„Dzieci” Kowalczyka rządzą w Tauron Basket Lidze
Milija Bogicević, Mindaugas Budzinauskas, Wojciech Kamiński, Zoran Sretenović, Dariusz Szczubiał. Co łączy tych szkoleniowców? Pracują w klubach Tauron Basket Ligi i każdy z nich współpracował kiedyś z... trenerem Andrzejem Kowalczykiem, legendą Stali Ostrów Wielkopolski.
Każdy szkoleniowiec to tak naprawdę osobna historia. Najwcześniej z Andrzejem Kowalczykiem spotkał się Dariusz Szczubiał. - Z Andrzejem znamy się jeszcze z czasów zawodniczych. Graliśmy razem przez dwa sezony w Zagłębiu Sosnowiec. Jako trenerzy rozpoczynaliśmy pracę w ekstraklasie w tym samym roku. On awansował ze Stalą Ostrów, a ja dostałem pracę w Pogoni Ruda Śląska - tłumaczy trener Szczubiał.
Kiedy w 2000 roku Dariusz Szczubiał otrzymał nominację na trenera seniorskiej reprezentacji Polski zaprosił do współpracy Ryszarda Poznańskiego oraz Andrzeja Kowalczyka. - To były trochę inne czasy. Wspólnej pracy było bardzo mało, nie było wielkich zgrupowań. Drużyna zbierała się na mecze i rozgrywała je po dwóch-trzech dniach treningów w pełnym składzie. Kombinowaliśmy jak z tego wyciągnąć jak najlepszy wynik. Andrzej jest bardzo mądrym trenerem i świetnie rozumie koszykówkę, bo był także zawodnikiem. Potrafi wiele rzeczy przewidzieć, dobrze reaguje w trakcie meczu. Podpowiadał mi, miał swoje pomysły - mówi obecny szkoleniowiec Jeziora Tarnobrzeg.
Trener Szczubiał wielokrotnie rywalizował później z Andrzejem Kowalczykiem na parkiecie, prowadząc drużyny przeciwne. - Nie zapomnę meczu w Warszawie, kiedy prowadziłem Polonię w 2003 roku. Wtedy było to spotkanie decydujące o awansie do półfinału. Stal Ostrów miała pewne kłopoty kadrowe, ale stan rywalizacji był 2-2. Po trzech kwartach przegrywaliśmy dziewięcioma punktami. Mimo że grali krótką ławką, to mieli świetną skuteczność. W czwartej kwarcie udało się przepchnąć zwycięstwo. Ten mecz zapamiętam na długo - wspomina Dariusz Szczubiał.
W 1998 roku w Ostrowie Wlkp. pojawił się Zoran Sretenović, były zawodnik słynnej Jugoplastiki Split, gdzie grał między innymi z Toni Kukocem czy Dino Radją. - Gdy awansowaliśmy do ekstraklasy z Darkiem Szczubiałem wybrałem się na camp do Serbii. Zorana Sretenovicia znałem, bo był to przecież słynny zawodnik. Wtedy miał małą przerwę treningową, ale ja wiedziałem, że to jest ten gracz - mówi trener Kowalczyk.
- Gra w Stali Ostrów była moim pierwszym spotkaniem z Polską. Bardzo dobrze nam się współpracowało. On, jako trener, i ja, jako zawodnik, dogadywaliśmy się na boisku. Nasze wyniki też były dobre dzięki temu. Kowalczyk zawsze był najlepszy w motywowaniu drużyny do gry. Miał charyzmę, co świetnie wpływało na zespół. Oczywiście, miał też wiedzę czysto taktyczną, ale motywowanie graczy go wyróżniało. Miał też nosa do wyszukiwania zawodników - opowiada o współpracy z Kowalczykiem Zoran Sretenović.
Andrzej Kowalczyk uważa, że od początku widział w Serbie umiejętności ważne dla trenera: - Grał przecież na pozycji rozgrywającego, był dowódcą, asystentem trenera grającym na boisku. Potrafił kierować zespołem, był komunikatywny i pracowity. Wiedziałem, że będzie później szukał pracy jako trener. Dobrze opanował język polski. Lubi określoną grę - ogólnie można powiedzieć, że pick’n’rolle to jego specjalność.
