Loren Jackson: Słupsk to polski Belgrad!
- Nowi ludzie w Legii nie widzieli mnie w zespole. Szkoda, bo chciałem tam wrócić. Miałem ofertę z Rasty Vechta, ale wybrałem Czarnych, bo tu będę pełnił rolę lidera. To dla mnie duże wyzwanie. Blassingame? Muszę obejrzeć mecze z jego udziałem - mówi Loren Jackson, nowy gracz Energa Icon Sea Czarnych Słupsk.
Karol Wasiek: Naszą rozmowę chciałbym zacząć od wątku Legii Warszawa, która nie zaproponowała ci przedłużenia kontraktu na sezon 2024/2025. Czy byłeś tym faktem zaskoczony?
Loren Jackson, zawodnik Energa Icon Sea Czarni Słupsk: Wszyscy doskonale wiedzą, że planowałem wrócić do Legii na sezon 2024/2025, bo mam tam niedokończoną robotę. Ostatnie rozgrywki nie potoczyły się po mojej myśli. Oczekiwałem, że zajdziemy znacznie dalej w ORLEN Basket Lidze.
Legia nie podjęła ze mną rozmów. Czy jestem zaskoczony? Nie, bo tak wygląda ten biznes. Wiem, że w Legii są nowi ludzie w departamencie sportowym i to oni podejmują kluczowe decyzje ws. kadrowych. Klub poszedł w innym kierunku i ja to rozumiem. Nie mam do nikogo pretensji.
Jak oceniasz pobyt w Legii? To był udany okres w twojej karierze?
- Pobyt w Legii był udany. Podobała mi się w Warszawie atmosfera na meczach, miałem dobry kontakt z trenerami. Prezes Jankowski okazał mi dużo szacunku w trudnym dla mnie okresie w karierze. Legia była moim trzecim klubem w zeszłym sezonie. To był szalony czas. Wszyscy w klubie pomogli mi odzyskać pewność siebie i ponownie cieszyć się grą.
Oczywiście nie mogę zapomnieć o moich kolegach z zespołu - Christianie, Aricu i pozostałych graczach. Sprawili, że wejście do drużyny było bardzo łatwym procesem. Pozwolili mi być sobą na i poza parkietem. Uwielbiałem ich energię i starałem się z tego czerpać garściami.
W drugiej części sezonu przeciwnicy mieli sporo problemów z Legią. Pojawiały się głosy, że nikt z tym zespołem nie chciał grać w play-off. Też docierały do was takie sygnały?
- Tak. Niektórzy obawiali się nas. Wiem, że Legia jest klubem, który wywołuje wielkie emocje w Polsce. To mi się bardzo podobało. Lubię tego typu rywalizację, że wszyscy na ciebie gwiżdżą i krzyczą. To mnie napędzało do jeszcze lepszej gry.
Wiem, że latem miałeś ofertę z Rasty Vechta, zespołu, który przystąpi do rozgrywek Basketball Champions League, ale ostatecznie wybrałeś propozycję Energa Icon Sea Czarnych Słupsk. Dlaczego?
- Rozmawiałem z trenerami obu tych zespołów. To były fajne i merytoryczne dyskusje, do których nie mam żadnych zastrzeżeń. Wybrałem Czarnych, bo grę tu - w Słupsku - traktuję jako wielkie wyzwanie. Nie ukrywam, że podoba mi się granie w ORLEN Basket Lidze. Wszystko jest tu dobrze zorganizowane, rozgrywki stoją na wysokim poziomie. Chcę rozegrać w Polsce cały sezon, a nie tylko cztery miesiące, tak jak to miało miejsce w Legii Warszawa.
Jak widzisz siebie w zespole ze Słupska?
- W Czarnych będę jedną z głównych postaci w zespole, czyli będę pełnił taką rolę, jaką miałem w większości zespołów w karierze. Poza Legią i krótkim epizodem we Włoszech. Teraz znów wracam do roli lidera, co mi osobiście bardzo odpowiada.
W Słupsku jest doskonała atmosfera. Byłem w szoku, gdy zobaczyłem liczbę ludzi na naszej prezentacji i sparingu z Treflem Sopot. Atmosfera była kapitalna. To było coś wyjątkowego. Wow!
W przeszłości grałem przeciwko Partizanowi, gdy na trybunach było 20 tysięcy kibiców i atmosfera była piekielnie gorąca. Tu w Gryfii co prawda nie ma tylu fanów na trybunach, ale atmosfera jest bardzo podobna. Słupsk to polski Belgrad! Nikt nie będzie chciał grać przeciwko nam w Gryfii. Energia kibiców będzie nas niosła do wielkich rzeczy w tym sezonie.
Znasz Jerela Blassingame’a?
- Nie wiem, kim jest Jerel Blassingame, ale muszę poszukać informacji na jego temat, ponieważ ostatnio często spotykam się z jego nazwiskiem w odniesieniu do mnie.
To amerykański rozgrywający, który przed laty był wielką gwiazdą słupskiego zespołu. Często był nazywany “generałem”. Kibice widzą sporo podobieństw między wami.
- To świetnie! Na pewno zapoznam się z informacjami na jego temat. Obejrzę też klipy z jego występami i wtedy będziemy mogli wrócić do tematu.
W Legii tworzyłeś duet z Christianem Vitalem. Teraz twoim partnerem na obwodzie będzie Alex Stein. Czy udało wam się już złapać nić porozumienia na parkiecie?
- Ciekawostką jest fakt, że obaj jesteśmy z tej samej agencji koszykarskiej, więc nasza współpraca musi układać się wzorowo (śmiech). Jesteśmy na etapie łapania wspólnego flow. Docieramy się. Z każdym meczem wyglądamy coraz lepiej. Myślę, że naszym dużym atutem będzie szybkość i łatwość zdobywania punktów i kreowania pozycji. O tym duecie będzie głośno w OBL. Jestem przekonany, że nasza drużyna będzie bardzo groźna dla innych.
Trenerom udało się zbudować taki zespół, w którym zawodnicy czują odpowiedzialność za wyniki i znają swoją rolę. Każdy walczy na treningach o swoją pozycję. Nikt nie odpuszcza. To jest super, bo w ten sposób buduje się zwycięską mentalność.
Jaki stawiasz sobie cel na ten sezon?
- Fajnie byłoby znaleźć się w pierwszej “szóstce” po rundzie zasadniczej, by uniknąć fazy play-in. Mam też swój osobisty cel, ale na razie nie będę o nim mówił w wywiadach. To coś, co zostawię na później. Wrócimy do tego pytania po sezonie. Teraz to tajemnica!
Słupsk - w porównaniu do Warszawy - jest znacznie mniejszym miastem. Nie przeszkadza ci to?
- Nie. Słupsk ma bardzo dobre restauracje, poza tym ja nie jestem typem człowieka, który spędza dużo czasu poza domem. Lubię spędzać czas w domu. Często gram w gry na konsoli. W mieszkaniu mam dobre WI-FI, więc nie narzekam (śmiech).