16. kolejka: Wyrównany mecz w Lublinie dla Kinga
King Szczecin pokonał w Lublinie TBV Start 79:77. Punkty na zwycięstwo gości zdobył z linii rzutów wolnych Paweł Kikowski. Zacięta końcówka w Kutnie! Ostatecznie Energa Czarni Słupsk wygrywa z Polfarmexem 70:69. Ekipa BM Slam Stal Ostrów Wlkp. pokonała Rosę Radom 82:61 w najciekawszym sobotnim spotkaniu Polskiej Ligi Koszykówki. Rzut z dystansu Wojciecha Czerlonki dał Asseco Gdynia zwycięstwo z MKS Dąbrowa Górnicza 90:89.
TBV Start Lublin - King Szczecin 77:79
Gospodarze trochę lepiej weszli w ten mecz, a była to głównie zasługa Stefana Balmazovicia - dzięki jego siedmiu punktom prowadzili 8:4. Od tego momentu świetnie zaczął grać jednak Taylor Brown i to dzięki niemu King zanotował serię 9:0. Później przewaga zespołu trenera Marka Łukomskiego wzrosła nawet do ośmiu punktów po trójce Michała Nowakowskiego. Rzut z dystansu Roberta Skibniewskiego sprawił, że szczecinianie po 10 minutach gry wygrywali 27:13. Na początku drugiej kwarty lublinianie starali się trochę zmniejszać straty po akcjach Nicka Covingtona i Jakuba Dłoniaka, ale to goście długo kontrolowali sytuację. TBV Start mógł później liczyć na rzuty z dystansu - po kolejnych trafieniach Balmazovicia, Ciechocińskiego oraz Dłoniaka przełamał przeciwników i prowadził nawet 43:41.
Trójki Nicka Kellogga i Douga Wigginsa na początku trzeciej kwarty dawały nawet siedem punktów przewagi gospodarzom. King w tej części meczu doprowadził jeszcze do wyrównania dzięki Michałowi Nowakowskiemu i Marcinowi Dutkiewiczowi, ale później małą przewagę ponownie budowali lublinianie. Ostatecznie po trójce Pawła Kikowskiego po 30 minutach mieliśmy remis po 65. W pierwszych minutach czwartej kwarty King dzięki trafieniu Taylora Browna wyszedł na minimalne prowadzenie. Później sytuacja co chwilę się zmieniała, a ważnym graczem TBV Startu był Doug Wiggins. W ostatnich dwóch minutach obie drużyny nie były zbyt skuteczne. W samej końcówce przy rzucie z dystansu faulowany był Paweł Kikowski - trafił dwa rzuty wolne i tym samym zapewnił zwycięstwo swojej drużynie 79:77.
Po 19 punktów dla Kinga zanotował Taylor Brown i Michał Nowakowski. 14 punktów dołożył do tego Paweł Kikowski. W ekipie TBV Startu po 18 punktów rzucili Doug Wiggins i Stefan Balmazović.
Stelmet BC Zielona Góra - Trefl Sopot 102:78
Początek spotkania był zdecydowanie lepszy dla gospodarzy, którzy po trafieniach Łukasza Koszarka i Adama Hrycaniuka prowadzili 10:3. Później ta przewaga wzrosła nawet do dziewięciu punktów po trójce Armaniego Moore’a. W końcówce kwarty Stelmet nie był już jednak tak skuteczny i dzięki temu Trefl mógł odrabiać straty. Po serii 8:0 i rzutach wolnych Jakuba Karolaka sopocianie zbliżyli się nawet na trzy punkty. W drugiej kwarcie zielonogórzanie pokazali pełnię swoich ofensywnych możliwości. Zespół trenera Zorana Marticia starał się być blisko dzięki rzutom Filipa Dylewicza i Nikoli Markovicia, ale po kolejnej serii - tym razem 9:0 - mistrzowie Polski prowadzili już 53:34. Ostatecznie dzięki akcji Adama Hrycaniuka ich przewaga po pierwszej połowie wynosiła aż 18 punktów.
