12. kolejka: Pewne zwycięstwo AZS w Lublinie
AZS Koszalin bez większych problemów pokonał w Lublinie Wikanę Start 87:70 w ostatnim meczu 12. kolejki Tauron Basket Ligi. MKS po raz pierwszy zwycięża u siebie! Zespół z Dąbrowy Górniczej pokonał po dogrywce Śląsk 87:78. W innym ciekawym meczu Polpharma Starogard Gdański wygrała z King Wilkami Morskimi 95:86.
Wikana Start Lublin – AZS Koszalin 70:87
Pierwsza kwarta spotkania była bardzo wyrównana. Co prawda dzięki trafieniom Garricka Shermana i Piotra Stelmacha AZS zdobył pięciopunktowe prowadzenie, ale to oznaczało, że Wikana Start ciągle jest w grze. W drugiej części meczu koszalinianie, grający bez Qyntela Woodsa i Gorana Vrbanca, pokazali część swoich ofensywnych umiejętności. W pewnym momencie zanotowali serię 8:0, a głównym strzelcem był Dante Swanson. Po jego akcji zespół trenera Igora Milicicia wygrywał 36:22. Problemem lublinian była słaba skuteczność z dystansu. W pierwszej połowie Wikana Start trafiła tylko jedną trójkę na 15 prób (Bryon Allen miał skuteczność 1/8 z dystansu).
W trzeciej kwarcie AZS prowadził już nawet 20 punktami po rzutach wolnych Piotra Dąbrowskiego. Trener Paweł Turkiewicz szukał różnych rozwiązań na poprawę gry swojego zespołu, włącznie z postawieniem na pięciu Polaków na parkiecie. Koszalinianie kontrolowali jednak sytuację w tym spotkaniu. W ostatniej części meczu ekipa Wikany Startu po wsadzie Jarosława Trojana zmniejszyła straty do 12 punktów. Goście nie pozwolili już jednak na nic więcej. Ważne punkty zdobywali Piotr Stelmach i Szymon Szewczyk. W samej końcówce przewaga AZS ponownie wzrosła do blisko 20 punktów.
W zespole gości wyróżniali się Dante Swanson i Szymon Szewczyk – obaj rzucili po 17 punktów. Piotr Stelmach dołożył do tego 15 punktów. W ekipie gospodarzy najlepszy był Łukasz Diduszko z 14 punktami.
Polski Cukier Toruń – Stelmet Zielona Góra 62:71
Początek spotkania zdecydowanie należał do gości. Polski Cukier był nieskuteczny i nie radził sobie z obroną Stelmetu – dlatego zielonogórzanie po niecałych trzech minutach i trafieniu Quintona Hosleya prowadzili 8:0. Późniejsza trójka tego samego gracza pozwoliła drużynie trenera Saso Filipovskiego wygrywać 11 punktami. Dzięki trzem rzutom wolnym Łukasza Koszarka wicemistrzowie Polski prowadzili po pierwszej kwarcie 24:12. W drugiej części meczu przewaga Stelmetu wzrosła nawet do 16 punktów. Sytuację torunian starali się zmienić William Franklin i Jarosław Zyskowski, ale trzeba podkreślić, że gospodarze w pierwszej połowie popełnili aż 10 strat. Ostatecznie po 20 minutach goście wygrywali 39:28.
Początek trzeciej kwarty był bardzo dobry w wykonaniu Polskiego Cukru. Świetnie radził sobie przede wszystkim Krzysztof Sulima, a po czterech punktach z rzędu Seana Denisona gospodarze tracili zaledwie dwa punkty do rywali. Wtedy o przerwę poprosił trener Filipovski i Stelmet zaczął seryjnie trafiać z dystansu. Dzięki m.in. dwóm trójkom Koszarka zielonogórzanie prowadzili 55:43. W ostatniej kwarcie po akcjach Corbetta i Franklina torunianie przegrywali tylko dziewięcioma punktami, ale dwie kolejne trójki Koszarka i trafienie Hrycaniuka pozwoliło kontrolować sytuację gościom. Wicemistrzowie Polski wygrali w Toruniu 71:62.
