6. kolejka: Asseco z kolejnym zwycięstwem
W jedynym poniedziałkowym starciu Asseco Gdynia ograł GTK Gliwce 84:80. Filip Dylewicz ponownie był świetny, a Trefl Sopot wygrał w Radomiu z Rosą 93:78. Anwil nie dał szans Legii - ograł warszawski zespół aż 107:66. BM Slam Stal kontrolowała mecz z TBV Startem i ostatecznie zwyciężyła 81:63 w niedzielnym starciu telewizyjnym. Sobota przyniosła zwycięstwo PGE Turowa nad Kingiem 89:82, wyjazdową wygraną Polpharmy z AZS 86:81 oraz triumf Polskiego Cukru w Słupsku z Czarnymi 80:64.
Asseco Gdynia - GTK Gliwice 84:80
Dariusz Wyka był bardzo aktywny w pierwszych minutach i dlatego Asseco prowadziło 8:6. Na to odpowiadał przede wszystkim Robert Skibniewski - dzięki niemu to GTK zdobywało minimalną przewagę. Po późniejszej akcji Jonathana Williamsa wzrosła ona nawet do sześciu punktów. Gospodarze krok po kroku odrabiali straty, po trójce Filipa Puta doprowadzili do remisu, a dzięki kontrze Mikołaja Witlińskiego wyszli ponownie na prowadzenie. Po 10 minutach było 20:18. Od początku drugiej kwarty zespół trenera Przemysława Frasunkiewicza grał efektownie i efektywnie, dzięki czemu dość szybko zdobył nawet dziewięć punktów przewagi. W ekipie z Gliwic starał się odpowiadać Łukasz Ratajczak, ale to było za mało. Goście się jednak nie poddawali - w końcówce tej części meczu po trójce Williamsa zbliżyli się jeszcze na trzy punkty. Ostatecznie po trafieniu Piotra Szczotki pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 41:35.
Na początku trzeciej kwarty Asseco długo kontrolowało sytuację, ale kolejne akcje Marcina Salamonika, Jonathana Williamsa i Mavericka Morgana doprowadziły do remisu. Po późniejszych rzutach wolnych tego ostatniego GTK zdobyło nawet przewagę. Ostatecznie po zagraniu 2+1 Williamsa było 59:57 dla gości po 30 minutach rywalizacji. Rzut za rzut - w takim rytmie rozpoczęła się czwarta część spotkania, a żadna z drużyn nie potrafiła zbudować bezpiecznej przewagi. Sprawy w swoje ręce musiał wziąć Krzysztof Szubarga. Nie tylko zdobywał punkty, ale i świetnie asystował - jego podanie wykorzystał m.in. Ponitka i było 76:70. Zespół trenera Pawła Turkiewicza walczył do samego końca i zbliżał się jeszcze na punkt po trójce Skibniewskiego. Gdynianie nie dali się już wyprzedzić i wygrali 84:80.
Najlepszym strzelcem gospodarzy był Przemysław Żołnierewicz z 15 punktami, 4 zbiórkami i 6 asystami. W ekipie gości wyróżniał się Maverick Morgan z 17 punktami i 4 zbiórkami.
Znowu to zrobili! @assecogdynia wygrywa z @GTKGliwice 84:80#PLKPL pic.twitter.com/NROZNB7YGH
— PLK (@PLKpl) 6 listopada 2017
Rosa Radom - Trefl Sopot 78:93
Zdecydowanie lepiej to spotkanie rozpoczął Trefl, który po trafieniach Michała Kolendy i Steve’a Zacka prowadził nawet 10:2. Gospodarze starali się odpowiadać trójkami m.in. Roberta Witki i Michała Sokołowskiego, ale to sopocianie utrzymywali przewagę. Ostatecznie po rzutach wolnych Artura Mielczarka ekipa trenera Marcina Klozińskiego po 10 minutach wygrywała 25:15. Na początku drugiej kwarty Trefl nie przestał trafiać, a po trójce Filipa Dylewicza miał już 16 punktów przewagi. Nawet gdy dzięki Kevinowi Punterowi Rosa odrabiała straty, to była to tylko sytuacja “chwilowa”. Kolenda i Śmigielski byli skuteczni na linii rzutów wolnych, a drużyna z Trójmiasta wygrywała 53:40 po pierwszej połowie.
