1
Anwil Włocławek
20pkt
2
Legia Warszawa
18pkt
3
Dziki Warszawa
18pkt
4
Górnik Zamek Książ Wałbrzych
18pkt
5
Trefl Sopot
18pkt
6
King Szczecin
17pkt
7
Start Lublin
17pkt
8
Energa Icon Sea Czarni Słupsk
16pkt
9
PGE Spójnia Stargard
16pkt
10
WKS Śląsk Wrocław
16pkt
11
Tauron GTK Gliwice
16pkt
12
Zastal Zielona Góra
15pkt
13
Tasomix Rosiek Stal Ostrów Wielkopolski
15pkt
14
Arriva Polski Cukier Toruń
14pkt
15
MKS Dąbrowa Górnicza
14pkt
16
AMW Arka Gdynia
13pkt

Asseco Prokom – Anwil: Powtórka z rozrywki

Autor:
Asseco Prokom – Anwil: Powtórka z rozrywki
Przeczytasz w 4 minuty

Podobnie jak w sezonie regularnym Anwil prowadził w końcówce, ale Logan przesądził o zwycięstwie Prokomu 97:91.

To już siódma na przestrzeni ośmiu lat seria między zespołami z Sopotu i Włocławka. W poprzednich sześciu zespół znad morza przegrał tylko raz, a w tym sezonie znów jest faworytem. Chociaż na końcu to zazwyczaj Prokom był górą, to potyczki obu zespołów zawsze były zacięte, a losy poszczególnych meczów rozstrzygały się w samych końcówkach. W poniedziałek w Hali 100-lecia tradycji stało się za dość. Drużyna trenera Pacesasa po emocjonującym meczu wygrała pierwszy mecz serii i prowadzi 1:0.

Początek meczu należał jednak do gości, którzy po pięknych podaniach Łukasza Koszarka wyszedł na prowadzenie 11:6. Były to jedne z niewielu dobrych zagrań reprezentacyjnego rozgrywającego, który z każdą minutą grał coraz słabiej i rozegrał prawdopodobnie jedno z najsłabszych spotkań w sezonie. Na szczęście dla kibiców z Włocławka, Anwil mógł liczyć na swoich pozostałych graczy, którzy do końca walczyli o sensacyjne zwycięstwo.

W pierwszej połowie obie drużyny walczyły na każdym centymetrze parkietu i żadnej z nich nie udało się wypracować zdecydowanej przewagi. Prowadzenie zmieniało się co kilka akcji powodując na przemian radość i smutek kibiców w Hali 100-lecia. W drużynie Anwilu nie do zatrzymania był Ian Boylan, który w dwadzieścia minut zdobył 15 punktów. W drużynie Anwilu zaledwie czterech graczy punktowało do przerwy, ale i tak to goście prowadzili 42:41.

Świetne zawody rozgrywał Logan, który w swoim stylu z łatwością wbijał się pod kosz, lub był nie do zatrzymania przy rzutach z dystansu. Amerykanin może być kluczową postacią tej serii, gdyż w zespole gości nie widać gracza, który mógłby za nim nadążyć. Jeszcze lepiej prezentował się Qyntel Woods, który po przerwie praktycznie w pojedynkę wygrywał mecz z Anwilem. Skrzydłowy Asseco Prokomu zbierał piłki z takiej wysokości, do której większość graczy w polskiej lidze nie jest nawet w stanie doskoczyć, a łatwość z jaką zdobywał punkty tylko potwierdzała jego klasę.

To właśnie dzięki duetowi liderów Asseco Prokom zbudował przewagę w końcówce trzeciej kwarty. Gdy na tablicy pojawił się wynik 70:60 wydawało się, że gospodarze już w pełni kontrolują wydarzenia na parkiecie i szczęśliwie dowiozą zwycięstwo do końca spotkania. Anwil zdobył się jednak na jeszcze jeden zryw. Czwarta kwarta miała niemal identyczny przebieg jak podczas meczu w sezonie regularnym, kiedy Asseco Prokom prowadził po trzech kwartach, ale dał się w czwartej kwarcie dogonić i w końcówce spotkania przegrywał. Wtedy sytuację w ostatnich minutach indywidualną grą uratował David Logan.

Identycznie było w poniedziałek, gdy włocławianie wygrali początek czwartej kwarty 20:6 i objęli prowadzenie 83:77. Anwil w tym okresie trafił cztery razy z rzędu za trzy punkty i wydawało się, że odniesie sensacyjne zwycięstwo. Nie do zatrzymania był Adams, który wszystkie swoje siedemnaście punktów zdobył w drugiej połowie spotkania.

Ostatnie minuty to jednak kolejny popis gry Logana i Woodsa. Rzucający Asseco Prokom wykorzystywał swoją przewagę szybkości nad Andrzejem Plutą i zamiast wykańczać akcje na siłę, odgrywał piłkę do lepiej ustawionych partnerów. Na pięćdziesiąt sekund przed końcem z takiego prezentu skorzystał właśnie Woods, który trzypunktowym rzutem wyprowadził swój zespół na cztery punkty przewagi. To był decydujący moment meczu, po którym goście nie byli już w stanie wrócić do gry. W końcówce Logan zaliczył jeszcze jedno podanie pod kosz do Burrella i sam wykończył akcje, a sopocianie wygrali ostatecznie 97:91.

Mistrzowie Polski wygrali pierwszy mecz, ale to nie znaczy, że będą w stanie wygrać całą serię. Anwil był bardzo bliski szczęścia w czwartej kwarcie i do końca serii będzie z pewnością bardzo groźnym przeciwnikiem. Głównym problemem trenera Griszczuka jest krótka ławka rezerwowych. Anwil może liczyć w zasadzie tylko na siedmiu graczy, przez co w pierwszym meczu dość szybko popadł w problemy z przewinieniami. Sytuacji nie poprawia także brak centymetrów. Zaledwie trzech graczy ma ponad dwa metry, co było wyraźnie widać w poniedziałek w walce o zbiórki (25:38).

Mistrzowie Polski także nie są pozbawieni wad. Zespół trenera Pacesasa, wciąż ma ogromne problemy w obronie. Rywale czasami wręcz po szkolnych zagraniach zdobywają punkty, co na tym poziomie nie powinno się zdarzać. Asseco Prokom musi też znaleźć sposób na wykorzystanie w większym stopniu swoich graczy podkoszowych. Póki co Burke, Dylewicz, czy Burrell grają poprawnie, ale biorąc pod uwagę przewagę na tych pozycjach, powinni dominować.

Drugie mecz półfinałowy już w najbliższą środę o godzinie 18:40.

4f - pzkosz

Najnowsze aktualności

Najnowsze multimedia

90 zdjęć23.12.2024

Arriva Polski Cukier Toruń - Tauron GTK Gliwice

Zobacz także
Zapisz się do newslettera

Przed każdą kolejką ORLEN Basket Ligi wysyłamy do kibiców i dziennikarzy newsletter, który zawiera ważne informacje o nadchodzących wydarzeniach oraz linki do najciekawszych wiadomości.

Dziękujemy za zapisanie się do newslettera!

Dziękujemy za zapisanie się na nasz newsletter ORLEN Basket Ligi! Teraz będziesz na bieżąco z najważniejszymi informacjami o nadchodzących wydarzeniach i najciekawszymi wiadomościami. Cieszymy się, że jesteś z nami!

Śledź nas w mediach społecznościowych