Balcerzak: Lepiej późno, niż wcale
- Może zdarzyć się tak, że będę musiał zdobywać punkty, mogę być także dobrym obrońcą. Jestem gotowy na każde zadanie postawione mi przez trenera Mariusza Karola - mówi wychowanek koszalińskiego AZS Sebastian Balcerzak przed meczem derbowym z Kotwicą.
Patryk Pietrzala: Do sytuacji w jakiej się Pan znajduje, powiedzenie \"wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej\" jest trafione.
Sebastian Balcerzak: Tak się jakoś złożyło, że znowu jestem w Koszalinie. Drużyna mnie potrzebuje, bo jest mało zawodników do rotacji, ja też z kolei musiałem znaleźć jakiś zespół, by móc regularnie grać, także jest to obopólna korzyść.
Dlaczego nie został Pan w Koszalinie po sezonie 2009/2010?
- Jest to bardzo długa historia, do której nie mam ochoty wracać. Nie ma co tego wspominać, jest jak jest i znowu mogę grać tutaj, w Koszalinie. Skupiam się teraz tylko i wyłącznie na pomocy drużynie w awansie do fazy play-off i chciałbym, żebyśmy sprawili kolejną, dużą niespodziankę na kształt zeszłorocznego triumfu w Pucharze Polski.
Pojawiały się spekulacje, iż nie dostał Pan propozycji grania w Koszalinie, bo AZS zatrudnił Marcina Srokę, a styl waszej gry niewiele się różni.
- Na pewno osoba Marcina Sroki nie miała żadnego wpływu na niepodpisanie przeze mnie kontraktu z koszalińskim zespołem. Kibice zapewne pamiętają fakt, gdy razem z Marcinem byliśmy zawodnikami wchodzącymi z ławki w AZS u trenera Jacka Gembala w sezonie 2005/2006.
Jak Pan wspomina swoją przygodę w klubie z Gdyni?
- Jak najlepiej. Mógłbym opowiadać o drużynie Asseco Prokomu w samych superlatywach. Nie starczyłoby mi czasu na wymienienie wszystkich zalet klubu z Gdyni.
Grając w Asseco Prokomie, rywalizował Pan z gwiazdami nie tylko polskich, ale i europejskich parkietów. Dużo Pan wyniósł z treningów pod okiem trenera Tomasa Pacesasa?
- Na pewno moje indywidualne umiejętności, kultura gry znacząco się podniosły. W gdyńskim klubie z każdym zawodnikiem pracuje wspaniały sztab szkoleniowy, a ja lubię pracować na treningach, także uważam, że moja gra na pewno na tym sporo zyskała.
Nie było dane wystąpić Panu w oficjalnym spotkaniu od dobrych kilku miesięcy, czy odczuwa Pan tzw. głód gry?
- Jak najbardziej. Brak gry w meczach o stawkę jest trochę deprymujący, ale i możliwość występowania w ważnych spotkaniach jest motywująca. Po prostu czuję potrzebę zdrowej, sportowej rywalizacji, bo tego mi bardzo brakowało.
Co może Pan wnieść do gry AZS?
- To już zweryfikuje boisko, zależy na co będzie zapotrzebowanie. Może się zdarzyć tak, że będę musiał zdobywać punkty, mogę być także dobrym obrońcą. Jestem gotowy na każde zadanie postawione mi przez trenera Mariusza Karola.
Za kilka dni gracie z Kotwicą Kołobrzeg. Czy można liczyć na jakąś dodatkową mobilizację z Pana strony?
- Wszystkie mecze derbowe są w pewnym sensie specjalne. W perspektywie dalszych pojedynków będzie to niezmiernie ważne spotkanie, na pewno też podwójnie mobilizujące. Jeśli chodzi o mój debiut w tym sezonie, to można powiedzieć - lepiej późno, niż wcale. Jestem też zdania, że mogę wnieść wiele pozytywnego do tej drużyny i chciałbym, żeby stało się to już w meczu z Kotwicą.