1
Anwil Włocławek
53pkt
2
Trefl Sopot
51pkt
3
Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski
49pkt
4
King Szczecin
49pkt
5
Legia Warszawa
49pkt
6
WKS Śląsk Wrocław
47pkt
7
MKS Dąbrowa Górnicza
46pkt
8
PGE Spójnia Stargard
46pkt
9
Polski Cukier Start Lublin
46pkt
10
Dziki Warszawa
46pkt
11
Icon Sea Czarni Słupsk
44pkt
12
Arriva Polski Cukier Toruń
43pkt
13
Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia
39pkt
14
Tauron GTK Gliwice
39pkt
15
Enea Stelmet Zastal Zielona Góra
38pkt
16
Muszynianka Domelo Sokół Łańcut
35pkt

Kacper Gordon: Skupić się na faktach

Autor:
Kacper Gordon: Skupić się na faktach
Przeczytasz w 6 minut

- Koszykówka to moja główna pasja, której poświęcam ogrom czasu, ale nie zapominam o innych rzeczach. Cały czas studiuję, rozwijam się w dziedzinie marketingu. Poza tym mam różne hobby - uwielbiam m. in. parzyć kawę, czy czytać książki. Staram się być aktywny. Nie lubię siedzenia na kanapie - mówi Kacper Gordon, zawodnik Krajowej Grupy Spożywczej Arki Gdynia. 

Karol Wasiek: Chciałbym rozpocząć od Śląska Wrocław, z którym do niedawna byłeś związany długoletnim kontraktem. Jakie emocje tobie towarzyszyły, gdy latem zawarliście porozumienie ws. rozwiązania umowy?

Kacper Gordon, koszykarz Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia: To był taki miks emocji. Na pewno było uczucie niedosytu, że moja przygoda dobiegła końca, bo nie ukrywam, że w momencie podpisywania umowy liczyłem na to, że to właśnie w Śląsku Wrocław uda się wejść na fajny poziom w ekstraklasie. To klub z dużymi tradycjami i świetnymi wynikami w przeszłości. Było to jedno z moich małych marzeń. Ale życie... napisało swój scenariusz. Nasze drogi się rozeszły. Po raz kolejny na własnej skórze odczułem, że koszykówka to biznes.

Czy mocno to przeżyłeś?

- Nie. Wręcz przeciwnie. Od razu pojawiła się motywacja do działania. Chciałem skupić się na moim dalszym rozwoju koszykarskim.

Gdybyś mógł cofnąć czas, to podjąłbyś taką samą decyzję ws. długoletniego kontraktu ze Śląskiem Wrocław?

- To jest pytanie, które sam sobie często zadaję. Myślę, że na tamten moment - mimo wszystko - to była dobra decyzja. Gdy miałem 18 lat dostałem możliwość gry na poziomie ekstraklasy przez pół sezonu. Średnio na parkiecie spędzałem ponad 13 minut, co było dla mnie wtedy kompletną abstrakcją. Nikt wtedy - z moich rówieśników - nie grał na takim poziomie w OBL. To było możliwe dzięki podpisaniu takiego kontraktu ze Śląskiem. Później były lekkie perturbacje i zawirowania, ale na pewno we Wrocławiu rozwinąłem swoje umiejętności.

Przed poprzednim sezonem powiedziałeś jasno i klarownie: "nie interesuje mnie gra na poziomie I ligi, chcę spróbować w OBL"

- Tak. Dostałem jasny i konkretny komunikat ze strony władz WKS Śląska Wrocław, że w sezonie 2022/2023 będę grał głównie w pierwszoligowych rezerwach. "O minuty w ekstraklasie będzie ciężko" - usłyszałem. Gdy dostałem taki przekaz, od razu zdecydowałem, że chcę poszukać nowego miejsca pracy na poziomie ekstraklasy. Cieszę się, że dość szybko z agentem udało nam się znaleźć klub. Trafiłem pod skrzydła trenera Milosa Mitrovicia.

No właśnie. Nie wszyscy wiedzą, że wy już wcześniej ze sobą współpracowaliście i byłeś nawet zawodnikiem klubu z Gdyni.

- Tak! Zostałem wypożyczony na turniej młodzieżowej Euroligi. To była inicjatywa trenera Milosa Mitrovicia, który zbudował drużynę na bazie swojej gdyńskiej ekipy, dokładając do tego czterech zawodników z Polski. To była kapitalna przygoda. Zajęliśmy 7. miejsce, pokonując w ostatnim spotkaniu Panathinaikos Ateny. W trakcie turnieju zetknąłem się z zawodnikami z europejskiego i światowego poziomu. Kilku z nich gra teraz w NBA - m. in. Nikola Jović w Miami Heat.

Jak wyglądał wybór klubu przed sezonem 2023/2024 ORLEN Basket Ligi? Dlaczego zdecydowałeś się na Krajową Grupę Spożywczą Arkę Gdynia?

- Zacznę od tego, że byłem bardzo nastawiony na pozostanie w Arriva Twardych Piernikach Toruń. Nie ukrywam, że kusząca była wizja - razem z Wojtkiem Tomaszewskim - wejścia "w buty" Aarona Cela i Bartosza Diduszki, którzy od lat stanowią o sile tego zespołu. Dobrze się tam czułem, ale nie do końca wiedziałem, jaka będzie koncepcja i wizja zespołu na kolejny sezon. W Arce dostałem konkrety. Ktoś mądry mi powiedział: "Kacper, skup się na faktach". Te fakty wziąłem właśnie pod uwagę.

