21. kolejka: Pewna wygrana BM Slam Stali w Dąbrowie Górniczej
Siódme z rzędu zwycięstwo BM Slam Stali w PLK! Ostrowianie wygrali w Dąbrowie Górniczej z MKS 78:61. Polpharma Starogard Gdański pewnie pokonała Polski Cukier Toruń 90:73, a Energa Czarni Słupsk, dzięki rewelacyjnemu finiszowi, wygrała z PGE Turowem Zgorzelec 90:73 w najciekawszych sobotnich meczach Polskiej Ligi Koszykówki. Sporo emocji było też w Kutnie, gdzie ostatecznie Anwil zwyciężył po dogrywce 95:88.
MKS Dąbrowa Górnicza - BM Slam Stal Ostrów Wlkp. 61:78
Trochę lepiej w to spotkanie weszli goście, którzy po trójce Kamila Chanasa prowadzili 6:2. MKS miał spore problemy z konstruowaniem ataku, ale dzięki późniejszej akcji Przemysława Szymańskiego doprowadził do wyrównania. BM Slam Stal ma jednak w składzie Szymona Szewczyka - dzięki niemu ponownie uciekała rywalom. Ostatecznie po jego trójce goście wygrywali po 10 minutach 18:11. W drugiej części meczu zespół trenera Emila Rajkovicia jeszcze bardziej powiększał przewagę dzięki rzutom z dystansu Szewczyka i Marca Cartera. Dąbrowianie starali się odpowiadać trafieniami Bartłomieja Wołoszyna i Marcina Piechowicza, ale to ciągle było za mało. Swoją szybkość pokazywał Aaron Johnson, który jednocześnie idealnie podawał do wysokich graczy, a to pozwalało ostrowianom na kontrolowanie sytuacji. Po rzucie Christo Nikołowa BM Slam Stal wygrywała na koniec pierwszej połowy 43:31.
Dzięki trafieniom Witalija Kowalenki i Kerrona Johnsona gospodarze zbliżyli się na początku trzeciej kwarty na siedem punktów. Później z dystansu trafiali jednak chociażby Szymon Szewczyk i Aaron Johnson, a to oznaczało, że sytuacja wracała do “normy”, korzystnej właśnie dla tej ekipy. W końcówce straty zmniejszył jeszcze Bartłomiej Wołoszyn, ale to BM Slam Stal wygrywała po 30 minutach 60:51. Początek ostatniej kwarty nie był zbyt ofensywny, ale ciągle ciekawa była rywalizacja Kerrona i Aarona Johnsonów. Trzy minuty przed końcem po kolejnej akcji Marca Cartera ostrowianie mieli już 15 punktów przewagi i zwycięzca tego meczu był już właściwie znany. Ostatecznie goście wygrali 78:61.
Najlepszym zawodnikiem ostrowian był Szymon Szewczyk z 19 punktami i ośmioma zbiórkami.Po 14 punktów dodali Marc Carter i Shawn King. W ekipie gospodarzy wyróżniał się Kerron Johnson z 13 punktami.
Energa Czarni Słupsk – PGE Turów Zgorzelec 78:72
W spotkanie lepiej weszli gospodarze, którzy m.in. dzięki Marcusowi Ginyardowi i Chavaughnowi Lewisowi prowadzili 12:2. Zgorzelczanie mieli ogromne problemy w ofensywie, a Energa Czarni doskonale to wykorzystała. Później uaktywnili się w ataku Kirk Archibeque i Denis Ikovlev, ale po 10 minutach to słupszczanie wygrywali 23:13. Drugą kwartę goście rozpoczęli od serii 10:0 i po kolejnych akcjach Archibeque’a doprowadzili do remisu! To zdecydowanie wyrównało rywalizację, a PGE Turów potrafił wychodzić nawet na prowadzenie. Ostatecznie dzięki trójce Bartosza Bochny ekipa trenera Mathiasa Fischera wygrywała po pierwszej połowie 38:34.