Trzy lata po przyjściu Zorana Sretenovicia w Stali pojawił się Mindaugas Budzinauskas. Jego gra w Ostrowie Wielkopolskim nie była jedyną przygodą Litwina z Andrzejem Kowalczykiem. Spotkali się także razem w Sportino Inowrocław w sezonie 2009/2010. Budzinauskas przychodził do tego klubu jako asystent trenera, ale w późniejszym etapie rozgrywek okazało się, że przyda się jeszcze na parkiecie.
- Zawsze przyglądałem się koszykówce litewskiej. Pewien litewski agent przywiózł kilku graczy ze sobą. Wystarczyły mi trzy minuty oglądania „Metaxy” (pseudonim Budzinauskasa - przyp. red.) i wiedziałem, że jest to gracz, którego chcę w Ostrowie. Pasował mi nie tylko pod względem sportowym, ale także mentalnym. Jest pracowity i zaangażowany - przyznaje Kowalczyk.
Sam Budzinauskas, obecnie trener Polpharmy Starogard Gdański, bardzo dobrze wspomina czasy u boku trenera Andrzeja Kowalczyka. - Sezony spędzone w Stali Ostrów Wielkopolski były dla mnie, jako zawodnika, jednymi z najlepszych w karierze koszykarskiej. Bardzo dużo nauczyłem się od trenera Kowalczyka. Miał ogromny wpływ na chemię w zespole, na motywację zawodników. Trener zawsze potrafił znaleźć nowych i ciekawych graczy za nieduże pieniądze - tłumaczy Litwin. - Nauczyłem się od niego wielu rzeczy. Zawsze dobrze i miło go wspominam. Był bardzo ważnym człowiekiem w mojej karierze - dodaje.
W 2003 roku Andrzej Kowalczyk zostaje trenerem reprezentacji Polski. Dobiera sobie dwóch młodych asystentów: Wojciecha Kamińskiego i Jacka Winnickiego. - Współpracowałem z nim i z Jackiem Winnickim w reprezentacji. Właśnie wtedy zadebiutowali Marcin Gortat, Maciej Lampe, Łukasz Koszarek i Krzysztof Roszyk. Ci ludzie dostali wtedy pierwszą szansę na pokazanie się w kadrze. Za to też należą się słowa uznania dla trenera Kowalczyka - uważa Kamiński.
- Dużo wyniosłem z pracy przy kadrze, zarówno od Kowalczyka, jak i od Winnickiego. To są bardzo dobrzy fachowcy. Byłem dużo mniej doświadczony od nich. Patrzyłem i chłonąłem to wszystko, co robili - dodaje obecny szkoleniowiec Rosy Radom.
Kamiński i Kowalczyk spotykali się także często na parkietach ekstraklasy jako szkoleniowcy przeciwnych zespołów. - Najlepsze lata Polonii Warszawa przypadały na najlepsze lata Ostrowa. Andrzej Kowalczyk zawsze będzie mi się kojarzył z Ostrowem i salą przy ulicy Kusocińskiego. Gdy teraz patrzy się na drużynę Stali, to aż dziwne, że trenera Kowalczyka tam nie ma (śmiech). Specyficzna hala i kibice. Trener Kowalczyk przy linii bocznej mający swój repertuar gestów do kibiców, które miały ich pobudzać. Dobrze zapamiętałem też mecze między naszymi zespołami - mówi Wojciech Kamiński.
Z Miliją Bogiceviciem trener Andrzej Kowalczyk współpracował w sezonie 2008/2009 - oczywiście w Ostrowie Wielkopolskim. To był udany sezon dla Stali, ponieważ odpadła z rozgrywek w ćwierćfinale play-off po pięciomeczowej rywalizacji z Asseco Prokomem Sopot, który w składzie miał wtedy Davida Logana, Daniela Ewinga czy Qyntela Woodsa.
