Kager – Polpharma: Kager bez energii
Kager, choć prowadził wysoko, to przegrał ostatnie dziesięć minut aż 9:26, a cały mecz z Polpharmą 58:70.
Po sensacyjnej wygranej we Włocławku Kager przystępował do meczu z Polpharmą w roli faworyta i z początku mogło się wydawać, że ta świadomość nieco sparaliżowała ręce gdynianom, którzy w pierwszej kwarcie pudłowali nawet z czystych pozycji. Podopieczni trenera Jankowskiego mocno zagęścili obronę w polu trzech sekund, co zdecydowanie utrudniło poczynania Aaronowi Pettway’owi. Świetne zawody przeciwko Amerykaninowi rozgrywali Ercegovic i Okafor, który był również przebojowy pod koszem Kagera i regularnie zdobywał punkty po indywidualnych zagraniach. Łącznie w pierwszej kwarcie miał ich już dziewięć na koncie.
Gospodarze od początku meczu razili nieporadnością w ataku. – Mieliśmy straszny problem w tym tygodniu z treningami – tłumaczył po meczu trener Prabucki.– Nie trenowali z powodu kontuzji Kadziulis, Pettway i Syldatk. Z tego powodu nie miałem do dyspozycji nawet 10 graczy potrzebnych do przećwiczenia taktyki. W tym sezonie gramy bardzo nierówno – mówił szkoleniowiec Kagera. – Mamy jeden zasadniczy problem. Nie potrafimy w każdym meczu zrealizować tego, co sobie zakładamy wcześniej. Dziś nie zrealizowaliśmy nawet 90% założeń i stąd taka gra oraz wynik. – dodawał.
W drużynie Polpharmy nieźle zaprezentował się debiutujący w DBE amerykański rozgrywający Jason Crowe. Mimo że był to jego pierwszy mecz po zaledwie kilku treningach odbytych z zespołem, dobrze dzielił się piłką z Gregiem Harringtonem oraz umiejętnie uspokajał grę w ważnych momentach. Z występu Crowe’a zadowolony był także trener Jankowski – Jason naprawdę bardzo chciał się pokazać. Czasem dokonywał, może nie złych, ale trudnych wyborów, a o tym, że potrafi świetnie podać przekonał nas już podczas treningów odbytych z zespołem. Ciężko jest wejść do drużyny i z marszu dobrze zaprezentować się w meczu wyjazdowym, zwłaszcza na pozycji rozgrywającego, a jemu się to udało. Na pewno zostanie w zespole. – komentuje szkoleniowiec Polpharmy.
Mimo dobrej gry Crowe’a, Harringotna i Okafora w pewnym momencie trzeciej kwarty wydawało się, że Kager złapał swój rytm. Prowadzeni przez wszędobylskiego Eldridge’a gospodarze rozpoczęli z impetem drugą część meczu. Dobra obrona sprawiła, że Polpharma przez ponad 6 minut trzeciej kwarty nie potrafiła zdobyć punktów, a po drugiej stronie boiska szalał rezerwowy skrzydłowy Grzegorz Radwan. Dzięki jego ośmiu punktom zdobytym z rzędu Kager wyszedł na prowadzenie. Dopiero dwie indywidualne akcje Okafora ostudziły nieco zapał rozpędzonych gdynian, którzy i tak po trzech kwartach prowadzili czterema punktami.
Wydawało się, że ponownie w Gdyni sprawa zwycięstwa rozstrzygnie się w samej końcówce. Kibice już zacierali ręce myśląc o emocjach jakie będą towarzyszyć ostatnim akcjom spotkania. Tymczasem Kager stanął. Przez osiem minut czwartej kwarty gdynianie zdobyli zaledwie cztery punkty i tym samym zaprzepaścili swoje szanse na odniesienie zwycięstwa. Cichym bohaterem drużyny gości został Zbigniew Marculewicz, który zaliczył w tej kwarcie 6 punktów i 2 zbiórki. W końcówce nad przebiegiem gry zapanował Greg Harrington, a kropkę nad i postawił Kamil Zakrzewski trafiając decydującą trójkę dwie minuty przed końcem meczu.
Polpharma wygrała zasłużenie walcząc aktywniej na tablicach (stosunek zbiórek 32:20) oraz grając na lepszej skuteczności z gry. Duża grupa kibiców ze Starogardu długo świętowała pierwsze wyjazdowe zwycięstwo swojej drużyny wznosząc okrzyki na cześć wszystkich koszykarzy.
Kagerowi wyraźnie w czwartej kwarcie zabrakło lidera – kogoś, kto spróbowałby pociągnąć wynik. Do tego pod koniec trzeciej kwarty lekkiej kontuzji nabawił się Eldridge. W tym momencie coraz lepsza gra gospodarzy straciła rytm. Formy z początku sezonu nie może odnaleźć Conn, nie potrafił wstrzelić się do kosza (ciągle nie w pełni dysponowany) Kadziulis, odcięty od podań został Pettway, a Michael Kuebler w czwartej kwarcie nie zdobył punktu.