Łukasz Koszarek była najlepszym zawodnikiem Stelmetu – zdobył 19 punktów i osiem asyst. Chevon Troutman dołożył do tego double-double – 11 punktów i 13 zbiórek. W ekipie gospodarzy na wyróżnienie zasługiwał Jarosław Zyskowski, który rzucił 15 punktów.
PGE Turów Zgorzelec – Asseco Gdynia 101:85
Pierwsza kwarta tego meczu mogła zaskakiwać – była nie tylko wyrównana, ale to goście częściej utrzymywali się na prowadzeniu. Po jednej z akcji Ovidijusa Galdikasa Asseco wygrywało 12:7. Nieźle spisywał się także Filip Matczak, a dzięki rzutom wolnym A.J. Waltona ciągle można było zaobserwować pięciopunktową przewagę gdynian. Nie do zatrzymania był jednak Damian Kulig. To jego siedem punktów z rzędu pozwoliło PGE Turowowi na wyjście na prowadzenie. W drugiej części meczu zaskakiwał Michał Chyliński – zawodnik ekipy ze Zgorzelca rzucił pięć trójek i to głównie dzięki niemu wzrastała przewaga drużyny trenera Miodraga Rajkovicia. Po jego ostatnim rzucie z dystansu w pierwszej połowie PGE Turów wygrywał 51:35.
Trzecia kwarta nie przyniosła żadnych zmian. Mistrzowie byli bardzo efektywni w ataku i powiększali przewagę. Co prawda w pewnym momencie Asseco zbliżyło się na 10 punktów po kolejnej akcji Galdikasa, ale później serią 12:0 popisał się PGE Turów i po rzutach wolnych Vlada Moldoveanu było już 76:54 dla gospodarzy. Ostatnia kwarta była już tylko formalnością, ponieważ zespół trenera Davida Dedka nie był w stanie odrobić strat do rywali. Ostatecznie mistrzowie Polski wygrali całe spotkanie 101:85.
Najlepszym strzelcem PGE Turowa był Damian Kulig z 19 punktami i sześcioma zbiórkami. Po 15 punktów dołożyli Michał Chyliński i Chris Wright. W ekipie Asseco wyróżniał się Ovidijus Galdikas, który zakończył mecz z 20 punktami na koncie.
MKS Dąbrowa Górnicza – Śląsk Wrocław 87:78 po dogrywce
Śląsk zanotował świetny początek spotkania – m.in. sześć punktów Aleksandara Mladenovicia pozwoliło tej ekipie prowadzić 8:0. MKS dość szybko zniwelował jednak te straty, a po trafieniach Marcina Piechowicza i Jakuba Koelnera wygrywał nawet 16:15. W drugiej kwarcie po kolejnej akcji Mladenovicia wrocławianie mieli ponownie osiem punktów przewagi. Dąbrowianie znowu wzięli się za gonienie rywali, a główną rolę odgrywał Myles McKay. Po jego akcji to MKS prowadził 37:36.
W trzeciej kwarcie gospodarze wygrywali nawet pięcioma punktami dzięki trafieniu Kena Browna, ale później drużyna trenera Emila Rajkovicia znowu bardzo szybko się zbliżała. Po akcjach Denisa Ikovleva i Rodericka Trice’a to Śląsk był na prowadzeniu. W czwartej kwarcie trafienie Amerykanina dało Śląskowi sześć punktów przewagi. MKS był jednak ciągle blisko. Na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry wrocławianie wygrywali 71:66, ale później trafiali tylko gospodarze. Trójka McKaya przedłużyła szanse MKS i dała dogrywkę. W dodatkowych pięciu minutach meczu zdecydowanie lepsi byli dąbrowianie. Najważniejsze punkty zdobyli McKay i Brown. To dzięki tym zawodnikom MKS wygrał swój pierwszy mecz przed własną publicznością w tym sezonie.