Nie ukrywam, że gdy zadzwonił trener Wojciech Bychawski, którego znałem z wcześniejszej współpracy, to byłem mocno nastawiony na tę gdyńską opcję. Choć mocno na transfer naciskał także trener Boris Balibrea z MKS Dąbrowa Górnicza. Miał fajny pomysł na mnie, odbyliśmy bardzo konkretną rozmowę na temat przyszłości. Trochę zrobił mi mętlik w głowie tymi planami, które na papierze wyglądały bardzo dobrze. Też o tym myślałem, ale ostatecznie zaufałem trenerowi Bychawskiemu. I nie żałuję tego. Jestem bardzo zadowolony z pobytu w Gdyni. Nie mam prawa na nic narzekać.

W Trójmieście jest kilku zawodników z wrocławską przeszłością - Kacper Marchewka, Maks Wilczek, Szymon Tomczak czy Jakub Musiał. Jeden z nich powiedział mi: zapytaj Kacpra o ksywkę "Dzidek". Jak do tego doszło?

- To wynikło z naszej znajomości z Olkiem Dziewą, Tomkiem Żeleźniakiem, Sebastianem Bożenko, Maksem Zagórskim, Szymonem Tomczakiem czy Jakubem Musiałem. To super czas pod kątem ludzkich znajomości. Udało się zbudować relacje na lata. Do dzisiaj mam kontakt z tą grupą. Chłopacy w pewnym momencie, z racji tego, że byłem najmniejszy i najmłodszy, nazwali mnie "Dzidkiem". Tak się przyjęło i zostało. Niestety nie mam wpływu na tę ksywkę. Nie ukrywam, że nie jest to moja ulubiona ksywka. Ale co zrobić... (śmiech).

Co robisz poza koszykówką? Czym wypełniasz swój wolny czas?

- Koszykówka to moja główna pasja, której poświęcaj ogrom czasu, ale nie zapominam o innych rzeczach. Cały czas studiuję, rozwijam się w dziedzinie marketingu. Poza tym mam różne hobby - uwielbiam m. in. parzyć kawę, czy czytać książki. Na pewno nie narzekam na nudę. Staram się być aktywny. Nie lubię siedzenia na kanapie.

Studiujesz, bo...?

- To kierunek, który mnie interesuje na co dzień. Studiuję "media design i marketing wizerunkowy" na Dolnośląskiej Szkole Wyższej we Wrocławiu. Jestem aktualnie na trzecim roku studiów licencjackich. Zabieram się właśnie za pisanie pracy dyplomowej.

Da się to połączyć z koszykówką?

- Tak. Wszystko jest bardzo dobrze zorganizowane. Słowa uznania dla ludzi i wykładowców z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej. Mogę liczyć na ich przychylność w kontekście zaliczeń czy egzaminów.

Czy jedną z twoich pasji jest żeglowanie?

- Tak. Mój tata dużo żeglował na Mazurach. Trochę we mnie to zaszczepił. Jeździłem nawet na obozy żeglarskie w czasach dzieciństwa. Od 8. do 15. roku życia pływałem co roku po Mazurach. Z dużym sentymentem do tego wracam.

Jest szansa na wspólne żeglowanie z Jakubem Musiałem na jednej łódce?

- Ha, ha! Coś pomyślimy, jest na to szansa. Padła nawet propozycja ze strony Kuby. Myślę, że czas do tego wrócić.

Jak ważną rolę w twoim życiu zaczęła odgrywać psychologia? To prawda, że regularnie uczęszczasz na sesje z psychologiem sportu?

- Jest to istotny element mojej rutyny cotygodniowej. Pracuję z Dominiką Kuchtą. Do tej współpracy doszło dzięki moim agentom: Grzegorzowi Kuligowi i Boguszowi Mizerskiemu. Jestem z tej współpracy bardzo zadowolony. To ważna kwestia przygotowań do meczów i treningów. Pracuję nad koncentracją, świadomością tego, co dzieje się w mojej głowie podczas spotkań i zajęć. Uważam, że to jest bardzo ważne, zwłaszcza, że koszykówka jest bardzo dynamicznym sportem i trzeba reagować na różne sytuacje.

Uważam, że psychologia sportu nie jest ważna tylko wtedy, gdy mamy problem i chcemy o tym porozmawiać. Po rozmowie z Dominiką Kuchtą zobaczyłem, że jest dużo miejsca do rozwoju i poprawy. Od naszego pierwszego spotkania bardzo dużo się nauczyłem i dowiedziałem na temat swojego organizmu.

Usłyszałem, że - by pobudzić organizm - dokonałeś zmian w porannej rutynie. Jak wyglądają te zmiany?

- Te poranki są w tym momencie dla mnie najistotniejsze. Zawsze miałem problem z energią i wybudzeniem się. Często byłem taki "przymulony". Dużo o tym rozmawialiśmy z Dominiką. Wprowadziliśmy zmiany. Teraz mam za każdym razem kilkuminutową jogę, która nazywa się "powitaniem słońca". Fajnie mnie pobudza do życia. Następnie zimny prysznic. Początki były trudne, ale przyzwyczaiłem się. Z perspektywy czasu uważam to za strzał w dziesiątkę.

 

 

 

4f - pzkosz

Najnowsze aktualności

Najnowsze multimedia

80 zdjęć20.06.2024

Gala ORLEN Basket Ligi, część 1

Zobacz także
Zapisz się do newslettera

Przed każdą kolejką ORLEN Basket Ligi wysyłamy do kibiców i dziennikarzy newsletter, który zawiera ważne informacje o nadchodzących wydarzeniach oraz linki do najciekawszych wiadomości.

Dziękujemy za zapisanie się do newslettera!

Dziękujemy za zapisanie się na nasz newsletter ORLEN Basket Ligi! Teraz będziesz na bieżąco z najważniejszymi informacjami o nadchodzących wydarzeniach i najciekawszymi wiadomościami. Cieszymy się, że jesteś z nami!

Śledź nas w mediach społecznościowych