Mihailo Uvalin: To polscy trenerzy nie dają szans Polakom
- Narzekacie jeśli pojawiają się gracze z krajów bałkańskich, a Amerykanie wam tak nie przeszkadzają. To jest jakiś wasz problem - mówi trener Polpaku, Mihailo Uvalin w specjalnym wywiadzie dla plk.pl.
Marek Szczutkowski: Po spotkaniu z Asco Śląskiem dłużej niż zwykle zbierał się Pan na konferencję prasową. Czyżby rozmowa z zawodnikami była burzliwa? Potrzebne były mocne słowa?
Mihailo Uvalin: Nie, nie. Nic z tych rzeczy. Po prostu wstąpiłem jeszcze na moment do swojego biura. Musieliśmy przeanalizować krótko ten mecz, a z zawodnikami w szatni spędziłem tyle czasu co zwykle. Uważam, że burzliwe dyskusje zaraz po zawodach nie są najlepszym pomysłem. Najpierw muszą opaść emocje, potrzebna jest rzeczowa analiza, a później dopiero można przeprowadzać jakieś rozmowy. Ale oczywiście nie jestem szczęśliwy i usatysfakcjonowany po takim spotkaniu. Jestem zły na niektórych graczy, na to, w jaki sposób podeszli do tego meczu, jak zaprezentowali się na parkiecie. Mieliśmy dziś problem nie tylko ze zdobywaniem punktów czy innymi kwestiami czysto koszykarskimi, ale przede wszystkim chyba przegraliśmy w sferze mentalnej i o to mam największe pretensje.
Tylko w drugiej kwarcie byliście w stanie nawiązać walkę z zespołem gości. W pozostałych częściach meczu Polpak był bardzo nieskuteczny, szczególnie wziąwszy pod uwagę fakt, że graliście na własnej hali.
To wynikało z problemów w obronie. Te z kolei wpływały na słabą zbiórkę. Nie mieliśmy praktycznie żadnych szans na łatwe punkty, czy to po grze z kontry, czy po ponowieniach. Jedynie w drugiej kwarcie udało nam się to poprawić i od razu pojawiła się przestrzeń do gry. Po przerwie to Śląsk nadawał ton grze. Myśmy znów wrócili do słabej obrony, musieliśmy grać wolno, a w tym nie jesteśmy najlepsi. Za to nasi rywale wypracowywali sobie łatwe pozycje rzutowe, grali sporo z kontry i myślę, że to było główną przyczyną takiego a nie innego końcowego rozstrzygnięcia spotkania.
Do pierwszej piątki desygnował Pan Krzysztofa Mielnika. To spore zaskoczenie dla kibiców, a dla rywali chyba także?
Dla nas to również była niespodzianka. Ale bardzo przyjemna. Zaskoczył nas postęp, jaki dokonał się u tego zawodnika podczas treningów, a proszę mi wierzyć, jest on bardzo duży. Ten facet bardzo ciężko pracuje i naprawdę zasługuje na szansę. Byłoby dobrze, gdyby okazał się ważnym graczem dla naszego zespołu. Nawet w ciągu ostatnich dwóch tygodni zauważyliśmy, może nie jakiś ogromny skok w umiejętnościach, ale fakt, że on jest lepszy z dnia na dzień. Jestem bardzo zadowolony z tego jak wykorzystał te sześć minut, które dostał. Nie oczekiwaliśmy przecież, że dziś dokona cudów na parkiecie czy wygra nam mecz. Ale dał z siebie wszystko, nie popełnił specjalnych błędów, starał się pracować w defensywie i może nie jest jeszcze jakimś wielkim wzmocnieniem, ale też nas nie osłabia. Nie jest żadnym naszym problemem, to jest dobry młody gracz, który zasługuje na to by dać mu szansę. To jest też droga dla innych młodych polskich koszykarzy, by mogli się czegoś nauczyć, pograć również trochę w lidze. Dlaczego nie? Tylko trzeba tego chcieć. Będę szczery: Ratajczak nie gra bo trenuje bardzo źle. Manewr z Mielnikiem miał też na celu pokazanie, że grają, którzy zasłużą sobie na to dobrą pracą na treningach. Ratajczak kiepsko spisuje się na treningach i dlatego nie gra. Jest leniwy, nie chce wykonywać prawidłowo tego o co jest proszony. Mielnik jest jego całkowitym przeciwieństwem. Pracuje na pełnych obrotach przez cały trening, gdzie jest dużo lepszy.
