1
Anwil Włocławek
53pkt
2
Trefl Sopot
51pkt
3
Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski
49pkt
4
King Szczecin
49pkt
5
Legia Warszawa
49pkt
6
WKS Śląsk Wrocław
47pkt
7
MKS Dąbrowa Górnicza
46pkt
8
PGE Spójnia Stargard
46pkt
9
Polski Cukier Start Lublin
46pkt
10
Dziki Warszawa
46pkt
11
Icon Sea Czarni Słupsk
44pkt
12
Arriva Polski Cukier Toruń
43pkt
13
Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia
39pkt
14
Tauron GTK Gliwice
39pkt
15
Enea Stelmet Zastal Zielona Góra
38pkt
16
Muszynianka Domelo Sokół Łańcut
35pkt

30. kolejka: Rosa na drugim miejscu! Świetna końcówka

Autor:
30. kolejka: Rosa na drugim miejscu! Świetna końcówka
Przeczytasz w 9 minut

Rosa Radom pokonała Polski Cukier Toruń 64:55 i dzięki temu zajęła drugie miejsce po sezonie zasadniczym Tauron Basket Ligi. W play-off zagra ekipa Asseco Gdynia, która wygrała z Siarką Tarnobrzeg 72:54. Zobacz wszystkie wyniki ostatniej kolejki!

Rosa Radom - Polski Cukier Toruń 64:55

Dzięki trójkom Danny’ego Gibsona w pierwszych minutach spotkania Polski Cukier prowadził 6:2. Później przewaga tej ekipy wzrosła do siedmiu punktów po rzucie Michała Michalaka, ale gospodarze zbliżyli się znacznie, bo mogli liczyć na dobrze dysponowanego C.J. Harrisa. Rzut z dystansu Seana Denisona ustawił wynik po pierwszej kwarcie na 14:9 dla torunian. W drugiej kwarcie obie ekipy nie były dużo lepsze w ataku – ciągle przewagę utrzymywała drużyna trenera Jacka Winnickiego. Skuteczny był Maksym Kornijenko – to dzięki niemu Polski Cukier był lepszy aż o 10 punktów. Ostatecznie po drugiej połowie spotkania ekipa z Torunia wygrywała 33:24.

W trzecią kwartę lepiej weszli radomianie. Dzięki serii 9:0, uzyskanej głównie trafieniami Toreya Thomasa, doprowadzili do remisu po 33. Później w ataku aktywni byli jednak Maksym Kornijenko oraz Łukasz Wiśniewski. Sporo zaczął dawać od siebie też Markeith Cummings, a Rosa znowu nie była skuteczna - po rzucie Amerykanina Polski Cukier prowadził 45:37. Początek kolejnej kwarty to znowu seria ekipy trenera Wojciecha Kamińskiego 9:0 - kontra Daniela Szymkiewicza dała minimalną przewagę. Jak się okazało – to była przełomowa część gry. Torunianie potrafili jeszcze wyjść na prowadzenie, ale najważniejsze rzuty trafiali Damian Jeszke i C.J. Harris. Na to odpowiadał właściwie tylko Sean Denison, a Rosa uciekała. Po trójce Harrisa na dwie minuty przed końcem wygrywała ośmioma punktami, a goście nie byli już w stanie nic zrobić. Ostatecznie gospodarze wygrali 64:55.

Najlepszym strzelcem gospodarzy był C.J. Harris z 12 punktami. Torey Thomas dodał do tego 11 punktów, dziewięć zbiórek i trzy asysty. W zespole gości wyróżniał się Sean Denison z 13 punktami i siedmioma zbiórkami.

 

 

Asseco Gdynia - Siarka Tarnobrzeg 72:54

Pierwsze minuty spotkania były wyrównane, ale po trafieniach Anthony’ego Hickeya i Filipa Matczaka gospodarze prowadzili 9:4. Siarka mogła liczyć na Gary’ego Bella oraz Zacha Robbinsa i dzięki tym zawodnikom była ciągle blisko. Nieźle radził sobie jednak Piotr Szczotka, a Asseco po 10 minutach wygrywało 17:15. W drugiej części meczu tarnobrzeżanie doprowadzali do wyrównania po rzutach wolnych Jakuba Zalewskiego, ale po serii 7:0 i trójce Sebastiana Kowalczyka ekipa z Gdyni miała przewagę 26:19. Później ważne trafienia notowali też Hickey i Bartosz Jankowski, a zespół trenera Tane Spaseva mógł cieszyć się z prowadzenia 13 punktami po pierwszej połowie.