Zaraz na początku trzeciej kwarty za odrabianie strat wzięli się Robert Witka i Igor Zajcew, a po trójce Michała Sokołowskiego gospodarze przegrywali już tylko pięcioma punktami. Trefl dość długo się jeszcze opierał i utrzymywał niską przewagę. M.in. dzięki Jakubowi Karolakowi sopocianie po 30 minutach rywalizacji wygrywali 69:66. Ostatnią kwartę goście rozpoczęli od ważnej serii 8:0 i ponownie kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Rosa nie zanotowała już kolejnego ofensywnego zrywu, a w końcówce znowu kluczowe akcje kończyli Karolak i Dylewicz. Ostatecznie Trefl zwyciężył 93:78.
Najlepszym strzelcem gości był Filip Dylewicz z 21 punktami i 9 zbiórkami. W zespole gospodarzy wyróżniał się Kevin Punter z 18 punktami.
Anwil Włocławek - Legia Warszawa 107:66
W to spotkanie Anwil wszedł wręcz idealnie i po kilku minutach oraz trójce Michała Nowakowskiego prowadził już 11:0. Tę serię przerwał dopiero Piotr Robak. Później jednak ważne trafienia notowali Ante Delas i Jarosław Zyskowski, a po trójce Szymona Szewczyka włocławianie prowadzili 25:15 po 10 minutach rywalizacji. Druga część meczu rozpoczęła się podobnie, a po akcji Pawła Leończyka gospodarze mieli już 22 punkty przewagi. Świetnie spisywał się Szewczyk, swoje dokładał Almeida, a po kolejnej trójce Nowakowskiego po pierwszej połowie było już 61:30.
W kolejnej części meczu Anwil nadal starał się korzystać ze swoich silnych stron - gry podkoszowej i trójek np. Jarosława Zyskowskiego. Po dwóch z rzędu akcjach Jaylina Airingtona przewaga gospodarzy wzrosła aż do 42 punktów. Ostatecznie po 30 minutach gry było już 83:41, a zwycięzca tego meczu był już praktycznie znany. Nic nie zmieniło się już ostatniej kwarcie. “Setkę” włocławianie przekroczyli dzięki akcji Damiana Cesielskiego. Ostatecznie ekipa trenera Igora Milicicia wygrała aż 107:66.
Po 18 punktów dla gospodarzy rzucili Michał Nowakowski i Szymon Szewczyk. 20 punktów i 9 zbiórek dla gości zanotował Hunter Mickelson.
BM Slam Stal Ostrów Wlkp. - TBV Start Lublin 81:63
Początek spotkania był bardzo wyrównany, ale dzięki kolejnym trafieniom Aarona Johnsona i Mateusza Kostrzewskiego było już 11:6 dla gospodarzy. Późniejsza akcja Michała Chylińskiego dawała BM Slam Stali nawet siedem punktów przewagi, a TBV Start nie miał pomysłu na odpowiedź. Starał się co prawda Mateusz Dziemba, ale dzięki rzutowi Duane’a Notice’a to ostrowianie prowadzili 23:16 po 10 minutach rywalizacji. W drugiej kwarcie ekipa trenera Emila Rajkovicia kontynuowała skuteczną grę, a po dwóch akcjach z rzędu Tomasza Ochońki miała już 13 punktów przewagi. Straty zmniejszali trochę Roman Szymański i James Washington, ale to było ciągle za mało. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 39:31.
BM Slam Stal trzecią kwartę rozpoczął od sześciu kolejnych punktów i powiększał swoje prowadzenie. Pierwsze punkty goście zanotowali dopiero po ponad trzech minutach. Plan defensywny ostrowian sprawdzał się, a to pozwalało na kontrolowanie sytuacji na parkiecie. Przechwyty oraz dobra gra Chavaughna Lewisa oznaczały jednak, że TBV Start odrabiał straty. Po rzucie Wojciecha Czerlonki po 30 minutach goście przegrywali już tylko 48:55. W ostatniej kwarcie gospodarze nie chcieli pozwolić już na nic więcej, a po trafieniu Adama Łapety znowu mieli 10 punktów przewagi. W końcówce meczu swoje umiejętności pokazywał także Notice, a zwycięstwo ekipy trenera Rajkovicia nie było zagrożone. Ostatecznie BM Slam Stal wygrała 81:63.