Z drugiej strony mówi się o Panu, że nie lubi Pan polskich graczy, ponieważ...
...kto tak mówi? Nie chciałbym o tym w ten sposób dyskutować dlatego, że uważam, iż pytanie nie jest postawione we właściwy sposób.
To w takim razie proszę pozwolić mi dokończyć pytanie. Opinie biorą się stąd, że sprowadza Pan coraz to nowych, praktycznie anonimowych w zawodowej koszykówce, graczy z krajów byłej Jugosławii, którzy w zasadzie tylko uzupełniają skład, a nie wydają się znacząco wzmacniać waszego zespołu. Dlaczego oni są według Pana lepsi od polskich graczy?
Który mój zawodnik jest niezadowolony w moim zespole albo według Pana powinien grać więcej niż zwykle? Powtórzę raz jeszcze: Pana pytanie jest całkowicie bezzasadne. Kiedy rozmawialiśmy ze sobą na początku sezonu, powiedziałem wówczas, że staram się być miły i komunikatywny. Dla mnie jest to trochę sarkastyczne, że w środku Europy narzeka się na to, że Polscy gracze nie grają tylko dlatego, że zatrudnia się ludzi z różnych innych krajów. Dla mnie osobiście jest to nawet obrzydliwe. Paweł Kikowski, który nigdy nie grał dłużej niż 10 minut w Kotwicy, w tym zespole gra średnio 25-26 minut. A dlaczego? Ponieważ ma umiejętności. Udało mu się znaleźć w reprezentacji kraju. Oczywiście każdy ma prawo do własnej opinii, jednak uważam, że przekracza się pewną granicę, jeśli analizę graczy opiera się tylko biorąc pod uwagę ich narodowość. Dziwne, że narzekacie zwłaszcza jeśli pojawiają się nowi gracze z krajów bałkańskich, a nowi Amerykanie wam tak nie przeszkadzają. Nie wiem. To jest jakiś wasz problem.
Faktycznie jest to nasz problem w kontekście braku talentów i szukania ze świecą kandydatów do reprezentacji.
Może od tego powinienem zacząć, ale powiedzmy sobie uczciwie: nasz klub nie ma wystarczających funduszy by zatrudnić najlepszych polskich koszykarzy. Nasi polscy zawodnicy to nie są gracze z najwyższej półki. Oczywiście, że gdybym miał Koszarka w drużynie to grałby 25 minut. Gdybym miał Tomczyka – grałby 25 minut. Ale my nie mamy takich graczy. Proszę mi powiedzieć, który z polskich graczy, których mam w zespole mógłby grać więcej niż teraz?
Nie rysuje Pan przed naszą koszykówką najjaśniejszego scenariusza. A czy w niższych ligach naprawdę nie można znaleźć wartościowych zawodników, którzy byliby choćby uzupełnieniem składu, tylko trzeba ich szukać za granicą?
Próbowaliśmy takich znaleźć. Latem chciałem sprowadzić do nas niektórych np. Kuliga, który gra teraz w I lidze, ale oni nie chcą przychodzić. Chcą zostać w niższej klasie rozgrywkowej i grać. Ponieważ nie wierzą, że mogą tu grać. Dlaczego? To polscy trenerzy nie dają im szansy. Nie ja. Ja tu jestem zaledwie od sześciu miesięcy. Kikowski był zawsze trenowany przez polskich trenerów, nigdy nie pracował z obcokrajowcem. Proszę go zapytać ile grał u nich.
Kikowski jest idealnym przykładem by kontynuować wspomniany temat naszej reprezentacji. Oglądał Pan nasz sparing ze Słowakami?