Trefl rozpoczął trzecią kwartę od pięciu punktów z rzędu, ale gospodarze nie pozwolili, aby rywale złapali wiatr w żagle. Drużyna trenera Artura Gronka zaliczyła serię 12:0 i po rzucie Karola Gruszeckiego prowadziła aż 68:43. W tej części meczu zielonogórzanie pozwolili gościom na zdobycie zaledwie 13 punktów i dzięki temu po 30 minutach gry wygrywali już 80:51. W ostatniej kwarcie na parkiecie pojawili się zawodnicy, którzy zwykle nie dostają swoich minut - Kamil Zywert, Jakub Der i Wojciech Majchrzak. Zespół z Sopotu odrobił część strat, ale przewaga Stelmetu była zbyt duża, aby mogło to zaszkodzić tej drużynie. Po akcji 2+1 Majchrzaka gospodarze mieli już 100 punktów na koncie i ostatecznie zwyciężyli 102:78.
Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Armani Moore z 15 punktami i pięcioma zbiórkami. 14 punktów dołożył do tego Nemanja Djurisić. W ekipie gości po 16 punktów rzucili Anthony Ireland oraz Michał Kolenda.
Polfarmex Kutno - Energa Czarni Słupsk 69:70
Zdecydowanie lepiej to spotkanie rozpoczęli gospodarze, którzy po akcji 2+1 Michaela Frasera prowadzili już 9:4. Później ta przewaga wzrosła nawet do ośmiu punktów dzięki dwóm z rzędu trafieniom Devante Wallace’a. Swoją szansę na grę szybko dostał nowy gracz zespołu ze Słupska Anthony Goods. Nieźle prezentował się też Chavaughn Lewis, ale to Polfarmex po 10 minutach gry wygrywał 20:14. Słupszczanie drugą kwartę rozpoczęli od rewelacyjnej serii 13:0, po rzutach wolnych Marcusa Ginyarda wyszli na prowadzenie, a dzięki akcji Grzegorza Surmacza było już 27:20. Niemoc kutnian dopiero po siedmiu minutach przełamał Jacek Jarecki. Później jednak nadal ważne akcje kończyli Goods i Johnson, a to oznaczało, że zespół trenera Robertsa Stelmahersa powiększał przewagę. Ostatecznie po trójce Surmacza goście wygrywali 35:24 po pierwszej połowie.
Początek trzeciej kwarty był bardzo wyrównany, chociaż obydwie drużyny miały problemy ze skutecznością. Ciągle wyróżniającą się postacią Energi Czarnych był Grzegorz Surmacz - po jego trójce było już 45:30. Polfarmex nie zamierzał się jednak poddawać - dzięki rzutom Jacka Jareckiego, Michała Gabińskiego i Mateusza Bartosza zaczął odrabiać straty. Później w ataku został uruchomiony także Sebastian Kowalczyk, a gospodarze przegrywali już tylko trzema punktami. Po 30 minutach i trafieniu Davida Kravisha było 55:48. W ostatniej kwarcie zespół trenera Krzysztofa Szablowskiego do samego końca walczył o lepszy wynik. Słupszczanie ciągle kontrolowali jednak sytuację i nie pozwalali rywalom na choćby remis. W samej końcówce po rzucie Bartosza ekipa z Kutna przegrywała zaledwie punktem. Później przechwyt zanotował Devante Wallace, co dawało gospodarzom szansę na zwycięstwo. Z dystansu nie trafił jednak Grzegorz Grochowski, a to oznaczało, że Energa Czarni zwyciężyła 70:69.
Najlepszym strzelcem gości był Grzegorz Surmacz z 15 punktami i siedmioma zbiórkami. Po 14 punktów dołożyli Anthony Goods i David Kravish. W ekipie gospodarzy wyróżniał się Jacek Jarecki z 14 punktami.
BM Slam Stal Ostrów Wlkp. - Rosa Radom 82:61
Gospodarze bardzo dobrze rozpoczęli to spotkanie - po rzutach Łukasza Majewskiego i Aarona Johnsona prowadzili 5:0. Rosa dość szybko rozpoczęła odrabianie strat i zbliżyła się nawet na jeden punkt dzięki trafieniu Gary’ego Bella. Od tego momentu BM Slam Stal zanotowała serię 9:0 i po trafieniu Kamila Chanasa miała przewagę 16:6. Sytuację starał się zmieniać jeszcze Jordan Callahan, ale po 10 minutach to gospodarze wygrywali ośmioma punktami. Początek drugiej kwarty był bardzo wyrównany, a to oznaczało, że zespół trenera Emila Rajkovicia mógł utrzymywać przewagę. Co prawda radomianie po trafieniach Darnella Jacksona i Roberta Witki zbliżali się na cztery punkty, ale kolejne akcje Shawna Kinga oraz Christo Nikołowa dawały spokój ostrowianom. Grę zespołu trenera Wojciecha Kamińskiego próbował ożywić Daniel Szymkiewicz, ale to nie wystarczało na gospodarzy. Ostatecznie po pierwszej połowie BM Slam Stal wygrywała 46:35.
