1
Anwil Włocławek
22pkt
2
Trefl Sopot
20pkt
3
Legia Warszawa
19pkt
4
Dziki Warszawa
19pkt
5
Górnik Zamek Książ Wałbrzych
19pkt
6
WKS Śląsk Wrocław
18pkt
7
Tauron GTK Gliwice
18pkt
8
King Szczecin
17pkt
9
Start Lublin
17pkt
10
Zastal Zielona Góra
17pkt
11
Energa Icon Sea Czarni Słupsk
16pkt
12
PGE Spójnia Stargard
16pkt
13
Tasomix Rosiek Stal Ostrów Wielkopolski
15pkt
14
AMW Arka Gdynia
15pkt
15
Arriva Polski Cukier Toruń
14pkt
16
MKS Dąbrowa Górnicza
14pkt

28. kolejka: Wysoka wygrana King Wilków Morskich w derbach

Autor:
28. kolejka: Wysoka wygrana King Wilków Morskich w derbach
Przeczytasz w 9 minut

King Wilki Morskie nie dał większych szans koszalinianom w derbach Pomorza Zachodniego. Zespół trenera Marka Łukomskiego wygrał z AZS 101:73. Anwil Włocławek nie miał większych problemów z pokonaniem Polfarmexu Kutno 84:58 w jednym z ważniejszych meczów tej kolejki. MKS Dąbrowa Górnicza z kolei zwyciężył z Energą Czarnymi Słupsk 89:76.

King Wilki Morskie Szczecin – AZS Koszalin 101:73

Szczecinianie rozpoczęli to spotkanie od naprawdę mocnego uderzenia. Goście nie potrafili sobie poradzić z niesamowitym atakiem King Wilków Morskich, który po trafieniach Russella Robinsona i Pawła Kikowskiego prowadził już 17:2! Później kilka punktów zanotował A.J. Walton, ale to gospodarze po 10 minutach rywalizacji wygrywali 28:15. Drugą część meczu zespół trenera Marka Łukomskiego rozpoczął od serii 13:0, co sprawiało, że po rzutach wolnych Kikowskiego było już nawet 41:15. To całkowicie ustawiło dalszy przebieg tego meczu. AZS uaktywnił w ataku Mikołaja Witlińskiego oraz Artura Mielczarka, ale nie mieli oni szans ze świetnym zespołem ze Szczecina.

Cała druga połowa była zdecydowanie bardziej wyrównana, ale nie było mowy o tym, aby koszalinianie zagrozili gospodarzom. Starali się Artur Mielczarek oraz Igor Wadowski, ale zdecydowanie więcej argumentów mieli tacy gracze jak Frank Gaines czy Paweł Kikowski. Przed ostatnią częścią meczu King Wilki Morskie prowadził 79:50. W trakcie końcowych 10 minut meczu najważniejszym zadaniem gospodarzy było przekroczenie bariery 100 zdobytych punktów. Udało się to Maciejowi Majcherkowi, a szczecinianie zwyciężyli 101:73, co umocniło ich na siódmym miejscu w tabeli Tauron Basket Ligi.

Po 19 punktów dla gospodarzy zdobyli Paweł Kikowski i Russell Robinson, a po 15 punktów dołożyli Frank Gaines i Paweł Leończyk. W ekipie gości wyróżniał się Adam Pechacek z 15 punktami i 14 zbiórkami. 

 

 

Anwil Włocławek – Polfarmex Kutno 84:58

Gospodarze rozpoczęli od prowadzenia 6:0 po trójce Fiodora Dmitriewa, ale kutnianie dość szybko odrabiali straty dzięki trafieniom z dystansu Michała Gabińskiego i Josha Parkera. Później w akcje ofensywne włączył się także Jarosław Zyskowski, ale po rzucie Davida Jelinka to Anwil wygrywał 16:11. W drugiej części meczu Anwil zanotował serię 14:0 – po trójce Pawła Stelmacha prowadził nawet 30:13. Polfarmex mógł liczyć w kolejnych minutach na Gabińskiego, Zyskowskiego oraz Parkera i dzięki nim zmniejszał straty. Po 20 minutach rywalizacji lepszy był jednak zespół trenera Igora Milicicia – 39:29.

