Andrzej Pluta: U Rannuli znalazłem balans w grze

- Po ostatnim spotkaniu łezka zakręciła się w oku. Tata mi powiedział: “ja swój pierwszy medal zdobyłem mając 29 lat, a ty to zrobiłeś mając 25. Możesz spokojnie mnie pobić, wszystko przed tobą” - mówi Andrzej Pluta, zawodnik Legii Warszawa. Andrzej Pluta został uznany najlepszym polskim zawodnikiem w ORLEN Basket Lidze w sezonie 2024/2025. Mistrz Polski z Legią Warszawa średnio notował 12,2 punktu i 5,5 asysty w minionych rozgrywkach.
Karol Wasiek: Kiedy uwierzyłeś, że Legia może zostać mistrzem Polski? Kiedy był ten przełomowy moment?
Andrzej Pluta, zawodnik Legii Warszawa: Może ludzie mi nie uwierzą, ale wierzyłem w mistrzostwo od momentu wejścia do hali na Bemowie. Legia od samego początku deklarowała chęć walki o jak najwyższe cele w ORLEN Basket Lidze. Nasz skład dobrze prezentował się na papierze. W trakcie rozgrywek były wzloty i upadki, doszła do tego spora liczba zmian, ale ci ludzie, którzy byli od pierwszego treningu, wierzyli w sukces. Każdy widział, że w tym zespole jest duży potencjał, który trzeba jednak uwolnić. Potrzebowaliśmy osoby, która to poukłada. Tą osobą okazał się trener Heiko Rannula. Dostaliśmy dodatkowej wiary i zobaczyliśmy, że możemy naprawdę to zrobić
Co takiego zrobił trener Heiko Rannula, że odmienił zespół w tak krótkim czasie?
- Trener Rannula od samego początku miał pomysł na tę drużynę. Był w stanie wykorzystać potencjał każdego zawodnika w składzie. Umiał zrobić tak, by pokazać atuty, a ukryć wady poszczególnych graczy.
Cenię trenera za ogromną wiedzę, ale też za to, jaką jest osobą na co dzień. Panował nad wszystkim. Był bardzo spokojny, co dawało nam - zawodnikom - dużą pewność siebie. Też wiedział, kiedy i w jaki sposób nas pobudzić. Umiał krzyknąć w odpowiednich momentach.
Jak Andrzej Pluta dojrzewał pod okiem tego trenera? Na co zwracał ci największą uwagę?
- Dużo rozmawialiśmy przed i po meczach. Sam często przychodziłem do trenera i pytałem go o różne wskazówki w kontekście danych rywali. Trener też mnie pytał o obserwacje i wskazania miejsc, w których czułbym się najlepiej na parkiecie.
Od momentu przyjścia trenera Rannuli zacząłem więcej uwagi poświęcać byciu prawdziwym rozgrywającym. Zacząłem szukać balansu między zdobywaniem punktów a kreowaniem innych graczy. Trener dał mi konkretne wskazówki, w jaki sposób mam to robić. Dobrze mnie nastawił do tego zadania.
Mogę zdradzić ciekawostkę.
Proszę bardzo.
- Po złych meczach, także w fazie play-off, trener zawsze następnego dnia wysyłał do mnie wiadomość, że we mnie wierzy. To mnie - jako zawodnika - bardzo budowało, że mogę liczyć na zaufanie ze strony trenera. Jestem mu za to bardzo wdzięczny.
Złoto Andrzeja Pluty to piękna kontynuacja rodzinnych tradycji - tata z medalem, syn z medalem…
- To jest piękna historia. Mogłem liczyć na wsparcie rodziny w trakcie całego sezonu - taty, mamy i brata. Dużo rozmawialiśmy w trakcie fazy play-off. Po ostatnim spotkaniu łezka zakręciła się w oku. Tata mi powiedział: “ja swój pierwszy medal zdobyłem mając 29 lat, a ty to zrobiłeś mając 25. Możesz spokojnie mnie pobić, wszystko przed tobą”.