Najlepszym strzelcem gospodarzy był Jure Skifić z 13 punktami i 4 zbiórkami. W ekipie gości wyróżniał się James Washington z 17 punktami, 6 zbiórkami i 5 asystami.
PGE Turów Zgorzelec - King Szczecin 89:82
Początek meczu można uznać za wyrównany, chociaż to PGE Turów był stroną przeważającą. Po wsadzie Kacpra Borowskiego to właśnie ta ekipa prowadziła 11:7. King ciągle był jednak niezwykle blisko, dlatego trafienia Taurasa Jogeli i Jimmy’ego Gavina dały tej ekipie przewagę. Ostatecznie po 10 minutach to szczecinianie wygrywali 24:22. Zaraz na początku drugiej kwarty gospodarze doprowadzali do remisu, a po trójce Francisa Hana wychodzili nawet na prowadzenie. Mecz był niezwykle zacięty - ostatecznie dzięki rzutowi wolnemu Bartosza Bochny pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 42:41 dla ekipy trenera Mathiasa Fischera.
Trzecia kwarta była podobna, czyli… bardzo wyrównana. Dużo dawał z siebie Darrell Harris, ale dobrymi akcjami odpowiadał m.in. Bradley Waldow. W końcówce tej części meczu ważnym graczem był jednak Karolis Petrukonis i to dzięki niemu PGE Turów wygrywał 68:62 po 30 minutach rywalizacji. Zgorzelczanie starali się mieć sytuację pod kontrolą w ostatniej kwarcie. Pomagały w tym trafienia Waldowa, chociaż King co chwilę zbliżał się na dwa-trzy punkty. Ostatecznie po rzucie Camerona Ayersa gospodarze zwyciężyli 89:82.
Najlepszym strzelcem PGE Turowa był Bradley Waldow z 25 punktami i 6 zbiórkami. W ekipie ze Szczecina wyróżniał się Tauras Jogela z 17 punktami i 5 zbiórkami.
AZS Koszalin - Polpharma Starogard Gdański 81:86
Pierwsza część meczu nie była zbyt ofensywna - obydwie drużyny grały nerwowo i nieskutecznie. Aktywny był jednak Andrija Bojić, a dzięki niemu Polpharma miała przewagę 11:8. Później jednak ważne punkty notował Diante Baldwin, a po trójce Jakuba Dłoniaka po 10 minutach było 18:17 dla AZS. W drugiej części meczu Bojiciowi pomagał Thomas Davis, a starogardzianie znowu byli na prowadzeniu. Mecz był jednak ciągle bardzo wyrównany, a w końcówce pierwszej połowy przydał się Filip Pruefer. Dzięki niemu goście wygrywali 39:37.
Zaraz na początku trzeciej kwarty trafienia Damiana Jeszkego oraz Modestasa Kumpysa pozwalały koszalinianom uciec na sześć punktów. Polpharma dzięki Ameenowi Tanksleyowi i Marcinowi Fliegerowi doprowadzała jeszcze do remisu, ale tylko na chwilę. Znowu aktywny był Jeszke, swoje dodał Młynarski, a AZS prowadził po 30 minutach 64:58. Zespół trenera Miliji Bogicevicia nie zamierzał się poddawać i kolejne trafienia Davisa oraz Bojicia oznaczały remis. AZS znowu wychodził na prowadzenie, a spotkanie ciągle było zacięte. Dwie minuty przed końcem po rzutach wolnych Joe Thomassona to Polpharma była na prowadzeniu. W końcówce ważne trafienie zanotował jeszcze Davis i to starogardzianie wygrali 86:81.
Andrija Bojić był najlepszym strzelcem gości - zanotował 26 punktów i 7 zbiórek. W ekipie gospodarzy wyróżniał się Damian Jeszke z 17 punktami.
