ocenie najbardziej sprawiedliwym, adekwatnym do aktualnej formy obu drużyn, na tym etapie rywalizacji byłby wynik 2:2.

Jednak Prokom ma 3:1, ale Czarni nie stoją na straconej pozycji i stać ich na to, by pokusić się o kolejną niespodziankę w Gdyni i powrót do Słupska. Są w stanie pokazać, że nie złożyli jeszcze broni i nie powiedzieli ostatniego słowa. Nawet po tych dwóch przegranych mogą się podnieść. Paradoksalnie teraz będą pozbawieni już jakiejkolwiek presji, ponieważ będą grali na wyjeździe i nikt nie będzie od nich wymagał cudów. Grając we własnej hali przy wspaniałej publiczności z jednej strony jest im łatwiej, ale z drugiej z pewnością odczuwają jej presję. Teraz zostanie ona z nich zdjęta i zespół postawiony w sytuacji podbramkowej, gdzie nie ma odwrotu, może zaskoczyć superdeterminacją i złością sportową. Najważniejsza będzie pierwsza połowa i kto narzuci swój styl gry i przełamie przeciwnika będzie w dużo lepszej pozycji. Jeśli Energa Czarni wygrają w Gdyni, to wszystko będzie jeszcze w tej serii możliwe.

4f - pzkosz

Najnowsze aktualności

Najnowsze multimedia

16 zdjęć3.10.2024

Zdjęcia "rodzinne" drużyn OBL przed sezonem 2024/25

Zobacz także
Zapisz się do newslettera

Przed każdą kolejką ORLEN Basket Ligi wysyłamy do kibiców i dziennikarzy newsletter, który zawiera ważne informacje o nadchodzących wydarzeniach oraz linki do najciekawszych wiadomości.

Dziękujemy za zapisanie się do newslettera!

Dziękujemy za zapisanie się na nasz newsletter ORLEN Basket Ligi! Teraz będziesz na bieżąco z najważniejszymi informacjami o nadchodzących wydarzeniach i najciekawszymi wiadomościami. Cieszymy się, że jesteś z nami!

Śledź nas w mediach społecznościowych