Tak oglądałem. Jest potencjał w waszych graczach, ale tak jak mówiliśmy ich problem polega na tym, że nie grają w klubach. Patrzy Pan na mnie znów, ale to może być też dobre pytanie do Filipovskiego. Mają takiego zawodnika, który gra jako silny skrzydłowy, zapomniałem jego nazwiska...
Witka
...tak, którego pensja wynosi 140 tys. dolarów grając przede wszystkim w polskiej lidze. Dlaczego? Głównie z powodu przepisu o Polaku na parkiecie. Można sprawdzić jego statystyki w Pucharze ULEB i w ten sposób ocenić co Filipovski myśli o jego umiejętnościach. Korzysta z niego, ponieważ potrzebuje go jako polskiego obywatela. Kiedy przyszedłem do Świecia chciałem mieć w zespole Wójcika i nawet zaczęliśmy już negocjować. Nie byliśmy w stanie sprostać jego wymaganiom finansowym i w efekcie znalazł pracę we Włoszech. Dla mnie to byłoby wspaniale mieć taką osobę w drużynie. Bez względu na to skąd pochodzi. O tyle dziwna jest ta sytuacja dla mnie, że właśnie w ten sposób zaczyna postrzegać się tu ludzi. I tak samo jak pojawiają się pretensje o graczy sprowadzanych z zagranicy to można mieć uwagi o to, że zatrudnia się trenera z Serbii. Naprawdę nie sprowadzam do zespołu nikogo po to by zniszczyć polską koszykówkę. Ona istniała na długo przed tym jak się tu pojawiłem i będzie funkcjonować jak już stąd wyjadę. Opinia o mojej osobie powstanie w oparciu o wynik jaki osiągnę. A kiedy już stąd wyjadę to będę dumny z tego, że będą gracze, którzy dzięki temu, że ciężko pracowali i dawali z siebie wszystko, powiedzą: ten trener pomógł mi bardzo ponieważ udało mi się osiągnąć to czy tamto. Ale, żebyśmy mieli czystą sytuację, proszę mi powiedzieć, kto w mojej drużynie zasługuje na więcej minut na parkiecie. Zamieńmy się na chwilę rolami. To ja teraz będę przeprowadzał wywiad. Którym Polakom moi rodacy zabierają czas na boisku?
Jest Pan nieustępliwy. Dobrze. Trudno porównać nam Lepojevica i Stefanovica, ponieważ nie znamy ich umiejętności, z Kikowskim i Sewerynem. Kikowski dostał szansę u Pana, ale Polacy występują osamotnieni na parkiecie. Dlaczego nie pozwala Pan im na dłuższy jednoczesny pobyt na parkiecie?
Po pierwsze doceniam opinie jakie pojawiają się naokoło, ale budowanie zespołu to moja praca. Niektórzy trenerzy w Polsce mają wielu graczy amerykańskich w drużynie. Nie słyszałem by ktoś się na ten fakt uskarżał. To dziwne. Są ekipy, w których występuje 7-8 Amerykanów i nikt nie narzeka. To pytania wynikają też chyba z tego, że jak się przegra kilka spotkań to zawsze stara się znaleźć jakiś punkt zaczepienia. Kiedy wygraliśmy mecz przeciwko Prokomowi nie pytał mnie Pan o graczy z Bałkanów, pamięta Pan?
Owszem, ale rozmawiamy w szerszym kontekście dotyczącym przyszłości polskiej koszykówki. Ogólna opinia jest taka, że liga jest w tym sezonie mocniejsza, ale z drugiej strony martwimy się o jej popularność w następnych latach.
Dlatego, że Polacy mało grają?
Tak, a skutkiem tego są nienajlepsze wyniki reprezentacji.
Siedem dni temu oglądałem mecz pomiędzy Efesem Pilsen i Lietuvosem Rytas. W pewnym momencie w drużynie Efesu na parkiecie przebywało jednocześnie 5 ciemnoskórych Amerykanów. Co Pan na to powie?