Zaraz na początku trzeciej kwarty do remisu doprowadził David Kravish, ale kolejna seria 7:0 i trafienie Denisa Ikovleva dawały spokój gościom. Sytuację bardzo starali się zmieniać Anthony Goods oraz Grzegorz Surmacz – to jednak nie wystarczało na efektywne odrabianie strat. Ostatecznie po 30 minutach PGE Turów wygrywał, ale tylko 59:56. Po trójce Goodsa Energa Czarni zbliżyła się na dwa punkty, ale kolejne rzuty Michała Michalaka i Ikovleva dawały kontrolę zgorzelczanom. Słupszczanie znani są ze swojej ambicji, więc nic dziwnego, gdy po trafieniach Bachynskiego i Lewisa zmniejszyli straty do trzech punktów. Końcówka meczu w ogóle należała do ekipy trenera Robertsa Stelmahersa. W ostatnich dwóch minutach gospodarze zanotowali serię 10:0, a jednym z najważniejszych graczy był Mantas Cesnauskis. Zgorzelczanie byli nieskuteczni i musieli uznać wyższość Energi Czarnych 78:72.
Najlepszym strzelcem gospodarzy był Marcus Ginyard z 16 punktami. Po 13 dołożyli Mantas Cesnauskis i Anthony Goods. W ekipie gości wyróżniał się Denis Ikovlev z 19 punktami, sześcioma zbiórkami i sześcioma asystami.
Polfarmex Kutno – Anwil Włocławek 88:95 (po dogrywce)
Początek meczu był bardzo wyrównany i mimo że to Anwil był stroną przeważającą, to po trafieniach Michaela Frasera i Sebastiana Kowalczyka na prowadzenie potrafili wychodzić gospodarze. Po późniejszej kolejnej trójce tego ostatniego Polfarmex miał nawet siedem punktów przewagi. Straty rzutem z dystansu zmniejszył jeszcze później Toney McCray. Na początku drugiej kwarty dobrze prezentował się Paweł Leończyk, ale kutnianie ciągle utrzymywali prowadzenie. Dopiero później dzięki rzutom Jamesa Washingtona i Fiodora Dmitriewa goście doprowadzili do wyrównania. Minimalną przewagę uzyskali dzięki Josipowi Sobinowi, ale trójka Kowalczyka ustawiła wynik spotkania po pierwszej połowie na 35:33.
Na początku trzeciej kwarty kluczowe były trójki – po trafieniach Fiodora Dmitriewa, Michała Chylińskiego i Nemanji Jaramaza goście prowadzili nawet 47:38. Te straty w znacznym stopniu odrabiali jednak Jacek Jarecki i Michael Fraser. Sytuacja mimo wszystko szybko się zmieniała, ponieważ dwa trafienia z dystansu Kacpra Młynarskiego dawały spokój Anwilowi. Fraser ponownie zbliżył Polfarmex na dwa punkty, a ostatecznie dzięki trójce Michała Gabińskiego przegrywał tylko 61:62 po 30 minutach. Czwarta kwarta była bardzo zacięta, choć po rzutach z dystansu Grochowskiego i Jareckiego to zespół trenera Krzysztofa Szablowskiego miał cztery punkty przewagi. W samej końcówce do remisu doprowadził jednak Dmitriew. W ostatniej akcji szansę na oddanie rzutu na zwycięstwo otrzymał Thompson, ale nie trafił. To oznaczało dogrywkę. W dodatkowym czasie gry rzuty Chylińskiego i Washingtona dawały nawet pięć punktów przewagi. To pozwalało temu zespołowi na kontrolowanie sytuacji i ostateczne zwycięstwo 95:88.
Najlepszym strzelcem Anwilu był Fiodor Dmitriew z 18 punktami i trzema asystami. Josip Sobin dodał do tego 17 punktów, sześć zbiórek i pięć asyst. W ekipie gospodarzy wyróżniał się Michael Fraser z 23 punktami i 12 zbiórkami.
Miasto Szkła Krosno – Stelmet BC Zielona Góra 57:75
Na początku spotkania obie drużyny właściwie co rzut zmieniały się na prowadzeniu. Później decydowała skuteczność z dystansu. Trójki trafiali Dawid Bręk i Dariusz Oczkowicz, a po akcji Devante Wallace’a po 10 minutach rywalizacji to Miasto Szkła wygrywało 20:15. Druga część meczu układała się lepiej dla mistrzów Polski. Dzięki rzutom Jarosława Mokrosa i Jamesa Florence’a zdobyli przewagę, którą później udawało im się powiększać. Ekipę trenera Michała Barana starał się utrzymywać w grze Wallace, ale Stelmet mógł liczyć na Przemysława Zamojskiego i Thomasa Kelatiego. Dzięki trójce tego ostatniego zielonogórzanie wygrywali po pierwszej połowie 38:31.
