1
Legia Warszawa
0pkt
2
Polski Cukier Start Lublin
0pkt
3
Anwil Włocławek
0pkt
4
WKS Śląsk Wrocław
0pkt
5
Trefl Sopot
0pkt
6
Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia
0pkt
7
Zastal Zielona Góra
0pkt
8
King Szczecin
0pkt
9
MKS Dąbrowa Górnicza
0pkt
10
PGE Spójnia Stargard
0pkt
11
Energa Icon Sea Czarni Słupsk
0pkt
12
Dziki Warszawa
0pkt
13
Arriva Polski Cukier Toruń
0pkt
14
GTK Gliwice
0pkt
15
Górnik Zamek Książ Wałbrzych
0pkt
16
Stal Ostrów Wielkopolski
0pkt

Asseco Prokom - PGE Turów: Fantastyczny pościg!

Autor:
Asseco Prokom - PGE Turów: Fantastyczny pościg!
Przeczytasz w 4 minuty

Przed ostatnią kwartą Asseco Prokom prowadził 11 punktami, ale to PGE Turów wygrał 93:84 dzięki świetnej czwartej kwarcie.

Pierwsze spotkanie, wygrane w łatwy sposób przez Asseco Prokom, ostudziło nieco nadzieję na równie emocjonujący finał co rok wcześniej. Sopocianie zdominowali grę pod oboma koszami i rozstrzygnęli losy meczu już w pierwszej połowie. Gracze Turowa po pierwszym meczu obiecywali poprawę i bardziej wyrównaną walkę w drugim starciu. Zadanie mieli jednak trudniejsze, gdyż musieli sobie radzić bez Bryana Baileya, któremu odnowiła się kontuzja barku.

Całą pierwszą kwartę zdominowały przewinienia i rzuty osobiste. Sędziowie od pierwszych minut pokazali, że na ostrą grę w tym spotkaniu nie pozwolą. Oba zespoły już po pięciu minutach miały wykorzystany limit fauli, a w całej kwarcie uzbierały w sumie 18 przewinień. Kończyło się łatwymi punktami z linii rzutów wolnych. Nieco skuteczniejsi w tym elemencie byli zgorzelczanie, ale pierwsza kwarta i tak należała do gospodarzy, którzy wygrali tą część gry 25:22. Po dwa przewinienia szybko złapali Qyntel Woods i Chris Daniels, co spowodowało, że musieli usiąść na ławce rezerwowych.

W drugiej części części gry na parkiecie miał miejsce prawdziwy pojedynek gigantów. Nie do zatrzymania byli zarówno Pat Burke jak i Dragisa Drobnjak. Z początku lepszy był Irlandczyk, który zaskoczył wszystkich trzema trafieniami za trzy punkty i w 10 minut rzucił 13 punktów. Niewiele gorszy był Drobnjak, który także popisał się trafieniem z dystansu, ale większość swoich punktów zdobył jednak spod kosza. Środkowy Turowa uzbierał ich do przerwy 11. Sopocianie mogli poza tym liczyć na Daniela Ewinga i Ronnie Burrella, dzięki czemu do przerwy prowadzili 50:44.

Wydawało się , że losy meczu rozstrzygnęły się na początku trzeciej kwarty. Tą część gry mistrzowie Polski wygrali 18:3 i to mogło wystarczyć, aby tego dnia wygrać z Turowem. Z dystansu trafiali Woods, Logan i Ewing, a spod kosza Burke. Zgorzelczanie nie potrafili na to w żaden sposób odpowiedzieć. Symbolem ich bezradności była akcja w której Harris kozłował piłkę w miejscu, aż skończył się czas na rozegranie akcji. Zawodnik Turowa nawet nie podjął próby rzutu.

Sytuacja zrobiła zwrot o 180 stopni w 25 minucie spotkania. Zgorzleczanie rzucili się do odrabiania strat, a gospodarze zamiast dobić rywala, kompletnie się rozluźnili. Pięknym wsadem popisał się Daniel Ewing, a wejściem pod kosz Qyntel Woods, ale to goście dominowali, doprowadzając do stanu 70:59 po 30 minutach gry.

W ostatniej części gry goście poczuli swoją szansę na zwycięstwo i kontynuowali pogoń. Od stanu 68:47 zdołali doprowadzić do wyniku 70:71 w 35 minucie meczu. Goście wstrzelili się w tym okresie w rzutach z dystansu. Niekskuteczni wcześniej Milijković, Harris i Witka zdobywali najważniejsze punkty. Błąd popełnił Trener Pacesas, który niepotrzebnie wykorzystał przerwę na koniec trzeciej kwarty i w ostatniej części gry miał dostępny tylko jeden czas. Harris wciąż jednak trafiał z dystansu i ostatecznie Litwin skapitulował przy stanie 74:82 na trzy minuty przed końcem spotkania. Niewiele to jednak zmieniło w sytuacji na parkiecie. Co prawda mistrzowie Polski zaczęli zdobywać punkty, ale Turów to zbyt doświadczona drużyna, aby pozwolić sobie na roztrwonienie przewagi w końcówce. Jak profesor zagrał w tym czasie Tyus Edney, który pomógł Turowowi dowieźć zwycięstwo do końca.

Zespół trenera Turkiewicza pokazał ogromną ambicję w ostatnich piętnastu minutach meczu i zostało to nagrodzone zwycięstwem w Hali 100-lecia. Tak jak można było mieć uwagi co do nastawienia zgorzelczan w pierwszym spotkaniu finału, tak w drugim meczu goście wzbili się na wyżyny swoich możliwości. Drugim atutem okazała się obrona strefowa. - To była nasza ostatnia deska ratunku, gdy przegrywaliśmy różnicą 21 punktów – mówił po meczu szczęśliwy Robert Witka. Sopocianie początkowo rozbijali ją w książkowy sposób, ale z każdą minutą było coraz gorzej. Do tego należy dodać także wygraną walkę o zbiórki, co było główną przyczyną porażki Turowa w niedzielę. - Tym razem zagraliśmy z większą agresją pod koszami. Nawet Edney zebrał cztery piłki w ataku – mówił po meczu zadowolony trener Turkiewicz.

Najlepszym graczem Turowa w tym spotkaniu był Dragisa Drobnjak, który spotkanie zakończył z 23 punktami i 9 zbiórkami. Tylko 13 punktów dodał Alex Harris, ale trafiał w najważniejszych momentach spotkania. Tyle samo punktów rzucili także Daniels i Milijković. Cichym bohaterem był za to Tyus Edney, który w końcówce meczu grał jak profesor. Dla sopocian najwięcej punktów rzucił Pat Burke (19 pkt). Po 15 punktów dodali Daniel Ewing i Qyntel Woods.

EuroBasket 2024

Najnowsze aktualności

Najnowsze multimedia

25 zdjęć30.09.2024

Ceremonia Pekao S. A. Superpucharu Polski

Zobacz także
Zapisz się do newslettera

Przed każdą kolejką ORLEN Basket Ligi wysyłamy do kibiców i dziennikarzy newsletter, który zawiera ważne informacje o nadchodzących wydarzeniach oraz linki do najciekawszych wiadomości.

Dziękujemy za zapisanie się do newslettera!

Dziękujemy za zapisanie się na nasz newsletter ORLEN Basket Ligi! Teraz będziesz na bieżąco z najważniejszymi informacjami o nadchodzących wydarzeniach i najciekawszymi wiadomościami. Cieszymy się, że jesteś z nami!

Śledź nas w mediach społecznościowych