1
Anwil Włocławek
33pkt
2
Trefl Sopot
30pkt
3
Górnik Zamek Książ Wałbrzych
30pkt
4
PGE Start Lublin
29pkt
5
King Szczecin
29pkt
6
Legia Warszawa
28pkt
7
WKS Śląsk Wrocław
27pkt
8
Energa Icon Sea Czarni Słupsk
27pkt
9
Arriva Polski Cukier Toruń
26pkt
10
Dziki Warszawa
26pkt
11
PGE Spójnia Stargard
25pkt
12
Tasomix Rosiek Stal Ostrów Wielkopolski
25pkt
13
Orlen Zastal Zielona Góra
25pkt
14
Tauron GTK Gliwice
24pkt
15
AMW Arka Gdynia
23pkt
16
MKS Dąbrowa Górnicza
22pkt

Asco Śląsk - Anwil: Defensywa na medal!

Autor:
Asco Śląsk - Anwil: Defensywa na medal!
Przeczytasz w 3 minuty

Koszykarze Asco Śląska dali popis gry obronnej w meczu z Anwilem i wygrali 61:57 zdobywając tym samym brązowy medal DBE.

Jak za dawnych lat wrocławianie zakończyli sezon zwycięstwem nad włocławskim zespołem. Co prawda zamiast złotego medalu wywalczyli brązowy, ale i tak dostarczyli swoim kibicom olbrzymiej radości. - Włożyliśmy bardzo dużo siły w ostatnie dwa mecze - mówi Dominik Tomczyk. - Cieszymy się z trzeciego miejsca, ponieważ myślę, że jest odzwierciedleniem tego, co pokazaliśmy w sezonie zasadniczym i play-off. Po spotkaniach z Turowem byliśmy w sporym dołku, ale ostatecznie udało nam się wywalczyć brąz - zakończył skrzydłowy wrocławskiej drużyny. Warto odnotować, że po raz kolejny rozegrał świetne spotkanie. Najdobitniej świadczy o tym fakt, że zebrał z tablicy aż dziewięć piłek i dołożył do tego dorobku trzy przechwyty. Nie mówiąc o ośmiu punktach. Siedemnaście dorzucił Dean Oliver, który mimo problemów z faulami dograł to spotkanie do końca. Dla odmiany ta sztuka nie udała się Otisowi Hillowi i Nikoli Otasevicowi.

Co ciekawe Hill spędził na parkiecie tylko jedenaście minut, ale i tak z dziesięcioma punktami był najlepszym strzelcem Anwilu. Takim samym dorobkiem punktowym może się pochwalić grający znacznie dłużej Seid Hajrić. Po dziewięć zdobyli Goran Jagodnik i Andrzej Pluta. Słabiej niż zwykle spisali się Zbigniew Białek, Nikola Otasević i przede wszystkim Chris Thomas. Zwłaszcza od tego ostatniego oczekuje się czegoś więcej.

Wtorkowy mecz obfitował w ogromne emocje. Oba zespoły niesamowicie gryzły parkiet i kilku zawodników ani przez chwilę nie odpuszczało. Dla nikogo z nich nie było straconych piłek. Imponującym blokiem na Hajricu popisał się niewysoki przecież Brandun Hughes. Czym pewnie totalnie go zaskoczył. Cztery przechwyty odnotował Miha Fon.

Obie drużyny miały w tym spotkaniu tyle samo strat, asyst i celnych rzutów za trzy punkty. To nie koniec - Anwil był minimalnie lepszy na deskach, zaś Śląsk w przechwytach. Wygląda więc na to, że o zwycięstwie gospodarzy zadecydowały niuanse i drobne szczegóły. Takie jak na przykład trochę większa ilość rzutów trafionych za dwa.

Mimo wszystko do przerwy to podopieczni Alesa Pipana wygrywali 34:36. Po przerwie wrocławianie ruszyli do odrabiania strat. Za kluczowe należy uznać pierwsze pięć minut czwartej kwarty, w których gospodarze zdobyli jedenaście punktów, tracąc jedynie dwa. I to nie z gry, tylko z osobistych. - W drugiej połowie zagraliśmy super w obronie- podsumował Andrej Urlep. - Myślę, że po pierwszym meczu, który w fatalnym stylu przegraliśmy przed własną publicznością, nikt nie wierzył, że nam się uda odnieść sukces. Udało się. Chciałbym pogratulować moim zawodnikom - zakończył słoweński szkoleniowiec.

Na pięć minut przed końcem meczu Brandun Hughes trafił za trzy i Śląsk prowadził już 57:54, a włocławianie przez 10 minut nie byli w stanie zdobyć punktów z gry. W końcu na niecałe trzy minuty przed końcem trójkę trafił Białek, spod kosza dwa punkty dorzucił Hajrić, a za trzy trafił Chris Thomas i Anwil przegrywał już tylko pięcioma punktami. Popis gry w defensywie w ostatniej minucie znów dali koszykarze z Wrocławia, a Stević rzucił najpierw dwa punkty spod kosza, a po chwili trafił dwukrotnie z linii rzutów wolnych i było już jasne, że Śląsk wraca na podium koszykarskiej ekstraklasy po dwóch latach przerwy. Końcowy wynik rzutem za trzy punkty ustalił Bartłomiej Wołoszyn.

W Śląsku na parkiecie ani przez chwile nie pojawił się Zendon Hamilton. Trener Urlep wolał stawiać na Odouka i Stevica, którzy odpłacali się mu ogromnym zaangażowaniem. Spore brawa powinien też dostać Kamil Chanas, który mimo niewielkiego wzrostu skutecznie utrudniał życie Goranowi Jagodnikowi.

Andrej Urlep po meczu z Anwilem

Dominik Tomczyk po meczu z Anwilem

Kamil Chanas po meczu z Anwilem

Sportowy ORLEN

Najnowsze aktualności

Najnowsze multimedia

88 zdjęć23.02.2025

3x3 Liga w Katowicach, o awans

Zobacz także
Zapisz się do newslettera

Przed każdą kolejką ORLEN Basket Ligi wysyłamy do kibiców i dziennikarzy newsletter, który zawiera ważne informacje o nadchodzących wydarzeniach oraz linki do najciekawszych wiadomości.

Dziękujemy za zapisanie się do newslettera!

Dziękujemy za zapisanie się na nasz newsletter ORLEN Basket Ligi! Teraz będziesz na bieżąco z najważniejszymi informacjami o nadchodzących wydarzeniach i najciekawszymi wiadomościami. Cieszymy się, że jesteś z nami!

Śledź nas w mediach społecznościowych