Trzecią kwartę ciągle kontrolował Anwil. W pewnym momencie prowadził nawet różnicą 17 punktów po rzucie wolnym Davida Jelinka. Świetnie później prezentował się jednak Michał Gabiński, a swoją cegiełkę w ataku zaczął wreszcie dokładać Michael Fraser. To sprawiło, że Polfarmex znacznie zbliżył się do rywali, choć to włocławianie po trójce Dmitriewa prowadzili 61:49. Ostatnia kwarta to dominacja ekipy trenera Igora Milicicia. Anwil zaczął ją od serii 11:0, a po trójce Michała Chylińskiego był już 72:49. Goście mieli ogromne problemy ze zdobywaniem punktów – po pięciu minutach tej części meczu mieli ich na koncie zaledwie trzy. Ostatecznie włocławianie zwyciężyli aż 84:58.

Najlepszym strzelcem gospodarzy był David Jelinek z 17 punktami. Danilo Andjusić dołożył do tego 15 punktów. W zespole gości wyróżniał się Michał Gabiński z 18 punktami i sześcioma zbiórkami.

 

PGE Turów Zgorzelec – Siarka Tarnobrzeg 108:85

Pierwsze minuty spotkania były bardzo wyrównane, a po późniejsze trójce Kacpra Młynarskiego Siarka miała nawet kilka punktów przewagi. Nie do zatrzymania był jednak duet Cameron Tatum – Kirk Archibeque. Amerykanie zdobywali mnóstwo punktów, a po akcji tego pierwszego to PGE Turów prowadził 27:25 po 10 minutach rywalizacji. W drugiej części meczu gospodarze utrzymywali ofensywne tempo gry. Tarnobrzeżanie m.in. po rzutach Zacha Robbinsa potrafili zdobywać przewagę, ale w pewnym momencie ekipa trenera Piotra Ignatowicza zanotowała serię 12:0 i po trafieniu Archibeque’a było już 43:34. Ostatecznie dzięki trójce Jakuba Karolaka pierwsza połowa zakończyła się dziesięciopunktowym zwycięstwem zgorzelczan.

W trzeciej kwarcie Siarka zbliżała się na siedem punktów po rzutach Gary’ego Bella i Kacpra Młynarskiego, ale gospodarze byli w stanie na to odpowiadać. Dobrze w ataku prezentowali się Mateusz Kostrzewski i Daniel Dillon, a sporo punktów dokładał też Jovan Novak. To wszystko sprawiło, że PGE Turów cały czas kontrolował sytuację na parkiecie i po 30 minutach wygrywał 80:66. Ostatnia część meczu tak naprawdę niewiele zmieniła. Tarnobrzeżanie nie zanotowali żadnego ofensywnego zrywu, a w ataku nadal świetnie czuli się gospodarze. Ciągle rewelacyjnie spisywał się Kirk Archibeque i to głównie dzięki jego postawie zgorzelczanie wygrali aż 108:85.

Kirk Archibeque zanotował w tym meczu aż 29 punktów i 11 zbiórek. Po 18 punktów dołożyli Cameron Tatum i Jovan Novak. W ekipie gości wyróżniał się Kacper Młynarski z 26 punktami i sześcioma zbiórkami.

 

Asseco Gdynia – Polpharma Starogard Gdański 79:70 (po dogrywce)

Po wyrównanym początku zaczęła się zarysowywać przewaga Polpharmy. Dobrze grał Martynas Paliukenas, a trójki dokładał Johnny Dee – to właśnie po jego trafieniach starogardzianie prowadzili aż 21:9. Asseco potrafiło później zdobyć siedem punktów z rzędu bez odpowiedzi rywali, ale po rzucie z dystansu Łukasza Diduszki było 26:17 . W drugiej kwarcie gdynianie zaczęli odrabiać straty. Było to możliwe dzięki dobrej defensywie i niezłej skuteczności na linii wolnych. Po serii 9:0 i trafieniu Filipa Matczaka ekipa trenera Tane Spaseva wyszła nawet na minimalną przewagę. Później sytuację opanowali jeszcze Dee oraz Daniel Grujić i Polpharma po pierwszej połowie wygrywała 37:35.

