Kamil Łączyński: Lubimy ze sobą grać

- Każdy zna swoją rolę, wie od czego jest w zespole. Czasami wąska rotacja nie jest dobra, ale w naszym przypadku to działa idealnie. Dzielimy się piłką. Będę to cały czas powtarzał: lubimy ze sobą grać i to jest najważniejsze - mówi Kamil Łączyński, zawodnik AMW Arki Gdynia.
AMW Arka Gdynia po zwycięstwie w wielkim stylu nad Legią zakończy ten rok na pierwszym miejscu w ORLEN Basket Lidze i pojedzie na turniej o Pekao S.A. Puchar Polski (19-22 lutego, Sosnowiec). To ogromny sukces gdynian, patrząc na to, co działo się w zeszłym sezonie, gdy zespół prawie spadł z ligi.
Lider ORLEN Basket Ligi rozgromił na własnym parkiecie Legię Warszawa 106:73. Żółto-niebiescy w tym meczu rozdali aż 29 asyst, wygrali zbiórkę 45:32, mieli tylko 5 strat, a trafiali do kosza na 55-procentowej skuteczności z gry. To był prawdziwy popis ze strony gospodarzy, którzy wybili Legii koszykówkę z głów.
Karol Wasiek: AMW Arka w meczu z Legią była wielka. Prawdziwy popis zespołowej koszykówki.
Kamil Łączyński, zawodnik AMW Arki Gdynia: Spokojnie. Nie dzielmy skóry na niedźwiedziu. Ja jestem optymistą życiowym, ale to jest jeden z wielu meczów w sezonie. Oczywiście zagraliśmy bardzo dobrze i jest się z czego cieszyć. To duża zasługa każdego z nas. Od sztabu szkoleniowego do najmłodszych zawodników, ale należy twardo stąpać po ziemi. Koszykarskie życie nauczyło mnie tego.
Dlaczego AMW Arka w tym sezonie gra tak dobrze? Rok 2025 zakończycie na 1. miejscu w ligowej tabeli.
- Myślę, że po prostu każdy zna swoją rolę, wie od czego tu jest. Czasami wąska rotacja nie jest dobra, ale w naszym przypadku to działa idealnie. Dzielimy się piłką. Będę to cały czas powtarzał: lubimy ze sobą grać i to jest najważniejsze. Praca wykonywana na treningu przekłada się na to, co pokazujemy na boisku.
Jak bolesna jest utrata Einarasa Tubutisa, który nie będzie grał przez kilka tygodni z powodu urazu obojczyka?
- Uważam, że to jeden z lepszych zawodników w tej lidze. Jego brak jest mocno odczuwalny, choć w meczu z Legią akurat tego nie było widać. To jednak nie oznacza, że tak będzie w kolejnych spotkaniach. Uważam, że z nim byłoby dużo łatwiej.
W meczu z Legią po pierwszej trójce w 3. kwarcie krzyknąłeś, dając upust swoim emocjom. To była kwestia trafionego rzutu czy dobrej gry zespołu?
- Wyrzuciłem emocje, bo szukałem tego rzutu i widziałem, że dużo też zależy od moich celnych rzutów. Wtedy ta gra się na pewno rozszerzy, bo przeciwnik musi być bliżej. Dobrze, że wpadło, bo dzięki temu miałem większą szansę na to, żeby penetrować i rozrzucać piłki do innych graczy.
Jak się czujesz się w nowym zespole?
- Wszystko się zgadza i nie mogę na nic narzekać. Mam nadzieję, że trener też tak mówi (śmiech). Cieszę się z tego, jak współpracujemy i jak wyglądają treningi. Podoba mi się fakt, że wszyscy mocno pracują - od najmłodszych do najstarszych. Jesteśmy profesjonalistami, wiemy po co tu jesteśmy i o to chodzi.









