Amerykańska koszykówka jest bardziej widowiskowa niż europejska i zapewne, obok umiejętności, sprowadzanie graczy zza oceanu jest korzystne dla klubów choćby z marketingowego punktu widzenia.
Widział Pan jakieś wsady w meczu z wrocławianami?
Hicks imponował takimi zagraniami.
A jeśli chodzi o naszego przeciwnika? W ich składzie jest sporo graczy z USA.
Zmierza Pan do tego, że tam Stević się tak jedynie popisywał?
Tak. A nie jest Amerykaninem. Ale nie w tym rzecz. Nie chciałbym, żeby ktoś przypisywał mi łatkę kogoś na siłę promującego zawodników z Bałkanów.
Żeby zatem zamknąć ten temat: po co sprowadzono do Polpaku Lepojevica?
Przede wszystkim dlatego, że potrzebujemy wsparcia na treningach i na meczach. Może Lepojević nie jest znany jako gracz euroligowy, ale ma również wyrobioną markę europejską. Był reprezentantem Serbii w kadrze U-22, która wygrała mistrzostwa Europy na Litwie. Później grał w Grecji oraz na Ukrainie. Dobieramy graczy uwzględniając różne aspekty. Biorąc pod uwagę wysokość naszego budżetu Stefanović jest tanim graczem, który w pełni zapewnia wsparcie z ławki na pozycji rozgrywającego. Nie potrzebuję dwóch amerykańskich rozgrywających w drużynie. Po pierwsze dlatego, że wcale nie jest łatwo takich znaleźć. Po drugie taka sytuacja mogłaby zniszczyć to co już wypracowaliśmy i zachwiać np. pozycję Bobby Dixona, który przeciwko Asco Śląskowi zagrał poniżej swojego normalnego poziomu, ale takie jest życie. Powtórzę jeszcze raz: dla mnie jest bez różnicy i absolutnie tego nawet nie komentuję kto jest skąd i dlaczego. Moim zadaniem jest sprawienie by ta drużyna grała coraz lepiej. Dlaczego przychodzą do nas gracze bałkańscy? Ponieważ lepiej znam ten rynek, to na pewno. Znam również wielu Amerykanów, tylko jeśli chcesz by dobrzy Amerykanie nie przyjechali tu tylko w charakterze turystów to musisz zapłacić coraz więcej i więcej pieniędzy. I dobrze jest mieć też pewność, że po 3-4 dniach nie opuszczą drużyny. Mieliśmy taką sytuację w tym sezonie. Przyjeżdża Amerykanin, który miał dobrą opinię, ponieważ udało mu się niemal dostać do NBA, a po pięciu dniach przychodzi do nas i mówi: nie jestem tu szczęśliwy ponieważ nie chcę mieszkać na wsi. Nie jest przyjemnie coś takiego usłyszeć. Ale to też nie jest tak, żeby ktoś po przeczytaniu tego wywiadu nie wyrobił sobie takiej opinii, że nie lubię Amerykanów. Pracuję przecież w Świeciu z trzema graczami z USA i są to świetni, przemili goście, których zatrudnienie było moim pomysłem. A problem z Polakami to nie jest moja sprawa. To m.in. kwestia struktury szkolenia czy pracy z młodzieżą. W przypadku ligi za wyjątkiem może Anwilu wszędzie to wygląda podobnie. Ale łatwo się pracuje kiedy ma się w składzie pięciu reprezentantów kraju.
W Śląsku też mają reprezentanta Polski. Chanas świetnie wypadł w meczu z wami. Zaskoczyła was postawa tego gracza?
Nie. To był jego wieczór, wszystko mu wpadało. Ale trzeba też mu oddać, że to świetny strzelec. Po drugie jednak trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że jest spora różnica pomiędzy Śląskiem i Polpakiem. To dwa różne kluby. Śląsk i Anwil to dwa polskie kluby, które mają w swoich składach dobrych młodych i starszych polskich graczy. Ludzie muszą wiedzieć, że zasada o jednym polskim graczu na parkiecie sprawia, że popyt rośnie, a najlepsi Polscy gracze zarabiają niewyobrażalnie duże pieniądze. Innych klubów, jak naszego, po prostu na to nie stać. Nie mamy np. 120 tys. dolarów by opłacić jakiegoś polskiego gracza.