Gdynianie rozpoczęli trzecią kwartę od siedmiu punktów z rzędu i po trójce Frasunkiewicza prowadzili 42:37. Później dzięki rzutom Marcina Fliegera i Urosa Mirkovicia przewagę ponownie potrafili zdobywać goście, ale ważne akcje kończyli Filip Matczak oraz Jakub Parzeński i to Asseco po 30 minutach wygrywało 50:49. Czwarta kwarta była bardzo zacięta i żadna z drużyn nie potrafiła zbudować większego prowadzenia. Na około półtorej minuty przed końcem po rzutach wolnych Mirkovicia Polpharma miała cztery punkty przewagi, ale w końcówce do remisu doprowadzili Farsunkiewicz oraz Matczak. Rzut na zwycięstwo miał jeszcze Paliukenas, ale nie trafił. W dogrywce kluczowe akcje kończyli Hickey oraz Matczak, a starogardzianie bez Michaela Hicksa nie byli w stanie odrabiać strat. Ostatecznie to zespół z Gdyni wygrał 79:70.

Najbardziej wyróżniającym się zawodnikiem Asseco był Filip Matczak z 21 punktami i czterema asystami. 14 punktów, siedem zbiórek i pięć asyst dodał do tego Anthony Hickey. W ekipie gości wyróżniał się Marcin Flieger z 19 punktami i czterema asystami.
 

BM Slam Stal Ostrów Wlkp. – Stelmet Zielona Góra 58:70

Od samego początku spotkania można było zauważyć dobrą defensywę mistrzów Polski, a w dodatku niezłą skuteczność – po trafieniu Karola Gruszeckiego było 13:4. Później trójki dokładali jeszcze Szymon Szewczyk oraz Przemysław Zamojski, a Stelmet prowadził już 21:10. W drugiej kwarcie po rzucie Wojciecha Żurawskiego BM Slam Stal zbliżyła się na siedem punktów, ale sytuację całkowicie kontrolowali goście. Zielonogórzanie co prawda nie powiększali przewagi, ale po 20 minutach utrzymali swoją sytuację – było 37:26, mimo niezłej postawy Tomasza Ochońki w końcówce.

W trzeciej kwarcie szczególnie dobrze radzili sobie Vlad Moldoveanu oraz Szymon Szewczyk, co pozwalało na powiększenie przewagi zespołu trenera Saso Filipovskiego nawet do 14 punktów. W drużynie gospodarzy odpowiadali na to szczególnie Christo Nikołow oraz Curtis Millage i dlatego Stelmet ciągle nie mógł zdobyć wyższego prowadzenia. Ostatnia kwarta była formalnością. Zielonogórzanie nie pozwalali na zbyt wiele zespołowi z Ostrowa Wlkp. – całkowicie kontrolowali sytuację na parkiecie. Ostatecznie mistrzowie Polski mogli cieszyć się z kolejnego zwycięstwa – tym razem 70:58.

Po 12 punktów dla Stelmetu zanotowali Szymon Szewczyk oraz Vlad Moldoveanu. Karol Gruszecki dodał do tego 10 punktów i pięć zbiórek. W ekipie BM Slam Stali wyróżniał się Curtis Millage z 10 punktami.

 

Rosa Radom – Trefl Sopot 73:64

Gospodarze doskonale weszli w to spotkanie. Grali twardo w defensywie, a w ataku zanotowali serię 13:0 i po trafieniach Igora Zajcewa oraz C.J. Harrisa prowadzili już 20:5. Później kilka punktów dołożyli Piotr Śmigielski i Anthony Ireland, ale to gospodarze wygrywali aż 24:10. Druga część meczu była już zdecydowanie bardziej wyrównana, ale Trefl nie potrafił odrabiać strat. Z kolei w Rosie rozkręcał się Harris, a w dodatku bardzo dobrze grał Daniel Szymkiewicz. To pozwalało gospodarzom prowadzić 38:23 po pierwszej połowie spotkania.

W trzeciej kwarcie po trafieniu Roberta Witki zespół trenera Wojciecha Kamińskiego miał już 21 punktów przewagi. Do ataku po stronie ekipy z Sopotu włączyli się Josip Bilinovac oraz Michał Kolenda, ale to ciągle było za mało na radomian. Gospodarze nie błyszczeli w ataku, ale grali wystarczająco dobrze, aby utrzymywać korzystny dla siebie wynik – 54:41 po 30 minutach. W ostatniej kwarcie Trefl ciągle starał się poprawiać swoją sytuację, ale nie był w stanie wyprzedzić gospodarzy. Po trafieniu Jakuba Motylewskiego na minutę przed końcem sopocianie zbliżyli się na osiem punktów, ale radomianie nie pozwolili na więcej. Ostatecznie wygrali 73:64.

C.J. Harris z 22 punktami był najlepszym graczem Rosy w tym meczu. 20 punktów i sześć zbiórek dołożył Igor Zajcew. W ekipie gości 13 punktów, sześć zbiórek i cztery asysty zanotował Anthony Ireland.

