Bryce Brown: Trener Miłoszewski pozwolił mi być sobą
- W G League celem było rozwijanie swojej gry i próba zdobycia pracy w NBA. W Europie to wygląda inaczej. Cieszę się, że trafiłem na trenera Arkadiusza Miłoszewskiego, który był cierpliwy co do mojego rozwoju. Jest wyrozumiały i zawsze jest otwarty na to, co jego gracze myślą o pewnych sytuacjach. Będę pielęgnował tę relację - mówi Bryce Brown.
Karol Wasiek: Od ostatniego meczu w sezonie 2022/2023 minęło już sporo czasu. Jak wspominasz miesiące spędzone w barwach Kinga Szczecin? Pytam, bo był to dla ciebie pierwszy rok gry na europejskich parkietach. Jakie wnioski wyciągnąłeś?
Bryce Brown: zawodnik Kinga Szczecin w sezonie 2022/2023, MVP serii finałowej: Nie ukrywam, że wyciągnąłem sporo wniosków po debiutanckim sezonie w Europie. To była pouczająca lekcja. Jako gracz nauczyłem się, że praca zespołowa i zaufanie do kolegów z drużyny ma duży wpływ na wygrywanie meczów i tytułów. Każdy mecz, który wygraliśmy w tych play-offach, był wysiłkiem całej grupy, nigdy nie wynikał z występu jednej osoby.
To jest największa różnica między grą w Europie a G League?
- Tak. Tutaj w Europie jest po prostu inny cel. W G League celem było rozwijanie swojej gry i próba zdobycia pracy w NBA. W Europie trenerzy i klub polegają nieco na innych elementach. Myślę, że takim przewodnim hasłem jest: "to jest potrzebne każdemu graczowi, co w konsekwencji przełoży się na możliwość wygrywania meczów". Tym kierują się kluby w Europie. I ja rozumiem takie podejście.
Co dla ciebie znaczy statuetka MVP finałów? To duże wyróżnienie? Taki kop motywacyjny do jeszcze cięższej pracy?
- Statuetka MVP wiele dla mnie znaczy. Myślę, że to po prostu świetny przykład tego, do czego może cię zaprowadzić ciężka praca. Nie ukrywam, że miesiąc przed play-offami nie byłem w świetnej formie mentalnej, ponieważ wiedziałem, że jestem znacznie lepszym zawodnikiem, niż to pokazywałem do tej pory. Zdawałem sobie sprawę, że muszę wskoczyć na wyższe obroty, by dorównać poziomem do kolegów i też po to, by drużyna osiągnęła sukces w fazie play-off. Dlatego zdecydowałem się na ważny krok.
Jaki?
- Sprowadziłem mojego brata z Atlanty do Polski. Od momentu jego przyjazdu dosłownie mieszkaliśmy w siłowni i hali, robiąc setki powtórzeń dziennie, abym mógł znaleźć rytm i wierzę, że to bardzo dobrze przełożyło się na grę. Chcę również powiedzieć, że jestem bardzo wdzięczny za tę nagrodę MVP, ponieważ inni gracze, którzy byli na parkiecie, też zasługiwali na nią tak samo jak ja.
Chciałbym zapytać o relację z trenerem Arkadiuszem Miłoszewskim, który ostatnio mówił mi o sytuacji przed meczem z Legią Warszawa. Wtedy losy Bryce'a Browna w Kingu były mocno niepewne. Odbyliście rozmowę, która okazała się kluczowa pod kątem kolejnych miesięcy. Jak to wspominasz?
- Miałem świetne relacje z trenerem. Będę pielęgnował tę znajomość. Trener Miłoszewski pozwolił mi nauczyć się i dostosować sposób gry do europejskich warunków. Był bardzo cierpliwy co do mojego rozwoju. On naprawdę zna się na grze i wie, jak ustawić swoich zawodników tak, by prezentowali się jak najlepiej. Pozwolił mi grać tak jak lubię i być sobą. Jest bardzo wyrozumiały i zawsze jest otwarty na to, co jego gracze myślą o pewnych sytuacjach, ceni sobie nasze opinie. To prawdziwy trener. Ale chciałbym jeszcze powiedzieć o dwóch innych osobach.
Proszę bardzo.
- Nasz asystent trenera, Maciej Majcherek, również bardzo dbał o mój rozwój, miał ogromną wiedzę i doświadczenie w europejskiej koszykówce i wierzył we mnie od samego początku. Był świetnym trenerem, ale też niesamowitą osobą. Nasz trener od przygotowania motorycznego, Piotr Pigla, a także fizjoterapeuci byli naprawdę dobrzy. Pomogli mi stanąć na nogi po skręceniu kostki w meczu numer cztery w finale. Wykonali świetną pracę. I wreszcie prezes klubu.
Krzysztof Król.
- Tak. To naprawdę świetny facet i wie, jak kierować organizacją. Jest bardzo zaangażowany w sprawy wszystkich swoich graczy i jest bardzo otwarty na wysłuchanie naszej opinii na różne tematy. Doceniam go za to, że wybrał mnie do tak wspaniałej organizacji i cieszę się, że mogliśmy razem tworzyć historię i cieszyć się z mistrzostwa Polski. Miejmy nadzieję, że to początek czegoś wyjątkowego dla Szczecina. Tego życzę klubowi.
Czy były prowadzone rozmowy z Kingiem Szczecin na temat nowego kontraktu?
- Rozmawialiśmy o nowym kontrakcie i byłem bardzo zainteresowany powrotem do Kinga. To byłby idealny świat, gdyby wszyscy mogli wrócić na kolejny sezon, ale coś po prostu nie wyszło. Życie napisało swój scenariusz i trzeba się do niego dopasować.
Ostatecznie podpisałeś kontrakt z mocnym francuskim zespołem JL Bourg-en-Bresse. Co o tym zadecydowało?
- Miałem sporo ofert. To nie jest żadna tajemnica. Francja to duży rynek. Tam będę mógł pokazać swoje umiejętności na większej scenie. Czuję, że jestem na to gotowy.