Początek trzeciej kwarty należał do Jarosława Zyskowskiego - to jego sześć punktów z rzędu pozwalało gościom zbliżyć się do rywali. Sytuację szybko opanowali jednak Porter Troupe i Aaron Johnson. Radomianie mogli liczyć na Daniela Szymkiewicza. Głównie dzięki rozgrywającemu po 30 minutach gry przegrywali zaledwie pięcioma punktami i ciągle mieli szansę na zwycięstwo. W ostatniej kwarcie po rzucie Damiana Jeszkego Rosa zbliżyła się nawet do stanu 57:54. Od tego momentu BM Slam Stal zanotowała jednak serię 16:1 i dzięki trójce Aarona Johnsona prowadziła aż 73:55. Goście całkowicie zatrzymali się w ataku w tym fragmencie, a to pozwoliło zespołowi trenera Emila Rajkovicia na kontrolowanie sytuacji na boisku. Rosa nie była w stanie już odrobić takich strat i to ostrowianie cieszyli się ze zwycięstwa 82:61.
Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Shawn King z 13 punktami i 14 zbiórkami. 12 punktów i 7 asyst dodał Aaron Johnson. W ekipie gości wyróżniał się Daniel Szymkiewicz z 13 punktami i pięcioma asystami.
PGE Turów Zgorzelec - Siarka Tarnobrzeg 97:71
Początek meczu wcale nie był łatwy dla gospodarzy - po trafieniu Krzysztofa Jakóbczyka to drużyna z Tarnobrzega wygrywała 9:6. Dopiero później lepiej zaczęli grać Michał Michalak oraz Tweety Carter i po serii 7:0 to PGE Turów prowadził 20:15. Ta część meczu była bardzo ofensywna, a zgorzelczanie mogli liczyć na Urosa Nikolicia. To głównie dzięki niemu po 10 minutach gry byli lepsi o osiem punktów. W drugiej kwarcie ta przewaga dość szybko wzrosła do stanu 37:26 po trójce Michała Gospodarka. Siarka starała się odpowiadać przede wszystkim trafieniami Releforda, Jakóbczyka oraz Wojdyły, ale po kolejnej akcji Tweety’ego Cartera to zespół trenera Mathiasa Fischera wygrywał po pierwszej połowie 51:34.
Początek trzeciej kwarty był raczej wyrównany, co utrzymywało jednocześnie sporą przewagę gospodarzy - po trójkach Michała Michalaka i Tweety’ego Cartera było już 65:43 dla PGE Turowa. Siarka nie potrafiła grać w podobnym tempie do rywali. Nic nie dawały trafienia Tomasza Wojdyły i Jakuba Patoki - to zgorzelczanie po 30 minutach wygrywali 73:50. Ostatnia kwarta niczego już nie mogła zmienić. Mecz był pod całkowitą kontrolą zespołu trenera Mathiasa Fischera. PGE Turów zwyciężył ostatecznie aż 97:71.
Najlepszym graczem gospodarzy był Uros Nikolić z 16 punktami i sześcioma zbiórkami. Punkt mniej dołożył Michał Michalak. Travis Releford zanotował dla gości 15 punktów i trzy asysty.
Asseco Gdynia - MKS Dąbrowa Górnicza 90:89
Za początek spotkania można pochwalić Filipa Matczak i Asseco. To właśnie jego siedem punktów pozwalało gdynianom prowadzić 8:3. Od tego momentu goście zanotowali jednak serię 7:0 i po rzutach wolnych Jakuba Parzeńskiego to oni mieli przewagę. W końcówce pierwszej części gry ważne trafienia zanotowali także Jeremiah Wilson i Witalij Kowalenko - dzięki nim MKS wygrywał 22:15. W drugiej kwarcie zespół trenera Drażena Anzulovicia prowadził już nawet 14 punktami po trójce Bartłomieja Wołoszyna i bardzo długo utrzymywał ten stan rzeczy. Końcówka pierwszej połowy należała jednak do gospodarzy. Dobrze prezentował się przede wszystkim Krzysztof Szubarga, a po trójce Filipa Matczaka Asseco przegrywało już tylko dwoma punktami.
