Ćwierćfinał 3: Leończyk bohaterem AZS
Trafienie Pawła Leończyka dało AZS Koszalin zwycięstwo nad Treflem Sopot 63:62 i prowadzenie 2:1 w całej serii ćwierćfinałowej Tauron Basket Ligi. W innym piątkowym meczu Stelmet wygrał w Słupsku z Energą Czarnymi 78:68 (2:1). W czwartek PGE Turów po raz trzeci pokonał Polpharmę (88:82) i tym samym awansował do półfinału, a Anwil wygrał z Asseco Prokomem 71:56 (2:1).
Piątek
AZS Koszalin – Trefl Sopot 63:62 (2:1)
Spotkanie świetnie rozpoczęli gospodarze, którzy po pierwszych akcjach prowadzili 5:0 dzięki trafieniu Bartłomieja Wołoszyna. Trefl szybko zdobył przewagę i po trójce Sime Spralji oraz rzucie Franka Turnera wygrywał sześcioma punktami. W drugiej kwarcie gracze trenera Mariusza Niedbalskiego kontrolowali sytuację na parkiecie. Celne rzuty Lorinzy Harringtona oznaczały, że sopocianie prowadzili już 27:18. W pierwszej połowie słabiej zagrał bohater meczu nr 2, czyli Darrell Harris (dwa punkty), za to bardzo dobrze w Treflu spisywał się Turner. Goście mieli przewagę głównie w skuteczności rzutów za dwa punkty, co uniemożliwiało ekipie AZS gonienie rywali. Jeszcze w trzeciej kwarcie Trefl potrafił wygrywać 44:32, ale koszalinianie zabrali się za odrabianie strat. Po celnym rzucie wolnym Łukasza Wiśniewskiego w tej części meczu zespół trenera Zorana Sretenovicia przegrywał zaledwie jednym punktem. W czwartej kwarcie AZS prowadził nawet pięcioma punktami, ale sopocianie zdołali wyrównać. 50 sekund przed końcem po trafieniu Sime Spralji Trefl wygrywał 62:60. Później faulowany Wiśniewski trafił zaledwie jeden rzut wolny. W kolejnej akcji nieskuteczny był jednak Frank Turner i ostatnie punkty w meczu zdobył Paweł Leończyk. Goście mieli jeszcze szansę na zmianę niekorzystnego wyniku, ale jej nie wykorzystali.
Najlepszym zawodnikiem AZS był Paweł Leończyk, który zdobył 18 punktów i osiem zbiórek. 15 punktów dołożył Łukasz Wiśniewski. Frank Turner rzucił dla Trefla 16 punktów.
Energa Czarni Słupsk – Stelmet Zielona Góra 68:78 (1:2)
Oliver Stević i Dejan Borovnjak budowali przewagę Stelmetu w pierwszych minutach spotkania. Po kolejnym trafieniu tego pierwszego zielonogórzanie prowadzili już 12:2. To wszystko działo się bez Waltera Hodge’a, który rozpoczynał mecz na ławce rezerwowych. Energa Czarni nie są jednak zespołem, który łatwo się poddaje. Trójka Rodericka Trice’a na koniec pierwszej kwarty zbliżyła słupszczan do rywali na cztery punkty. Na początku drugiej części meczu dwie akcje Bryana Davisa pozwoliły gospodarzom remisować. Trener Mihailo Uvalin chętnie korzystał z rezerwowych, a bardzo aktywny w ataku był także Kamil Chanas. Po jego trójce Stelmet znowu prowadził sześcioma punktami. W samej końcówce drugiej kwarty zespół trenera Andreja Urlepa znowu doprowadził do wyrównania i tylko rzuty wolne Łukasza Koszarka pozwalały Stelmetowi wygrać pierwszą połowę. Trzecią część meczu bez większych problemów kontrolowali zawodnicy gości. Było to możliwe głównie dzięki dalszej dobrej grze duetu Stević - Borovnjak. Na siedem minut przed końcem spotkania po rzutach wolnych Waltera Hodge’a zespół z Zielonej Góry wygrywał 63:53. Wtedy jednak świetny fragment gry zaliczyli Energa Czarni. Dzięki akcjom Yemi Gadri-Nicholsona i Marcina Dutkiewicza gospodarze przegrywali tylko trzema punktami. Gospodarzom nie udało się jednak wyjść na prowadzenie, a w najważniejszych momentach, jak zwykle, nie zawodził Łukasz Koszarek. Dzięki akcjom rozgrywającego Stelmet opanował sytuację i ostatecznie wygrał cały mecz.