Wracając do Chanasa chciałbym spytać czy według Pana w perspektywie najbliższych sezonów jest to gracz na pierwszą piątkę naszej kadry? Po odejściu Andrzeja Pluty mamy sporą lukę na pozycji rzucającego.
Myślę, że tak. Gdybym miał u siebie takiego chłopaka to próbowałbym z nim tak postępować jak z Pawłem. Może Pan z nim porozmawiać i na postawie choćby tej rozmowy dostrzec jaki postęp się u niego dokonał. Gdybym ja miał go na podstawie naszej współpracy oceniać to mówiłbym o nim w samych superlatywach: dobrze pracuje, lubi trenować, dąży do doskonalenia, słucha, ma dobre podejście i fantastyczną osobowość. Uważam, że takie osoby jak on powinny być promowane. Ale jeśli się chce mieć więcej takich graczy powinno się posiadać dobry skauting i dbać bardzo o młodych graczy. Staram się, staram...mam nadzieję, że uda mi się jeszcze zdziałać coś z Baryczem. Nikt w Polsce też go nie chciał! Może popełniłem błąd bo nie przewidziałem kontuzji, ale mam nadzieję, że się uda.
Po ponad półrocznym pobycie w Polsce zdołał Pan zapewne wyrobić sobie już opinię o naszym kraju.
Jest ona jak najbardziej pozytywna. Kluby są dobrze zorganizowane, ludzie generalnie lubią koszykówkę. Kibice są tacy jak wszędzie. W Belgii i kibice i dziennikarze też zawsze narzekają jak belgijscy zawodnicy nie grają. Ale w końcu jeśli wygrywasz, a drużyna gra dobrze nikt ci nic nie zarzuca. Uważam, że liga jest trudna i wyrównana, a rezultaty pokazują, że nie można oczekiwać łatwych wyjazdów po pewne zwycięstwa. Uważam, że pełne otwarcie na graczy zagranicznych może nie rokować dobrze na przyszłość polskiej lidze, a może skutkować powtórzeniem modelu niemieckiego, której poziom jest coraz to niższy. Przed paroma laty ta liga była silniejsza od polskiej, a teraz myślę, że jest odwrotnie. Musicie też sobie zdawać z tego sprawę, o czym długo dyskutowaliśmy, że w ten sposób nie wymuszacie na trenerach rozwijania miejscowych talentów. Dzieje się tak dlatego, że wszyscy żyją z dnia na dzień i żaden zespół nie ma planów odnośnie do tego co wydarzy się w kolejnym sezonie. Bardziej istotna jest kalkulacja jakiego polskiego gracza na daną chwilę akurat potrzeba. Aby rozwijać drużyny i graczy indywidualne konieczna jest też praca długofalowa. Wskazane byłoby zatrzymanie w składzie 60-70% graczy. A w Polsce czasami do większych zmian dochodzi w trakcie sezonu, a zespoły przez 6 miesięcy nie są w stanie utrzymać stałego składu. Uważam, że to jest główny problem polskiej koszykówki.
Ratajczakowi nie będzie przykro, kiedy przeczyta co Pan o nim sądzi?
On to wie, ja mu o tym przecież mówiłem. W życiu nie wspomniałbym o tym w wywiadzie zanim bym najpierw z zawodnikiem nie porozmawiał. Jak tutaj przyszedłem to grał od samego początku u mnie. W wygranym meczu z Górnikiem występował na parkiecie przez 19 minut. Wtedy nikt nie pytał mnie o to graczy, z jakich krajów promuję. Dbam tylko o dobro zespołu. Na pewno nie zamierzam nigdy nikogo trzymać na ławce, kto jest w stanie wnieść coś do gry. Ratajczak przez ostatnie 10 dni nie był skoncentrowany i gotowy ani do gry ani do treningów. Tak to w mojej ocenie wyglądało i to jest jedyny powód, dla którego nie grał.