Przez ponad cztery minuty trzeciej kwarty zespół trenera Przemysława Frasunkiewicza nie potrafił zdobyć punktów. MKS jednak tego do końca nie wykorzystał - po rzucie wolnym Jeremiaha Wilsona prowadził tylko 48:40. Niemoc gospodarzy przełamał Marcel Ponitka, a Asseco dość szybko zbliżyło się ponownie na dwa punkty. Dąbrowianie nie pozwalali na doprowadzenie do remisu - dzięki rzutom wolnym Przemysława Szymańskiego wygrywali 58:51 po 30 minutach gry. Byron Wesley i Piotr Pamuła dali gościom nawet 11 punktów przewagi w połowie ostatniej kwarty. Krzysztof Szubarga starał się jeszcze poprawiać sytuację gospodarzy, ale ci kontrolowali już wydarzenia na parkiecie. To zmieniło się w ostatniej minucie - po trafieniach Jankowskiego i Ponitki gdynianie przegrywali zaledwie dwoma punktami. W samej końcówce jeden rzut wolny przestrzelił Wołoszyn, a to dawało szansę Asseco. Trójką o tablicę popisał się Wojciech Czerlonko i to gdynianie cieszyli się z wygranej 90:89.
Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Krzysztof Szubarga z 28 punktami i siedmioma asystami. 20 punktów, sześć zbiórek i sześć asyst dodał Filip Matczak. Byron Wesley zanotował dla gości 18 punktów, sześć zbiórek i trzy asysty.
AZS Koszalin - Miasto Szkła Krosno 60:62
Spotkanie na początku było bardzo wyrównane, a obie ekipy nie były zbyt skuteczne. To z kolei sprawiało, że właściwie co rzut zmieniała się drużyna będąca aktualnie na prowadzeniu. W drużynie gospodarzy dobrze radził sobie Curtis Millage, ale odpowiadał na to Seid Hajrić. Dopiero po trójce Kenny’ego Manigaulta AZS zdobył cztery punkty przewagi. Goście szybko odrobili jednak te straty, a po rzucie wolnym Chrisa Czerapowicza wygrywali 16:15 po 10 minutach gry. W drugiej kwarcie koszalinianom udawało się ponownie wychodzić na prowadzenie - ważne trójki trafiał Daniel Wall. Krośnianie później zanotowali jednak serię 10:0 i po rzutach Dawida Bręka oraz Dariusza Oczkowicza było już 32:25 dla zespołu trenera Michała Barana. M.in. dzięki Remonowi Nelsonowi i Millage’owi gospodarzom udało się jeszcze w pierwszej połowie zbliżyć na dwa punkty.
W trzeciej kwarcie AZS dość szybko doprowadził do wyrównania dzięki akcji Igora Wadowskiego. Ekipa z Krosna długo utrzymywała później minimalną przewagę, ale kolejne trójki Remona Nelsona oznaczały, że po 30 minutach rywalizacji to gospodarze wygrywali 51:47. Ostatnia część meczu Miasto Szkła rozpoczęło od serii 9:2 i po rzutach Dawida Bręka oraz Chrisa Czerapowicza znowu wróciło na prowadzenie. W końcówce spotkania uaktywnił się ponownie Curtis Millage i to właśnie dzięki niemu zespół trenera Piotra Ignatowicza trzymał się blisko rywali. Niezawodny w kluczowych momentach był ponownie Czerapowicz. AZS miał jeszcze swoją szansę na remis i dogrywkę, ale ważnego rzutu nie trafił Millage. Ostatecznie zespół trenera Michała Barana cieszyć się z kolejnego zwycięstwa - 62:60.
Najlepszym strzelcem gości był Jakub Dłuski z 13 punktami i czterema zbiórkami. 12 punktów i siedem zbiórek dodał Chris Czerapowicz. W ekipie gospodarzy wyróżniał się Remon Nelson z 17 punktami.
-----