Czarni Słupsk - Polski Cukier Toruń 64:80
Świetnie w ten mecz weszli goście - po kolejnych trafieniach Glenna Coseya i Krzysztofa Sulimy było już 12:4. Wynik starał się ratować Justin Watts, a po trójce Dominica Artisa Czarni zbliżyli się na zaledwie punkt. Późniejszy rajd tego ostatniego dał słupszczanom minimalną przewagę. Sytuacja jeszcze się zmieniała, ale dzięki rzutowi z dystansu Mantasa Cesnauskisa było 20:19 po 10 minutach gry. W drugiej kwarcie gospodarze mieli już nawet cztery punkty przewagi, ale Polski Cukier zdobywał punkty seriami i po kolejnych trafieniach Sulimy wracał na prowadzenie. Nieźle grał też Cheikh Mbodj, a zespół trenera Dejana Mihevca po pierwszej połowie prowadził 39:35.
Początek trzeciej kwarty zdecydowanie lepszy dla Polskiego Cukru, który m.in. dzięki Karolowi Gruszeckiemu miał już 10 punktów przewagi. Kolejne akcje Cheikha Mbodja oznaczały, że torunianie wygrywali już nawet 57:42. Ostatecznie prowadzenie gości po 30 minutach gry wzrosło do 19 punktów. O poprawę wyniku dla Czarnych starał się Lauris Blaus, ale to było zdecydowanie za mało. Ekipa “Twardych Pierników” całkowicie kontrolowała wydarzenia na parkiecie i nie pozwalała rywalom na zbyt wiele. Ostatecznie zwyciężyła 80:64.
Najlepszym strzelcem gości był Glenn Cosey z 23 punktami, 4 zbiórkami i 8 asystami. W ekipie gospodarzy wyróżniał się Justin Watts z 22 punktami.
Stelmet BC Zielona Góra - Miasto Szkła Krosno 100:76
Zielonogórzanie rozpoczęli ten mecz od spodziewanego, mocnego uderzenia - po akcji 2+1 Vladimira Dragicevicia prowadzili już 9:4. Goście starali się odpowiadać głównie rzutami z dystansu, ale nie dawało to w tym fragmencie oczekiwanych rezultatów. Dopiero późniejsze akcje podkoszowe Petera Alexisa i Jayvaughna Pinkstona zmniejszały straty krośnian. Po późniejszej trójce Dariusza Oczkowicza zdobyli nawet przewagę! Ostatecznie po 10 minutach rywalizacji wygrywali 26:24. Po trzech minutach drugiej kwarty Miasto Szkła ciągle było na prowadzeniu, świetnie radząc sobie szczególnie w ofensywie. Po wsadzie w kontrze Jakova Mustapicia było 40:35. O zmianę wyniku mocno walczyli Martynas Gecevicius oraz Vladimir Dragicević, ale doprowadzali zaledwie do remisu. Dopiero późniejszy rzut z dystansu Thomasa Kelatiego pozwolił Stelmetowi na zdobycie przewagi. Ostatecznie po pierwszej połowie zespół trenera Artura Gronka wygrywał 50:45.
Trzecią kwartę gospodarze rozpoczęli od serii 8:0 i po dobitce Armaniego Moore’a znacznie odskoczyli. Od tego momentu zespół z Zielonej Góry kontrolował sytuację na boisku. Co prawda bardzo trudno było powstrzymać aktywnego Pinkstona, ale nie miało to większego wpływu na przebieg meczu. Po trójce Geceviciusa mistrzowie mieli nawet 16 punktów przewagi. Na zakończenie tej części spotkania było już 76:58. Ostatnią kwartę Miasto Szkła rozpoczęło od siedmiu punktów z rzędu, ale złoci medaliści z poprzedniego sezonu szybko reagowali. Goście nie mogli już w żaden sposób zagrozić Stelmetowi ani odrobić powiększających się strat. Ostatecznie gospodarze zwyciężyli aż 100:76.
Najlepszym strzelcem zielonogórzan był Martynas Gecevicius z 14 punktami. W ekipie z Krosna wyróżniał się Jayvaughn Pinkston z 22 punktami i 6 zbiórkami.
------