Myles McKay był najlepszym strzelcem gospodarzy – zdobył 24 punktu i trzy asysty. Ken Brown dodał do tego 14 punktów i osiem asyst. W ekipie Śląska wyróżniał się Roderick Trice z 25 punktami i sześcioma zbiórkami.
Anwil Włocławek – Jezioro Tarnobrzeg 82:78
Anwil bardzo dobrze rozpoczął to spotkanie – po czterech punktach z rzędu Grzegorza Surmacza wygrywał 9:3. Końcówka pierwszej kwarty należała jednak do Dominique’a Johnsona – jego sześć punktów dało remis. Druga część meczu bardzo długo była wyrównana, ale później to włocławianie byli stroną przeważającą. Nieźle spisywał się Andrea Crosariol, a rzuty wolne na punkty zmieniał Arvydas Eitutavicius. Po trafieniu Deonty Vaughna pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem gospodarzy 41:34.
Josh Miller i Kacper Młynarski zmienili sytuację Jeziora na początku trzeciej kwarty. Po trafieniu tego pierwszego zespół trenera Pyszniaka zdobył minimalną przewagę. Seria 7:0 na koniec tej części meczu dała Anwilowi prowadzenie 58:50. Po kolejnej trójce Eitutaviciusa włocławianie wygrywali nawet 17 punktami. To jednak nie zatrzymało ekipy z Tarnobrzega. Niesamowity był Johnson – jego 11 punktów z rzędu pozwoliło zmniejszyć ich straty do tylko trzech punktów. 25 sekund przed końcem trójka Młynarskiego umożliwiła gościom zbliżenie się na zaledwie jeden punkt! W końcówce goście popełniali jednak błędy, a kluczową akcję zakończył Chase Simon. Ostatecznie Anwil wygrał 82:78.
Simon był najlepszym graczem gospodarzy – zdobył 16 punktów, sześć zbiórek i siedem asyst. Konrad Wysoki zanotował 13 punktów i 12 zbiórek. W ekipie Jeziora na wyróżnienie zasługuje Dominique Johnson, który zdobył 25 punktów i pięć asyst.
Polfarmex Kutno – Energa Czarni Słupsk 68:86
Pierwsze cztery minuty spotkania były bardzo wyrównane. Od remisu po 12 Polfarmex zdobył jednak sześć punktów z rzędu i odskoczył rywalom. Po rzutach wolnych Jacka Jareckiego gospodarze prowadzili nawet 23:15. Dwie trójki Łukasza Seweryna i trafienie Tomasza Śniega pozwoliły Enerdze Czarnym na zbliżenie się na jeden punkt w drugiej kwarcie. Późniejszy rzut wolny tego samego zawodnika dał im nawet minimalną przewagę. W samej końcówce pierwszej połowy słupszczanie zanotowali serię 5:0 i po akcji Nowakowskiego wygrywali 45:37.
W pewnym momencie trzeciej kwarty goście zdobyli osiem punktów z rzędu i dzięki temu prowadzili już 55:45. Gospodarze nie zdołali już nawiązać walki, mimo że dobrze grali Kwamain Mitchell i Patrik Auda. Jeszcze w ostatniej kwarcie Polfarmex zmniejszył lekko straty do dziewięciu punktów, ale wtedy ważne rzuty trafiali Bojan Trajkovski i Karol Gruszecki. To uspokoiło sytuację Energi Czarnych. Ostatecznie zespół ze Słupska wygrał w Kutnie 86:68.
Najlepszym strzelcem Energi Czarnych był Bojan Trajkovski z 20 punktami i ośmioma zbiórkami. Dobry mecz rozegrał także Karol Gruszecki, który rzucił 14 punktów. W ekipie gospodarzy wyróżniał się Kwamain Mitchell z 22 punktami, pięcioma zbiórkami i ośmioma asystami.
