PGE Turów odciąga dzieci od komputerów

Póki co zajęcia prowadzone są w Bogatyni, Zawidowie oraz Sulikowie. Pomysłodawców ćwiczeń zadowala fakt, że wśród zainteresowanych cieszą się one coraz większym wzięciem. Każda z grup liczy obecnie średnio 20 osób, ale chętnych z każdą kolejną jednostką treningową przybywa. - Klub ze Zgorzelca wpadł na bardzo ciekawy pomysł. Dzięki zajęciom dzieci mogą rozwijać swoje zainteresowania, a także pracować w grupie - powiedział opiekun grupy pracującej w Sulikowie Paweł Woźny.

Większość dzieci kibicuje koszykarzom PGE Turowa podczas spotkań Tauron Basket Ligi w Zgorzelcu. Dzięki zajęciom i współpracy z klubem część z nich nie tak dawno była na meczu pierwszy raz. - Było to wielkie przeżycie i atrakcja. Po ostatnim meczu uczniowie pobiegli przybić z koszykarzami piątkę, a także powalczyć o autografy - dodał Paweł Woźny.

Podobnie jak w Sulikowie równie dużym zainteresowaniem cieszą się zajęcia w Zawidowie (grupę prowadzi Grzegorz Ardeli) i Bogatyni. - Na pierwszych ćwiczeniach miałem 14 osób. Teraz z tygodnia na tydzień dzieci pojawia się coraz więcej. Staram się by treningi były ciekawe i jednocześnie wesołe. Nie brakuje zajęć z piłkami, które mają na celu zapoznać uczestników z podstawowymi elementami tej dyscypliny. Mam w grupie kilku chłopaków, którzy mają predyspozycje by zostać w przyszłości koszykarzami. Póki co jest to jednak tylko zabawa - powiedział trener grupy ćwiczącej w Bogatyni Tomasz Pistiolis.

Wkrótce koszykarskich szkółek w okolicy miasta Zgorzelec ma być znacznie więcej. - Chcemy aby w tym roku zajęcia odbywały się w Lubaniu, Pieńsku oraz Węglińcu. Mamy nadzieję, że uda nam się także włączyć do projektu trzy szkoły podstawowe ze Zgorzelca - wyjaśnił Grzegorz Ardeli, który chce, aby w niedalekiej przyszłości zajęcia odbywały się nie tylko z udziałem dzieci z klas 4-6, ale także 1-3. - Naszym zadaniem jest namawiać do aktywności, monitorować i wzniecać wśród dzieci miłość do sportu. Wierzymy, że w przyszłości jeśli nawet nie będą grali w koszykówkę, to sport zawsze będzie obecny w ich życiu - podkreślił Grzegorz Ardeli.

Zainteresowania zajęciami nie kryją także sami uczestnicy, którzy, jak zdradzili nam organizatorzy, jeśli będą się przykładać do zajęć w przyszłości prawdopodobnie pojadą na obóz sportowy, a także wezmą udział w turniejach. - Bardzo lubię Turów i ogólnie koszykówkę. Na meczach w Zgorzelcu nie kibicuję konkretnemu zawodnikowi. Liczy się cała drużyna - powiedział Paweł Grzybowski. Inni dopingują konkretnych zawodników, m.in. LeBrona Jamesa, Marcina Gortata oraz… Davida Jacksona. - Podobają mi się zajęcia. Można pograć w kosza, spotkać się z kolegami. Namawiam kogo się da, bo jest bardzo fajnie - zachęca Jacek Michniewicz. - To czy w przyszłości dzieci zostaną zawodowymi koszykarzami jest sprawą drugorzędną. Teraz najważniejsze jest aby odciągnąć je od komputerów i wpłynąć by nie wyobrażały sobie życia bez kontaktu ze sportem - powiedział na koniec koordynator zajęć Grzegorz Ardeli.

Tomasz Jankowski, były trener Polpharmy Starogard Gdański i Śląska Wrocław, a także twórca projektu koszykarskich szkółek: - W moim przypadku niemal zawsze byłem obecny w szkoleniu młodzieży. Dość często aktywnie uczestniczyłem też w tworzeniu projektów typu Basketmania oraz takich, które obejmują działania dla dzieci ze szkół gimnazjalnych. Uważam, że jest to bardzo dobry kierunek by aktywizować dzieci do czynnego uczestniczenia w codziennym życiu. Jestem trochę starej daty. Uważam, że komputer jest dobry. Wolałbym jednak żeby życie polegało na tym, iż po powrocie ze szkoły siadam do lekcji, a następnie do wieczora aktywnie spędzam czas. Jest jednak trudno. Dzieci kiedyś były inne. Gdy ogłaszało się nabór przychodziło 500 osób, dzisiaj przychodzi 10. Krótko mówiąc, obecnie różnica jest taka, że gdy dziecko chce pograć w koszykówkę kupuje płytę i gra w takiej drużynie jakiej chce. I wcale nie musi się pocić. Chciałbym aby dzieci miały swoich idoli sportowych, wzorowały się na nich. Czy wyrosną z nich sportowcy - teraz jest to kwestia drugorzędna.