Początek trzeciej kwarty potwierdzał końcówkę poprzedniej – ciągle to ekipa trenera Artura Gronka była stroną przeważającą – po rzutach Armaniego Moore’a miała nawet 10 punktów przewagi. Swoje dokładał także Nemanja Djurisić – mimo starań Kareema Maddoxa to wystarczało Stelmetowi na kontrolowanie sytuacji na boisku. Po 30 minutach gry mistrzowie wygrywali 55:46. Ostatnia kwarta już niewiele zmieniała. Ważnym graczem gości nadal był Djurisić, a po kolejnym trafieniu Jamesa Florence’a Stelmet zwyciężył ostatecznie aż 75:57.
Nemanja Djurisić zdobył w tym meczu 21 punktów i osiem zbiórek. 13 punktów dodał do tego Karol Gruszecki. W ekipie gospodarzy najlepszy był Kareem Maddox z 14 punktami i czterema zbiórkami.
Polpharma Starogard Gdański – Polski Cukier Toruń 90:73
Pierwsze minuty spotkania były bardzo wyrównane, choć dzięki dobrej grze Obiego Torttera to Polski Cukier prowadził 12:10. Później zaczął się koncert Anthony’ego Milesa, a po serii 14:0 i trójce Urosa Mirkovicia gospodarze prowadzili 24:12. Właśnie taką różnicę punktową utrzymał na koniec pierwszej kwarty Jakub Schenk. W drugiej części meczu uaktywnił się Tomasz Śnieg, ale to nie zmieniało zbytnio sytuacji, ponieważ kolejne rzuty Martynasa Paliukenasa i Marcina Fliegera oznaczały, że Polpharma miała już 17 punktów przewagi. W końcówce pierwszej połowy część strat zniwelował Kyle Weaver, ale po trójce Marcina Fliegera to Polpharma wygrywała 45:32.
W trzeciej kwarcie zespół trenera Mindaugasa Budzinauskasa nadal był rewelacyjny w ofensywie. Kolejne trafienia Martynasa Sajusa oraz Anthony’ego Milesa oznaczały bezpieczną przewagę gospodarzy. W końcówce tej części meczu starogardzianie zanotowali serię 14:0 i po dwóch rzutach Sajusa wygrywali aż 73:50. Polski Cukier w ostatniej kwarcie ambitnie walczył o bardziej korzystny wynik. Najbardziej pomagali w tym Łukasz Wiśniewski i Kyle Weaver, a w pewnym momencie torunianie zbliżyli się nawet na dziewięć punktów. Końcówka należała jednak do gospodarzy, którzy ostatecznie po rzucie Macieja Poznańskiego zwyciężyli 90:73.
Najlepszym strzelcem Polpharmy był Anthony Miles z 27 punktami i ośmioma zbiórkami. 17 punktów i siedem zbiórek dodał do tego Martynas Sajus. W ekipie gości Kyle Weaver zanotował 16 punktów, cztery zbiórki i pięć asyst.
AZS Koszalin – TBV Start Lublin 65:79
Zdecydowanie lepszy początek spotkania zanotowali goście, którzy m.in. po rzucie Łukasza Bonarka prowadzili 9:2. Od tego momentu jednak to AZS zanotował kolejnych osiem punktów i po rzucie wolnym Daniela Walla to on miał przewagę. W końcówce tej części meczu nieźle spisywali się także Piotr Stelmach oraz Remon Nelson i to koszalinianie po 10 minutach wygrywali 19:16. W drugiej części meczu zespół trenera Piotra Ignatowicza prowadził nawet dziewięcioma punktami po akcji Marcina Nowakowskiego, ale właśnie wtedy świetnie zaczął prezentować się Mateusz Dziemba i to po jego trójce TBV Start doprowadził do remisu. Później ważne trafienia notował jeszcze Nick Kellogg, a po rzucie Jarosława Trojana lublinianie wygrywali po pierwszej połowie 43:39.
W trzeciej kwarcie obie drużyny miały problemy ze skutecznością, a to oznaczało niezwykle wyrównaną rywalizację. AZS co prawda potrafił wrócić na prowadzenie po rzucie Curtisa Millage’a, ale swoje pokazywał też Jakub Dłoniak. Ostatecznie po rzucie wolnym Douga Wigginsa to zespół trenera Davida Dedka utrzymał czteropunktową przewagę. Ostatnia kwarta była ofensywnym popisem Amerykanina. To właśnie dzięki niemu oraz Kelloggowi TBV Start nie tylko utrzymywał prowadzenie, ale je nawet powiększał. Koszalinianie nie potrafili znaleźć na niego sposobu w obronie, a to oznaczało zwycięstwo gości 79:65.