Trzecia kwarta była pod kontrolą Asseco. Straty gości starali się odrabiać przede wszystkim Gary Bell, Zach Robbins i Daniel Wall, ale to było ciągle za mało. Bardzo dobrze prezentowali się Sebastian Kowalczyk i Filip Matczak – dzięki tym graczom gdynianie jeszcze bardziej uciekali rywalom. Po 30 minutach rywalizacji prowadzili 61:43. W ostatniej części meczu zryw zanotował Jakub Zalewski, ale przewaga gospodarzy była po prostu zbyt wyraźna. Sytuację opanowali Kowalczyk i Frasunkiewicz, a Asseco wygrało aż 72:54. To jednocześnie oznacza, że gdynianie awansowali do fazy play-off.

Sebastian Kowalczyk był najlepszym strzelcem Asseco z 15 punktami. 13 punktów i siedem zbiórek dołożył Anthony Hickey. W ekipie Siarki na wyróżnienie zasłużył Zach Robbins z 18 punktami i 11 zbiórkami.

 

BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski - Polfarmex Kutno 79:75

Gospodarze doskonale rozpoczęli to spotkanie, a po trójce Christo Nikołowa prowadzili 9:0. Ich przewaga wzrosła później do stanu nawet 16:4 po rzucie z dystansu Curtisa Millage’a. Dopiero w końcówce kwarty, dzięki serii 7:0 i trafieniu Grzegorza Grochowskiego Polfarmex zbliżył się na sześć punktów. W drugiej części meczu kutnianie nadal zbliżali się do ostrowian, a w pewnym momencie zanotowali nawet serię 12:0 i po kolejnej akcji Grochowskiego było już 38:31 dla gości. BM Slam Stal doprowadzała jeszcze do remisu po rzucie Alexisa Wangmene, ale po 20 minutach rywalizacji to ekipa trenera Jarosława Krysiewicza była górą – 44:42.

Trzecia kwarta była bardzo wyrównana, choć częściej na prowadzeniu utrzymywał się Polfarmex. Nieźle spisywali się jednak Alexis Wangmene oraz Christo Nikołow, a po trójce Mateusza Zębskiego to BM Slam Stal zdobyła minimalną przewagę – 57:56. W ostatniej części meczu ostrowianie wygrywali już siedmioma punktami po trójce Nikołowa, ale kutnianie nie zamierzali się poddawać i doprowadzili do kolejnego remisu. Jeszcze na dwie minuty przed końcem po trójce Bartłomieja Wołoszyna potrafili prowadzić czterema punktami. W tym momencie atak Polfarmexu jednak się zatrzymał, a ekipa trenera Zorana Sretenovicia miała w składzie Curtisa Millage’a. To głównie dzięki niemu odwróciła losy spotkania i wygrała 79:75.

Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Alexis Wangmene z 18 punktami i ośmioma zbiórkami. 16 punktów dołożył do tego Christo Nikołow. W ekipie gości wyróżniał się Jarosław Zyskowski z 16 punktami.

 

PGE Turów Zgorzelec - Trefl Sopot 92:90

Sopocianie całkiem dobrze weszli w to spotkanie, a po trójce Marcina Dutkiewicza prowadzili 5:2. PGE Turów bardzo szybko przejął kontrolę nad tym meczem, a było to możliwe głównie dzięki Kirkowi Archibeque’owi oraz Jovanowi Novakowi. Po późniejszej akcji Daniela Dillona to zgorzelczanie mieli sześć punktów przewagi, ostatecznie wygrywając pierwszą kwartę 24:15. W drugiej części meczu sopocianie starali się być blisko, a była to zasługa trafień Josipa Bilinovaca i Anthony’ego Irelanda. Trójkę w ważnym momencie rzucił jednak Jakub Karolak, a kolejny rzut Archibeque’a dał ekipie trenera Piotra Ignatowicza prowadzenie 42:35.

W trzeciej kwarcie gospodarze utrzymywali swoją przewagę, a po następnych trafieniach Kirka Archibeque’a i Jovana Novaka nawet ją powiększali. Trefl nie potrafił znaleźć odpowiedzi na dobry atak zgorzelczan – nie zmieniała tego świetna forma Anthony’ego Irelanda. Po rzucie Filipa Dylewicza PGE Turów wygrywał 71:53. W ostatniej części meczu sopocianie zaprezentowali niezwykle ambitną postawę. Dwoił i troił się Ireland, a sporo punktów dokładał Grzegorz Kulka. Zespołowi trenera Zorana Marticia zabrakło jednak czasu, chociaż po trójce Irelanda w samej końcówce spotkania goście zbliżyli się na zaledwie dwa punkty. Ostatecznie PGE Turów wygrał 92:90 i nie zagra w fazie play-off.

