Mirosław Noculak: Sanacyjnych wątków ciąg dalszy
Przyjęło się uważać w różnych kręgach, że sport to zagadnienie niepoważne, bo jak na przykład traktować dziesięciu facetów w koszykówce czy dwudziestu dwóch w piłce nożnej, którzy bez opamiętania uganiają się za kawałkiem pęcherza obleczonego w skórę i na dodatek niemiłosiernie się pocą.
Powyższe, nieco krotochwilne spojrzenie na ten rodzaj aktywności człowieka, dawno już jest nieaktualne. Dzisiejszy sport w wydaniu światowym to ogromna machina przynosząca tym, którzy wiedzą jak sportem zarządzać krociowe zyski. Nie szukając daleko –w uczuciowym sensie, rzecz jasna - wystarczy wskazać NBA jako przykład, kto wie czy nie najlepiej funkcjonującego przedsiębiorstwa sportowego na świecie.
Dawid Stern gdy obejmował rządy - jako komisarz NBA - miał do czynienia z jedną z wielu lig zawodowych w USA. Po kilku latach działalności stworzył globalne przedsiębiorstwo sportowego showbiznesu najlepiej sprzedające się w globalnej wiosce. W niezliczonych wywiadach jakich udzielał najbardziej opiniotwórczym mediom uwypuklał trzy fundamenty tego sukcesu: właściwa organizacja czyli zarządzanie, telewizja i marketing.
Jeśli uczyć się, to od najlepszych. Ta maksyma nie wymaga uzasadnienia. Nieprzypadkowo na pierwszym miejscu D. Stern wymienia zarządzanie. Właściwa organizacja to fundament sprawnego i skutecznego działania. Brzmi jak truizm? Być może, jeżeli odniesiemy to do wielkiego, tradycyjnie uważanego za poważny, biznesu. Nie sięgając daleko, choćby – bankowość. W Polsce widać w tej mierze ogromny postęp. Ale nie w sporcie!
Mam wrażenie graniczące z pewnością, że w sporcie ciągle jesteśmy jeszcze w czasach PRL-u. To wtedy obowiązywała ta lekceważąca zasada, że jeżeli jakiś Miś nie sprawdził się na „odpowiedzialnym odcinku zadań partyjnych” ( nowomowa – pyszności! ) to go „rzucano” do sportu. Gdy czytam o aferach w piłce nożnej, narciarstwie, siatkówce a także u nas - były prezesuńcio PZKosz nieźle narozrabiał - to mam wrażenie, że ciągle - co najmniej częściowo - tkwimy w niegdysiejszych realiach.
Nie ma co narzekać, trzeba tą przaśną, miejscami, rzeczywistość zmieniać. Potrzebni są do tego nowi ludzie, wszechstronnie, nowocześnie wykształceni menedżerowie, którzy rozumieją specyfikę sportu. Będą oni kierowali przedsiębiorstwami sportowymi, których podstawowym produktem jest wysokiej klasy widowisko sportowe, odpowiednio sprzedane! Trzeba niemało wiedzieć o takich zagadnieniach jak marketing, sprzedaż praw telewizyjnych, umiejętność zarządzania ludźmi i wielu innych poważnych sprawach.
I oto pojawia się bardzo ciekawy pomysł powołania studiów podyplomowych dla menedżerów sportu na poziomie MBA – Master of Business Administration czyli jeden z najwyższych stopni wtajemniczenia w zarządzaniu, takie…NBA w biznesie. Ta interesująca inicjatywa zrodziła się na Wydziale Zarządzania i Ekonomii Politechniki Gdańskiej a projekt realizuje Pani Barbara Stepnowska, z którą wszyscy zainteresowani mogą się kontaktować elektronicznie przez adres: bgs@zie.pg.gda.pl