- Bardzo lubię i szanuję Andrzeja Kowalczyka. To przede wszystkim miły facet. Ma w sobie dużo humoru i pozytywnego myślenia. Pracowałem z nim przez rok w Stali Ostrów. Niestety, to był ostatni sezon tej drużyny w ekstraklasie - przypomina Milija Bogicević. - To jest człowiek, który osiągnął sporo w polskiej koszykówce. Miał nosa do wyboru zawodników ze sporym talentem. Przez kilka lat prowadził Zorana Sretenovicia, czyli jednego z najlepszych rozgrywających swoich czasów. Do tego też trzeba mieć farta - zaznacza Serb.
- Bogicević był w Ostrowie asystentem. Ograniczyliśmy zespół jeśli chodzi o graczy amerykańskich. Cały czas gra u niego Nikola Jovanović, który właśnie wtedy pojawił się w Polsce. Robił super skautingi, potrafił analizować grę rywali. Miał predyspozycje by być trenerem samodzielnym - chwali swojego byłego współpracownika Kowalczyk.
Tak naprawdę Dariusza Szczubiała, Miliję Bogicevicia, Zorana Sretenovicia, Wojciecha Kamińskiego oraz Mindaugasa Budzinauskasa łączy jeszcze jedna rzecz. Wszyscy pracowali (lub obecnie pracują) w Polpharmie Starogard Gdański.
- Mam sentyment do tego klubu, głównie przez postać Dariusza Szczubiała, który wprowadzał Polpharmę do ekstraklasy. Byłem wtedy na trybunach i kibicowałem temu zespołowi. Mam też sentyment do tej drużyny dlatego, że pracowali tam ludzie, z którymi współpracowałem. Szczególnie cieszę się, że obecnie Metaxa uzyskuje w tym klubie bardzo dobre wyniki - zdradza Andrzej Kowalczyk.
To jednak nie koniec listy nazwisk trenerów, którzy współpracowali z trenerem Kowalczykiem, a teraz pracują na własny rachunek. Jacek Winnicki jest szkoleniowcem drużyny żeńskiej ekstraklasy CCC Polkowice, Wadim Czeczuro trenuje Centrum Wzgórze Gdynia w tych samych rozgrywkach, a Dusan Radović pracuje w pierwszoligowym MOSiR Krosno.
- Dostałem propozycję gry w Stali Ostrów. Awansowaliśmy do ekstraklasy. Dużo wtedy grałem, więc fajnie wspominam te czasy. Trener Kowalczyk miał umiejętność dobrania odpowiedniego kolektywu ludzi, którzy później dobrze współpracowali na boisku. Na pewno jest wiele rzeczy, które podpatrzyłem u niego, z niektórych korzystam do dzisiaj - mówi Wadim Czeczuro.
- Pan Kowalczyk był takim trenerem, który chciał zawsze zrobić wynik i na końcu mu się to udawało. Potrafił zawsze przekazać zawodnikom to, czego od nich oczekiwał. To zwykle wystarczyło do wygrania spotkania. Do dzisiaj jesteśmy w kontakcie. Pytam się często o zawodników, których sam wcześniej trenował. Zawsze służy radą - przyznaje Dusan Radović.
- Często sam budowałem zespoły. Mieliśmy ograniczony budżet, więc szukałem zawodników, którzy byli w słabszej formie lub po kontuzji, a oni mieli w Ostrowie szansę na odbudowanie się. Dostawali ją i wykorzystywali - podsumowuje trener Kowalczyk.
Trener Dariusz Szczubiał uważa, że właśnie takich trenerów jak Andrzej Kowalczyk brakuje w Tauron Basket Lidze. - Obecnie ma przerwę w pracy. Dziwię się, że nie wykorzystuje się jego doświadczenia w Lidze.
Podobnie wypowiada się także Wojciech Kamiński. - Szkoda, że trenera Kowalczyka nie ma w ekstraklasie, a w ogóle ciężko przyzwyczaić się, że nie ma go w Ostrowie.