1
Anwil Włocławek
14pkt
2
Trefl Sopot
13pkt
3
Górnik Zamek Książ Wałbrzych
12pkt
4
Legia Warszawa
12pkt
5
King Szczecin
11pkt
6
Dziki Warszawa
11pkt
7
Energa Icon Sea Czarni Słupsk
10pkt
8
Start Lublin
10pkt
9
MKS Dąbrowa Górnicza
10pkt
10
WKS Śląsk Wrocław
10pkt
11
PGE Spójnia Stargard
10pkt
12
Arriva Polski Cukier Toruń
10pkt
13
Tauron GTK Gliwice
10pkt
14
Zastal Zielona Góra
9pkt
15
Tasomix Rosiek Stal Ostrów Wielkopolski
8pkt
16
AMW Arka Gdynia
8pkt

Mateusz Ponitka: Sukcesy z kadrą cieszą najbardziej

Autor:
Mateusz Ponitka: Sukcesy z kadrą cieszą najbardziej
Przeczytasz w 6 minut

- Gra w reprezentacji to wielki honor i duma. To ogromne wyróżnienie. W kadrze jest 12-15 najlepszych zawodników, którzy reprezentują dany kraj na arenie międzynarodowej. Wszyscy jesteśmy tu w jednym celu. Nie ma żadnych podziałów. Gdy zakładam koszulkę z orzełkiem na piersi, to czuję wielką dumę i satysfakcję - mówi Mateusz Ponitka. 

Karol Wasiek: Dlaczego Mateusz Ponitka nie ma social-mediów? Kiedy był taki moment, gdy powiedziałeś: "stop, trzeba to usunąć"?

Mateusz Ponitka, zawodnik Partizana Belgrad i reprezentacji Polski: Myślę, że mijają już dwa lata od momentu, gdy skasowałem wszystkie media społecznościowe. Nie ukrywam, że zacząłem w życiu dostrzegać rzeczy, których wcześniej nie widziałem. I dlatego też zdecydowałem się na taki krok, by usunąć się z social-mediów i zacząć żyć "prawdziwym życiem". To było marnotrawstwo czasu. Irytowało to mnie. Nic mi to tak naprawdę nie dawało. Widziałem coraz więcej głupot, hejtu, nieprzychylnych komentarzy i nieżyczliwości ludzi względem siebie. Mam jeszcze jedno spostrzeżenie.

Jakie?

- Funkcjonując w social-media często czułem się gorzej niż przed włączeniem telefonu. Postanowiłem więc wyrzucić te aplikacje ze swojego życia, bo były mi kompletnie niepotrzebne. Ci ludzie, z którymi chcę mieć kontakt i na których mi zależy, mają mój numer telefonu i mogą do mnie zadzwonić w każdej chwili.

To prawda, że przekazałeś swój numer kadrowiczom, którzy mogą do ciebie zadzwonić w dowolnym momencie?

- Tak, to prawda. O każdej porze dnia i nocy. Powtarzam im za każdym razem: "panowie, jeśli ktoś ma ochotę porozmawiać, poradzić się, wyżalić lub pożartować, to proszę dzwonić. Jestem do dyspozycji i otwarty na różne kwestie".

Domyślam się, że najczęściej dzwoni Aleksander Balcerowski.

- Tak. "Oluś" dzwoni dość często, można powiedzieć, że jesteśmy w stałym kontakcie. Dużo rozmawiamy. Uważam, że to jest zawodnik o ogromnych umiejętnościach. Mam takie spostrzeżenie, że - nie licząc Macieja Lampego - "Oluś" ma największy potencjał sportowy wśród graczy podkoszowych. On może wszystko. Niesamowity gracz. "Sky is the limit" - to hasło idealnie do niego pasuje. Kwestia tego, by pozostał sobą. Bo jest fajną, otwartą i szczerą osobą. Ważne, by pieniądze, które zarobi, go nie zmieniły.

Czy pod względem mentalnym zrobił spory progres w ostatnich latach?

