Polonia - Sokołów Znicz: Pogrom w stolicy
Polonia bez większych problemów pokonała Sokołów Znicz 88:59 i odniosła pierwsze zwycięstwo w sezonie.
Warszawiacy nowy sezon przed własną publicznością rozpoczęli od efektownego zwycięstwa nad powracającym do ekstraklasy Zniczem Jarosław. Mimo wysokiego prowadzenia trener Wojciech Kamiński nie przestawał ostro reagować na błędy swoich zawodników. – Tak właśnie przegraliśmy mecz w Starogardzie Gdańskim. Nie możemy popełniać głupich błędów, a dziś był moment, że moi koszykarze w pewnym momencie znów zaczęli grać źle – tłumaczył po meczu szkoleniowiec Polonii. - Albo przychodzimy i gramy normalnie, bo ludzie przychodzą i płacą, by zobaczyć, jak gra się dobrze w koszykówkę, a jak nie potrafimy, to siedzimy na ławce– dodawał Kamiński.
- Przede wszystkim zagraliśmy indywidualnie, zapomnieliśmy, że jesteśmy zespołem. To spowodowało, że mecz się zakończył naszą wysoką, zasłużoną, porażką – wyjaśniał na pomeczowej konferencji prasowej, Stanisław Gierczak trener Sokołowa Znicza.
Zwycięstwo stołecznej drużyny było jednak niezagrożone przez cały mecz. Tak naprawdę tylko w pierwszych kilku minutach Znicz stwarzał jakieś zagrożenie i prowadził nawet 4:6. To było jednak wszystko na co było stać w tym spotkaniu koszykarzy z Jarosławia. Im dłużej trwał mecz tym coraz bardziej dominowali gospodarze. Trafiać zaczął Tommy Adams, który w pierwszej połowie zdobył 12 punktów trafiając trzy raz za trzy. Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem Polonii 41:25.
Zniczowi to chyba odebrała chęć do walki. Po rzucie Michaela Ansleya w 26 minucie meczu Polonia prowadziła już 57:36 i całkowicie zdominowała wydarzenia na parkiecie. Dzięki temu trener Kamiński dość szybko zaczął korzystać z graczy drugoplanowych. Na parkietach koszykarskiej ekstraklasy zadebiutowali Miłosz Ludwin i Marcin Krajewski. Ludwin wymusił nawet przewinie niesportowe, a spotkanie zakończył z dorobkiem 3 punktów i 2 zbiórek.
Warto podkreślić dobrą grę Grega Harringtona, który oprócz 19 punktów miał 8 asyst i 5 zbiórek. Amerykański rozgrywający jak zwykle nie był zbyt efektowny, ale bardzo efektywny i w kluczowych momentach to on ustawiał grę Polonii. Kolejne dobre spotkanie rozegrał także Kevin Johnson, który był aktywny w ataku i obronie. Na deskach dobrze wspomagali go także Michael Ansley, chociaż głównie w pierwszej połowie, a także Hubert Radke.
Nie wypadł dobrze powrót do Warszawy Grady Reynoldsa, który nie przejawiał zbyt wielkiej chęci do gry. – Grady ma być kluczowym graczem naszej drużyny, ale w spotkaniu z Polonią zawiódł, ale tak samo jak każdy inny gracz – tłumaczył Amerykanina Gierczak. Kibice Polonii mogli być jednak zaskoczeni widząc Reynoldsa w słabej dyspozycji i przypominając sobie jego loty nad obręczami podczas gry w stolicy. Wtedy też otrzymał nagrodę MVP meczu gwiazd, a także wygrał konkurs wsadów.