Najlepszym zawodnikiem PGE Turowa był Jovan Novak z 25 punktami i sześcioma asystami. Daniel Dillon dołożył 20 punktów, pięć zbiórek i cztery asysty. W ekipie Trefla Anthony Ireland rzucił aż 35 punktów.

 

Śląsk Wrocław - Polpharma Starogard Gdański 53:72

Trochę lepiej mecz rozpoczęli starogardzianie, którzy po rzucie Marcina Fliegera prowadzili 6:2. W Śląsku świetnie radził sobie jednak Mateusz Jarmakowicz i to dzięki niemu był remis. Spotkanie się wyrównało i dopiero w końcówce pierwszej kwarty ważną trójkę trafił Uros Mirković – dała ona prowadzenie gościom 17:14. W drugiej części meczu Polpharma uciekała, a było to możliwe głównie dzięki Michaelowi Hicksowi. Sporo punktów dokładali także Flieger oraz Mirković i mimo trafień Ikovleva i Jarmakowicza to goście wygrywali 39:28.

W trzeciej kwarcie nadal świetny był Uros Mirković, a do ataku włączył się też Martynas Paliukenas. Kolejna akcja Michaela Hicksa dała 19 punktów przewagi zespołowi trenera Mindaugasa Budzinauskasa. Od tego momentu Śląsk zanotował jednak serię 9:0 i dzięki rzutom wolnym Macieja Krakowczyka zbliżył się na 10 punktów. Trafienie Łukasza Diduszki ustawiło wynik po 30 minutach na 57:43. Ostatnią kwartę Polpharma rozpoczęła od serii 9:0 i po kolejnym trafieniu Paliukenasa było już 66:43. Tego Śląsk nie był już w stanie odrobić. Goście zwyciężyli we Wrocławiu ostatecznie 72:53.

Michael Hicks był najlepszym strzelcem Polpharmy z 14 punktami. Po 11 punktów dołożyli Uros Mirković oraz Martynas Paliukenas. W ekipie Śląska wyróżniał się Mateusz Jarmakowicz z 16 punktami i siedmioma zbiórkami.

 

AZS Koszalin - Energa Czarni Słupsk 75:89

Goście zaczęli ten mecz od naprawdę mocnego uderzenia – po niecałym trzech minutach i trafieniu Grzegorza Surmacza było już 8:0. Straty odrabiał A.J. Walton, a po trafieniu Adama Pechacka to AZS wychodził na prowadzenie. Nie do zatrzymania był jednak Demonte Harper – to głównie dzięki jego świetnej postawie Energa Czarni wygrywała 27:19. Druga część meczu była jeszcze lepsza dla słupszczan. Wystarczy napisać, ze ekipa trenera Donaldasa Kairysa zdobyła w niej 32 punkty, tracąc zaledwie 10! Do ataku włączyli się Jerel Blassingame oraz Justin Jackson, a po 20 minutach gry i trójce Harpera było już 59:29 dla gości!

W kolejnej kwarcie sytuacja właściwie się odwróciła, a AZS zaczął odrabiać straty. Było to możliwe głównie dzięki Adamowi Pechackowi, A.J. Waltonowi oraz Marcinowi Nowakowskiemu. Po trójkach tego ostatniego koszalinianie przegrywali już „tylko” 11 punktami. W ostatniej kwarcie sytuację opanowywali Jackson i Harper, a Energa Czarni nie dała się wyprzedzić. W ważnym momencie nie zawiódł też Mantas Cesnauskis, a po rzucie wolnym Folarina Campbella mecz zakończył się wynikiem 89:75 dla słupszczan.

Demonte Harper zakończył ten mecz z 27 punktami, sześcioma zbiórkami i trzema asystami. 17 punktów i 16 zbiórek dodał do tego Justin Jackson. Adam Pechacek zanotował dla AZS 18 punktów i pięć zbiórek.