- Tak i to mnie, Dominika Narojczyka czy Łukasza Koszarka cieszy najbardziej. Dorzuciłbym do tego grona jeszcze Michała Sokołowskiego. Wszyscy dorzuciliśmy swoje do tego, by "Oluś" zrobił spore postępy pod względem mentalnym. Myślę, że z chłopca stał się prawdziwym mężczyzną. Będziemy robić wszystko, by pomóc mu w zrobieniu światowej kariery. Chcemy, by za kilka lat przejął tę reprezentację i prowadził ją do dalszych sukcesów.

Czy rozmawialiście na temat jego transferu do Panathinaikosu? Wyraziłeś swoje zdanie?

- Była rozmowa. Powiedziałem mu, jak wyglądał ostatni sezon w Atenach, jak funkcjonuje klub, choć należy mieć na uwadze warunki, jakie panowały w ostatnim sezonie. To będzie nowy zespół, nowi ludzie i nowe oczekiwania. Dlatego za dużo mu nie opowiadałem, bo to trochę mijało się z celem. Każdy podejmuje własne decyzje. "Oluś" będzie grał w Eurolidze i to jest świetna informacja. Trzymam za niego kciuki.

Sukcesy w kadrze stoją najwyżej w hierarchii Mateusza Ponitki?

- Tak, bo gra w reprezentacji to wielki honor i duma. To ogromne wyróżnienie. W kadrze jest 12-15 najlepszych zawodników, którzy reprezentują dany kraj na arenie międzynarodowej. Wszyscy jesteśmy tu w jednym celu. Nie ma żadnych podziałów. Gdy zakładam koszulkę z orzełkiem na piersi, to czuję wielką dumę i satysfakcję. Zwłaszcza, że w ostatnim czasie pojawiły się ogromne sukcesy po wielu latach posuchy. Uważam, że pewne sprawy sobie poukładaliśmy i idziemy w świetnym kierunku. Co jest najważniejsze: każdy za każdego pójdzie w ogień. Ten zespół pokazuje charakter. Nie mamy jednego gwiazdora, który zdobywa po 30-35 punktów. Tutaj każdy ciężko pracuje na parkiecie, dokładając swoją cegiełkę, czując wielką satysfakcję z kolejnych zwycięstw. Nie ma czegoś takiego, że pięć osób grało, a siedem tylko patrzyło na ławce. Także organizacyjnie zrobiliśmy krok do przodu.

Co masz na myśli?

- Za czasów prezesa Grzegorza Bachańskiego też organizacyjnie wszystko było w porządku, nie mogliśmy na nic narzekać, ale teraz wskoczyliśmy na jeszcze wyższy level. Prezes Radosław Piesiewicz robi wszystko, by organizacyjnie było to dopięte na ostatni guzik. Trzeba mu oddać, że w ostatnich latach wykonał dużo dobrej pracy. Można na niego liczyć. Jeśli ciężko pracujesz, starasz się, to nigdy z nim nie będziesz miał żadnych problemów. To konkretny facet. Jest też dużo ludzi wokół kadry, którzy pracują na jej sukcesy. Sportowo i organizacyjnie robimy kroki do przodu.

Kiedyś - za czasów trenera Taylora - powiedziałeś takie słynne słowa o atmosferze w zespole, które odbiły się sporym echem w środowisku. Mówiłeś: "Atmosfera robi różnicę. To podobnie jak z wyjściem na imprezę. Jeżeli pójdziesz do super dyskoteki, ale w słabym towarzystwie, to masz małe szanse na dobrą zabawę. Z kolei jeśli pójdziesz do największej meliny, ale z "ziomeczkami", to wszystko wygląda zupełnie inaczej. Prawda jest taka, że nieważne gdzie byśmy się spotkali, to zawsze między nami będzie dobra chemia". Czy teraz te słowa są aktualne względem obecnego zespołu?

- Jak najbardziej! Spójrz na historię. Jest wiele przykładów drużyn, które miały wielkie indywidualności, a odpadały w przedbiegach. Dlatego, że nie było tam atmosfery, wspólnego zaufania, podziału ról i hierarchii. Tak się nie da zbudować sukcesu w sporcie zawodowym. Uważam, że atmosfera w zespole to taki x-factor. To robi gigantyczną różnicę. Nawet gracze o mniejszych umiejętnościach potrafią wskoczyć na wyższy poziom.