Polpharma Starogard Gdański – King Wilki Morskie Szczecin 95:86
Starogardzianie rozpoczęli to spotkanie bardzo dobrze i potrafili zbudować małą przewagę. Po jednej z akcji Tony’ego Meiera gospodarze prowadzili 14:11, ale od tego momentu to King Wilki Morskie prezentowały się lepiej. Szczecinianie zaliczyli nawet serię 10:0, a dzięki akcji Karola Pytysia wygrywali po pierwszej kwarcie ośmioma punktami. W drugiej części meczu Polpharma zaczęła odrabiać straty. Po dwóch trafieniach Anthony’ego Milesa zbliżyła się na trzy punkty, ale goście ciągle kontrolowali sytuację. Dopiero później akcja 2+1 Jessiego Sappa dała ekipie trenera Tomasza Jankowskiego minimalne prowadzenie. Starogardzianie przez moment utrzymywali przewagę, ale po pierwszej połowie po akcji 2+1 Mike’a Rosario był remis po 44.
Trzecia kwarta była zdecydowanie lepsza dla gospodarzy. Bardzo dobrze radzili sobie przede wszystkim Jessie Sapp oraz Evan Ravenel, którzy wykorzystywali straty i błędy King Wilków Morskich. Po rzutach wolnych Milesa Polpharma wygrywała nawet 71:60. W ostatniej części meczu za odrabianie strat wziął się Trevor Releford. To właśnie dzięki jego trafieniom szczecinianie zbliżyli się na trzy punkty. Kluczowe były późniejsze akcje Bochno, Ravenela i Sappa. Po nich Polpharma prowadziła 88:78 i nie oddała tej przewagi do końca spotkania.
Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Evan Ravenel z 29 punktami i 16 zbiórkami. Jessie Sapp dołożył do tego 20 punktów i trzy asysty. W ekipie gości wyróżniał się Trevor Releford z 28 punktami, ośmioma zbiórkami i siedmioma asystami.
Rosa Radom – Trefl Sopot 73:62
Rosa zanotowała niesamowity początek spotkania. Po trzech minutach radomianie prowadzili już 11:3 dzięki akcji Johna Turka, nie to absolutnie nie był koniec. Trefl miał ogromne problemy z przedarciem się przez defensywę gospodarzy, czego efektem był wynik pierwszej kwarty. Zespół trenera Wojciecha Kamińskiego wygrał ją aż 25:6, a bardzo dobry mecz rozgrywał też Michał Sokołowski. Rosa maksymalnie prowadziła nawet 33:6, ale od tego momentu wszystko zaczęło się zmieniać. Sopocianie zanotowali nawet serię 10:0, a później swoje punkty zdobywał Michał Michalak. Ostatecznie dzięki trójce Marcina Dutkiewicza goście przegrywali po pierwszej połowie 29:40.
W trzeciej kwarcie Treflowi udało się zbliżyć nawet na pięć punktów do rywali, głównie dzięki dobrej grze Tautvydasa Lydeki oraz akcjom Sarunasa Vasiliauskasa i Eimantasa Bendziusa. Skutecznością z dystansu popisał się jednak później Danny Gibson, dzięki czemu uspokoił sytuację swojej drużyny. W pewnym momencie ostatniej części meczu Rosa prowadziła już 15 punktami. Trefl potrafił zmniejszyć te straty do dziewięciu punktów, ale na więcej nie pozwolili już gospodarze. Ważne trafienia notowali Uros Mirković i John Turek, a radomianie wygrali ostatecznie 73:62.
Po 15 punktów dla gospodarzy zanotowali John Turek oraz Danny Gibson. Dobre spotkanie rozegrał także Michał Sokołowski, który zdobył 12 punktów, siedem zbiórek i cztery asysty. W ekipie gości wyróżniali się Michał Michalak i Eimantas Bendzius – rzucili po 15 punktów.