 

MKS Dąbrowa Górnicza - Stelmet Zielona Góra 80:86

Po zaciętym początku spotkania przewagę zaczęła zdobywać drużyna z Zielonej Góry – dzięki dwóm z rzędu trójkom Przemysława Zamojskiego prowadziła 12:5. MKS odpowiadał przede wszystkim trafieniami Rashauna Broadusa, ale w dobrej formie byli Szymon Szewczyk i wspomniany wcześniej Zamojski, a Stelmet wygrywał 24:17. W drugiej kwarcie mistrzowie kontrolowali sytuację na parkiecie. Wynik starali się zmieniać Drago Pasalić oraz Broadus, ale dzięki kolejnym akcjom wykończonym przez Dee Bosta i Dejana Borovnjaka było już 46:33 dla gości. Trójka Dominika Mavry zmniejszyła jednak tę przewagę do dziewięciu punktów na koniec pierwszej połowy.

W trzeciej kwarcie zespół trenera Saso Filipovskiego ponownie prowadził nawet 13 punktami po trójce Łukasza Koszarka, ale seria czterech trójek pozwoliła MKS zbliżyć się na zaledwie trzy punkty. Ataki odpierali Vlad Moldoveanu i Przemysław Zamojski, ale kolejna akcja Rashauna Broadusa zmniejszyła straty gospodarzy do punktu! W ostatniej kwarcie dąbrowianie wyszli nawet na chwilę na prowadzenie, ale naprawdę ważne trafienia notowali Moldoveanu oraz Bost. Gości utrzymywali przewagę, a po akcji Dejana Borovnjaka wygrali ostatecznie 86:80.

Dejan Borovnjak był najlepszym zawodnikiem Stelmetu – zanotował 18 punktów i sześć zbiórek. Przemysław Zamojski dołożył do tego 17 punktów oraz sześć zbiórek. W ekipie gospodarzy Rashaun Broadus rzucił 21 punktów.

 

Anwil Włocławek - Start Lublin 93:67

Anwil rozpoczął ten mecz od pięciu punktów z rzędu Michała Chylińskiego. Start dość szybko chciał jednak pokazać, że nie będzie łatwym rywalem i po rzutach Grzegorza Małeckiego oraz Jarosława Trojana było już tylko 15:13. Dzięki trafieniom Danilo Andjusicia i Kervina Bristola włocławianie po 10 minutach prowadzili 21:18. W drugiej części meczu zespół prowadzony przez trenera Igora Milicicia zagrał bardzo dobrze w ataku. Po kolejnych rzutach Kamila Łączyńskiego oraz Andjusicia zdobył nawet dziesięciopunktową przewagę. Swoimi akcjami odpowiadali Trojan i Małecki, ale to gospodarze zakończyli pierwszą połowę korzystnym wynikiem – 48:36.

W trzeciej kwarcie Anwil pokazał swoje możliwości w defensywie i zatrzymał ekipę z Lublina na zaledwie dziewięciu zdobytych punktach. To pozwoliło oczywiście włocławianom na powiększanie przewagi. Aktywny był Kervin Bristol, a kilka punktów dołożył też David Jelinek. Po 30 minutach było już 64:45 dla gospodarzy. Ostatnia kwarta nie mogła już niczego zmienić. Co prawda trafiać zaczął Nick Kellogg, ale nie poprawiało to sytuacji Startu. Ostatecznie gospodarze cieszyli się z pewnego zwycięstwa 93:67 i statusu niepokonanych przed własną publicznością w sezonie zasadniczym.

Kervin Bristol był najlepszym zawodnikiem gospodarzy – zanotował na swoim koncie 16 punktów i 13 zbiórek. 15 punktów dodał do tego Danilo Andjusić. W ekipie gości Jarosław Trojan zdobył 16 punktów i pięć zbiórek.

 

 

4f - pzkosz

Najnowsze aktualności

Najnowsze multimedia

80 zdjęć20.06.2024

Gala ORLEN Basket Ligi, część 1

Zobacz także
Zapisz się do newslettera

Przed każdą kolejką ORLEN Basket Ligi wysyłamy do kibiców i dziennikarzy newsletter, który zawiera ważne informacje o nadchodzących wydarzeniach oraz linki do najciekawszych wiadomości.

Dziękujemy za zapisanie się do newslettera!

Dziękujemy za zapisanie się na nasz newsletter ORLEN Basket Ligi! Teraz będziesz na bieżąco z najważniejszymi informacjami o nadchodzących wydarzeniach i najciekawszymi wiadomościami. Cieszymy się, że jesteś z nami!

Śledź nas w mediach społecznościowych