Kosma Zatorski: Jak ocenia pan pierwszy mecz o brązowy medal? Zwycięstwo było blisko?
Konrad Wysocki, skrzydłowy PGE Turowa: Przede wszystkim chciałbym podkreślić fantastyczną atmosferę na trybunach. Jeżeli chodzi o mecz, to źle go zaczęliśmy i musieliśmy gonić Zastal. W trzeciej kwarcie trochę opadliśmy z sił i przegrywaliśmy różnicą siedmiu punktów. Zielonogórzanie trafiali ważne rzuty, trafiali wolne, nie bali się gry jeden na jeden. Byli dzisiaj lepsi. Musimy w następnym meczu zagrać tak, jak w pierwszym spotkaniu z Treflem. Czyli dobrze przez czterdzieści, nie przez siedem minut.
Brąz chyba nie jest szczytem waszych marzeń, a teraz ten kolor medalu jeszcze się od was oddala. Mimo wszystko, chyba fajnie byłoby go powiesić na szyi?
- Pewnie. Każdy chce grać o medal. To jest teraz dla nas najważniejsze, dlatego dalej walczymy.
Gdyby Daniel Kickert był na boisku, to końcowy wynik mógłby wyglądać inaczej?
- Na pewno brakowało nam Daniela. On jest naszym kluczowym zawodnikiem. Pod koszem brakowało go szczególnie. Nie ma co gdybać.
Po fantastycznej drugiej kwarcie stanęliście, co się stało? Wychodzi zmęczenie sezonem?
- Wydaje mi się, że obie drużyny są zmeczone tak samo. Po prostu w koszykówce zdarzają się lepsze momenty i przestoje. My mieliśmy swoją drugą kwartę, zastalowcy kolejną.
Co musicie poprawić przed czwartkowym meczem?
- Wszystko. Możemy wszystko zmienić i poprawić. Najważniejsze jest to, żebyśmy zaufali naszym najlepszym zawodnikom, szukali ich na boisku i zagrali jak najlepiej. Mam nadzieję, że tak będzie.