Heiko Rannula: Jesteśmy prawdziwą drużyną

- Kiedy przychodziłem do Legii trzy miesiące temu zobaczyłem grupę indywidualistów, którzy nie tworzą zespołu. Od tego czasu wiele się zmieniło. Teraz jesteśmy prawdziwą drużyną. Awans do finału to wielka sprawa. Ale to nie koniec naszej drogi - mówi Heiko Rannula, trener Legii Warszawa.
Wielki sukces Legii Warszawa. Zespół prowadzony przez Estończyka Heiko Rannulę pokonał Anwil Włocławek 3-0 w serii półfinałowej i awansował do wielkiego finału. Powtórzył się scenariusz z sezonu 2021/2022, gdy Legia też pokonała Anwil 3-0 w półfinale. Wtedy warszawianie przegrali z WKS Śląskiem 1-4 w wielkim finale.
Ogromny wkład w obecny sukces Legii ma trener Rannula, który dołączył do klubu pod koniec lutego. Estoński szkoleniowiec robi prawdziwą furorę na parkietach ORLEN Basket Ligi. Legia pod jego rządami wygrała… 15 z 19 meczów w OBL (bilans 6-1 w fazie play-off).
Estończyk wykazał się dużym kunsztem trenerskim, bo zaprowadził zmiany w grze Legii bez wprowadzania większych roszad kadrowych. Do drużyny dołączył jedynie Keifer Sykes, który jest zmiennikiem Andrzeja Pluty. Polak w układance Rannuli odgrywa bardzo istotną rolę. W ostatnich miesiącach zrobił duży progres w swojej grze.
Rannula sprawił, że każdy gracz w Legii ma swoją rolę i czuje się potrzebny. Stworzył prawdziwy zespół. On sam tego nie ukrywa, że gdy pojawił się na pierwszym treningu Legii zobaczył grupę indywidualistów, którzy nie tworzą drużyny. Każdy chodził swoimi drogami. Efekty jego pracy przyszły szybciej niż wszyscy się spodziewali. Awans do finału to ogromny sukces.
- To wyjątkowa sytuacja. Kiedy przychodziłem do Legii trzy miesięce temu zobaczyłem grupę indywidualistów, którzy nie tworzą zespołu. Od tego czasu wiele się zmieniło. Teraz jesteśmy prawdziwą drużyną. Dlatego też mamy świetną energię i pewność siebie na parkiecie. Spójrzmy na to, że w tych play-offs każdy w drużynie miał przynajmniej jeden taki mecz, w którym odegrał bardzo istotną rolę. To świadczy o jakości naszego zespołu - mówi Heiko Rannula, trener Legii Warszawa.
- Mamy zespół. To nie jest tak, że mamy 1-2 liderów, a reszta stoi i się patrzy. Ostatnie mecze pokazują, że każdy dodaje swoją cegiełkę do sukcesów drużyny. W ostatnim spotkaniu bardzo ważni byli Wilczek czy Sykes - dodaje estoński szkoleniowiec.
Legia - pod wodzą Rannuli - aż czterokrotnie ograła Anwil. Raz w rundzie zasadniczej - i to bez McGusty’ego - i trzy razy w półfinale. Estończyk podkreśla, że zespół z Włocławka pod wieloma względami leżał ekipie z Warszawy. Inaczej może być np. w rywalizacji finałowej z Treflem Sopot (2-2 w półfinale z PGE Startem).
- Play-off to kwestia match-upów w poszczególnych meczach. Jestem zdania, że Anwil pasuje nam bardziej niż np. grający bardzo fizycznie zespół Trefla Sopot. Jeśli jednak chcesz zostać mistrzem, musisz pokonać każdego na swojej drodze. Wygrana w sezonie zasadniczym we Włocławku, kiedy graliśmy bez Kamerona dała nam sporo pewności siebie. Zawodnicy poczuli, że mogą ograć Anwil - zauważa Heiko Rannula.
Legia w sobotę pozna finałowego rywala. Pewne jest jedno: dwa pierwsze mecze rozegra na wyjeździe (poniedziałek / środa).
- Awans do finału to wielka sprawa. Ale to nie koniec. Nadal jesteśmy głodni. Wiemy, że musimy kontynuować tę drogę i pokazać tę grę w kolejnych spotkaniach - zaznacza Estończyk.