Najlepszym zawodnikiem Stelmetu był Oliver Stević, który zdobył 22 punkty i 11 zbiórek. Dejan Borovnjak dołożył 13 punktów i 13 zbiórek. Po 15 punktów dla Energi Czarnych zdobyli Yemi Gadri-Nicholson i Todd Abernethy.
TVP Sport: zaczarowane obręcze w Słupsku | TVP Sport: Sroka do Koszarka, Koszarek do Stevicia | TVP Sport: rzut, który odmienił grę gospodarzy | TVP Sport: Koszarek widzi wszystko | Galeria zdjęć | Wideo z meczu
Czwartek
Polpharma Starogard Gdański – PGE Turów Zgorzelec 82:88 (0:3)
Starogardzianie rozpoczęli spotkanie od prowadzenia 4:0, ale już po chwili przewagę zdobywał PGE Turów. Mecz był jednak w pierwszej kwarcie bardzo wyrównany i zupełnie inny niż dwa ostatnie w Zgorzelcu. Polpharma nie dała gościom uciec, co zapowiadało spore emocje. I tak rzeczywiście było, ponieważ żadna z drużyn nie potrafiła zbudować bezpiecznej przewagi. Częściej na prowadzeniu utrzymywali się zawodnicy trenera Miodraga Rajkovicia, którzy mogli liczyć na Michała Chylińskiego i Ivana Opacaka. Na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy to jednak Polpharma wygrywała 37:33 po celnym rzucie wolnym Urosa Mirkovicia. Kluczowa dla przebiegu meczu była końcówka trzeciej kwarty, kiedy to po trafieniu Aarona Cela PGE Turów wyszedł na prowadzenie 68:60. Gospodarze bardzo długo nie mogli dogonić wyniku. Zgorzelczanie w czwartej części meczu zdobyli nawet 11 punktów przewagi dzięki akcji Damiana Kuliga. Polpharma powalczyła jeszcze w ostatnich minutach spotkania. Dzięki serii 10:2 i trójce Aleksandra Lichodzijewskiego starogardzianie przegrywali zaledwie trzema punktami. W kluczowych momentach zabrakło tej drużynie skuteczności, a zawodnicy popełniali proste błędy. W całym spotkaniu PGE Turów lepiej rzucał zarówno za dwa, jak i za trzy punkty. Zgorzelczanie dzięki temu zwycięstwu awansowali już do półfinału fazy play-off Tauron Basket Ligi.
Ivan Opacak i Russell Robinson rzucili dla PGE Turowa po 19 punktów. Najlepszym zawodnikiem Polpharmy był Uros Mirković, który zdobył 21 punktów.
Anwil Włocławek – Asseco Prokom Gdynia 71:56 (2:1)
Gracze Anwilu przystąpili do tego spotkania niezwykle skoncentrowani, co bardzo szybko przełożyło się na wynik. Seria 15:0 na pewno podłamała Asseco Prokom. Włocławianie prowadzili nawet 20:1 po trafieniu Marcusa Ginyarda. W pierwszej kwarcie gospodarzom wychodziło niemal wszystko. Szczególnie efektowna była statystyka rzutów za trzy punkty – Anwil w pierwszych dziesięciu minutach trafił pięciokrotnie, nie myląc się ani razu. W drugiej części meczu sytuacja na parkiecie nie zmieniała się, bo cały czas mecz kontrolowali gracze trenera Miliji Bogicevicia. Co prawda gdynianie potrafili zbliżyć się do rywali na 11 punktów (33:22 po trójce Przemysława Zamojskiego), ale ten stan nie trwał długo. Za zdobywanie punktów znowu wziął się Krzysztof Szubarga i pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 40:22. W pewnym momencie trzeciej kwarty ekipa trenera Andrzeja Adamka zaliczyła serię 9:0 i po trójce Przemysława Zamojskiego przegrywała zaledwie trzema punktami. Dobra gra Ginyarda na początku kolejnej części meczu pozwoliła Anwilowi na opanowanie sytuacji i powrót do wyższego prowadzenia. Asseco Prokom nie zaliczył już kolejnego zrywu i z pewnego zwycięstwa cieszyli się gospodarze. Włocławianie przez cały mecz nie pomylili się na linii rzutów wolnych, a dodatkowo zaliczyli znacznie mniej strat od rywali.
Najlepszym strzelcem Anwilu był Krzysztof Szubarga, który rzucił 25 punktów. Marcus Ginyard dołożył 22 punkty. W ekipie Asseco Prokomu wyróżniał się Rasid Mahalbasić, który zdobył 17 punktów, osiem zbiórek i pięć asyst.