 

Start Lublin – Polski Cukier Toruń 63:96

Torunianie rozpoczęli to spotkanie od prowadzenia 6:0, ale gospodarze bardzo szybko doprowadzili do wyrównania. Częściej minimalną przewagę utrzymywali zawodnicy trenera Jacka Winnickiego, ale trójka Alana Czujkowskiego dała remis po 10 minutach rywalizacji. W drugiej kwarcie Polski Cukier zanotował niesamowitą serię 18:0 i dzięki kolejnym trafieniom Danny’ego Gibsona, Tomasza Śniega i Markeitha Cummingsa było już 41:20. Kilka punktów zanotowali Nick Kellogg oraz Nikola Jeftić, ale to goście po trafieniu Maksyma Kornijenki wygrywali 50:27.

W drugiej połowie nic się już nie zmieniło. Co prawda trzecia kwarta była dość wyrównana, ale to oznaczało jednocześnie, że Start nie odrabiał strat. Starali się to robić Nick Kellogg i Jan Grzeliński, ale to było zdecydowanie za mało na rozpędzonych torunian. W ostatniej kwarcie trener Jacek Winnicki dał minuty na parkiecie zawodnikom, którzy ich zwykle nie otrzymują, czyli Bartoszowi Bochnie, Aleksandrowi Perce i Kamilowi Michalskiemu. Sporo punktów zdobywał też Michał Michalak, a Polski Cukier mógł cieszył się z ostatecznego zwycięstwa 96:63.

Najlepszym strzelcem gości był Markeith Cummings z 18 punktami. Po 14 punktów dodali do tego Maksym Kornijenko i Danny Gibson. W ekipie Startu osiem punktów i pięć asyst zanotował Jan Grzeliński.

 

MKS Dąbrowa Górnicza - Energa Czarni Słupsk 89:76

Początek spotkania był raczej wyrównany, chociaż głównie dzięki Drago Pasaliciowi można było zauważyć lekką przewagę gospodarzy. Po późniejszej trójce Rashauna Broadusa MKS prowadził już 16:10. Folarin Campbell i Mantas Cesnauskis odrabiali straty gości i dlatego w końcówce tej części spotkania słupszczanie zbliżyli się na dwa punkty. W drugiej kwarcie kolejne trafienia Litwina i Amerykanina pozwalały Enerdze Czarnym wygrywać nawet 34:29. Od tej pory sytuację kontrolowali zawodnicy trenera Donaldasa Kairysa. Po akcjach Łukasza Seweryna oraz Justina Jacksona goście prowadzili 43:37.

W trzeciej kwarcie dąbrowianie bardzo szybko zbliżyli się na jeden punkt, a po późniejszych trafieniach Dominika Mavry wyszli na prowadzenie. Ważne akcje kończył też Rashaun Broadus i mimo rzutów Łukasza Seweryna oraz Mantasa Cesnauskisa to MKS po 30 minutach rywalizacji był lepszy – 57:53. Ostatnia kwarta to dalsza dobra gra Mavry oraz włącznie się do ofensywy Erica Williamsa. Po serii 11:0 i rzucie Broadusa było już 74:59 dla zespołu trenera Drażena Anzulovicia. Tego goście nie byli już w stanie odrobić – MKS zwyciężył ostatecznie 89:76.

To było bardzo dobre spotkanie Rashauna Broadusa, który zdobył 22 punkty, dziewięć zbiórek i sześć asyst. Po 15 punktów dodali Dominik Mavra i Eric Williams. W ekipie gości wyróżniał się Mantas Cesnauskis z 16 punktami.

 

 

ORLEN

Najnowsze aktualności

Najnowsze multimedia

90 zdjęć27.12.2024

WKS Śląsk Wrocław - Anwil Włocławek

Zobacz także
Zapisz się do newslettera

Przed każdą kolejką ORLEN Basket Ligi wysyłamy do kibiców i dziennikarzy newsletter, który zawiera ważne informacje o nadchodzących wydarzeniach oraz linki do najciekawszych wiadomości.

Dziękujemy za zapisanie się do newslettera!

Dziękujemy za zapisanie się na nasz newsletter ORLEN Basket Ligi! Teraz będziesz na bieżąco z najważniejszymi informacjami o nadchodzących wydarzeniach i najciekawszymi wiadomościami. Cieszymy się, że jesteś z nami!

Śledź nas w mediach społecznościowych