Czy tak było w trakcie tegorocznego turnieju prekwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich w Gliwicach? Pytam, bo w drużynie było sporo graczy bez większego doświadczenia reprezentacyjnego.

- Myślę, że każdy z nich miał takie poczucie, iż jest potrzebny w zespole i nie ma na nim żadnej presji. Wspieramy się nawzajem w tych lepszych i gorszych chwilach. Mówimy do tych młodszych graczy: "to jest wasz czas, grajcie, nie bójcie się. Macie wsparcie starszyzny".

Przejdźmy jeszcze do spraw klubowych. Śledziłeś ruchy transferowe Partizana Belgrad? Pytam, bo skład robi ogromne wrażenie.

- Z racji tego że nie mam social mediów, to wszystko dochodziło do mnie z opóźnieniem. Nie byłem z tym na bieżąco. Nie czytałem tych plotek-ploteczek. Skład faktycznie robi wrażenie, udało się pozyskać ciekawych zawodników. Jest dwóch graczy prosto z NBA: P.J. Dozier i Frank Kaminsky. Zobaczymy teraz, jak to wszystko zafunkcjonuje na parkiecie.

Oglądasz mecze ORLEN Basket Ligi?

- Tak. Jestem na bieżąco z wydarzeniami. Oglądam mecze w wolnej chwili. Lubię zobaczyć, jak sobie radzą chłopacy z reprezentacji w swoich klubach. Powiem szczerze, że niektóre drużyny w poprzednim sezonie grały bardzo fajną koszykówkę. Byłem pod dużym wrażeniem Kinga Szczecin, zespołu, który prowadzi Arkadiusz Miłoszewski. Znam tego trenera i mocno mu kibicuję. Wykonał w ostatnim sezonie świetną pracę. Naprawdę dobrze się to oglądało. Obserwowałem poczynania Anwilu Włocławek w FIBA Europe Cup, Śląska Wrocław w EuroCupie i Legii Warszawa w Basketball Champions League.

Czyli koszykówka to nie tylko praca, ale też pasja?

- Oczywiście! Uważam, że aż za dużo czasu poświęcam koszykówce. Oglądam mnóstwo meczów w trakcie sezonu. Czasami mam wrażenie, że tych spotkań jest za dużo w moim życiu. Może czas zmienić ten trend?

NBA jest na twojej rozpisce?

- Nie. Nie oglądam spotkań. Nie jestem nawet na bieżąco.

Jaka jest twoja opinia na temat rozgrywek OBL?

- Brakuje mi nieco kontynuacji w poszczególnych drużynach. Mam na myśli zawodników, którzy migrują, zmieniają kluby po kilku miesiącach. Fajnie byłoby podpisywać z graczami dłuższe kontrakty, by zachować pewną tożsamość i mieć kontynuację w myśli szkoleniowej. Choć zdaję sobie sprawę z tego, że OBL to taka trampolina do wyższych lig. Wiem, że wiele elementów się na to składa.

 

 

 

ORLEN

Najnowsze aktualności

Najnowsze multimedia

79 zdjęć18.11.2024

PGE Spójnia Stargard - Górnik Zamek Książ Wałbrzych

Zobacz także
Zapisz się do newslettera

Przed każdą kolejką ORLEN Basket Ligi wysyłamy do kibiców i dziennikarzy newsletter, który zawiera ważne informacje o nadchodzących wydarzeniach oraz linki do najciekawszych wiadomości.

Dziękujemy za zapisanie się do newslettera!

Dziękujemy za zapisanie się na nasz newsletter ORLEN Basket Ligi! Teraz będziesz na bieżąco z najważniejszymi informacjami o nadchodzących wydarzeniach i najciekawszymi wiadomościami. Cieszymy się, że jesteś z nami!

Śledź nas w mediach społecznościowych