Doug Wiggins rzucił w tym meczu ostatecznie 18 punktów. 17 punktów i siedem zbiórek dodał Nick Kellogg. W ekipie gospodarzy najlepszy był Remon Nelson z 15 punktami.
Siarka Tarnobrzeg – Trefl Sopot 70:79
Pierwsze minuty spotkania należały do Siarki i Jana Grzelińskiego – to głównie dzięki niemu jego drużyna prowadziła 11:2. Sytuację Trefla w tej części meczu starali się poprawić przede wszystkim Anthony Ireland oraz Nikola Marković, ale ostatecznie dzięki Alexowi Welshowi i Krzysztofowi Jakóbczykowi tarnobrzeżanie po 10 minutach wygrywali 24:16. W drugiej kwarcie gospodarze co prawda potrafili jeszcze prowadzić 12 punktami po trójce Welsha, ale zespół trenera Zorana Marticia krok po kroku zaczął odrabiać straty. Bardzo pomocny był w tym Michał Kolenda, a po kolejnym rzucie Artura Mielczarka goście przegrywali już zaledwie 34:36 na koniec pierwszej połowy.
Zaraz na początku trzeciej kwarty Treflowi udało się wyjść na prowadzenie. Dalej aktywni byli jednak Jakub Patoka oraz Krzysztof Jakóbczyk i to właśnie dzięki tym zawodnikom tarnobrzeżanie ponownie zdobyli minimalną przewagę. Końcówka kwarty należała ponownie do gości, którzy m.in. po rzucie Filipa Dylewicza wygrywali po 30 minutach 58:55. W ostatniej kwarcie Siarka nie zamierzała się tak łatwo poddawać i kilkakrotnie zbliżała się na jeden-dwa punkty. Sopocianie kontrolowali jednak sytuację, a duży wpływ na to mieli Nikola Marković oraz Anthony Ireland. Ostatecznie dzięki temu ostatniemu goście zwyciężyli 70:70.
Anthony Ireland zanotował w tym spotkaniu 15 punktów na swoim koncie. 14 punktów i cztery zbiórki dołożył Artur Mielczarek. W ekipie gospodarzy najlepszy był Alex Welsh z 17 punktami i ośmioma zbiórkami.
King Szczecin - Asseco Gdynia 94:83
Nerwowy początek spotkania skutkował tym, że po trzech minutach mieliśmy wynik 2:2. Na parkiecie dość szybko pojawili się nowi gracze zespołu ze Szczecina - Zane Knowles i Travis Releford. Dzięki ich akcjom oraz trafieniu Pawła Kikowskiego King prowadził 13:10. Asseco ciągle jednak było blisko głównie po rzutach Krzysztofa Szubargi i Przemysława Żołnierewicza. Ostatecznie dzięki Russellowi Robinsonowi zespół trenera Marka Łukomskiego wygrywał 22:21 po 10 minutach gry. Drugą kwartę gdynianie rozpoczęli od serii 8:0 i po kolejnym trafieniu Żołnierewicza prowadzili 29:22. Te straty jednak dość szybko odrabiali Robinson oraz Dutkiewicz, a po akcji 2+1 Kikowskiego był kolejny remis. Poźniejsza trójka tego zawodnika dała przewagę gospodarzom. Ostatecznie dzięki trafieniom Releforda King wygrywał po pierwszej połowie 51:42.
Zespół trenera Przemysława Frasunkiewicza starał się odrabiać straty trafieniami Krzysztofa Szubargi i Filipa Matczaka, ale szczecinianie utrzymywali przewagę. Goście po trójce Mikołaja Witlińskiego potrafili zbliżyć się nawet na punkt, ale King nie pozwalał na więcej. Ostatecznie po serii 7:0 i rzucie Roberta Skibniewskiego gospodarze wygrywali po 30 minutach 68:58. Drużyna z Gdyni nie zamierzała się poddawać i w ostatniej kwarcie ciągle walczyła o bardziej korzystny rezultat. Nie do zatrzymania był jednak Travis Releford - po jego czterech punktach z rzędu King prowadził nawet 80:68. To już przesądzało o losach tego spotkania. Drużyna ze Szczecina zwyciężyła 94:83.
Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Paweł Kikowski, który zanotował 26 punktów i pięć asyst. 19 punktów dołożył do tego Travis Releford. W ekipie gości wyróżniał się Filip Matczak z 23 punktami.
----